wynagrodzenia

Węgiel na pewno ma jakieś plusy, to niemożliwe, żeby nie miał. Ostatnio jednak tak się składa, że ludzkość skupia się głównie na jego oczywistych minusach. O złym wpływie jego spalania na środowisko i równie złym wpływie kosztów z tym związanych na gospodarkę napisano już bardzo dużo. Teraz dodatkowo pojawia się coś jeszcze.

Główny Urząd Statystyczny podał dane z rynku pracy. Zatrudnienie w firmach zatrudniających co najmniej 10 osób poszło w górę najbardziej od sierpnia, pensje w porównaniu do stycznia wzrosły o 0,6 proc.

Powyższy tytuł to prowokacja, ale tempo wzrostu płac w ostatnich latach w Polsce jest naprawdę imponujące. Gonimy Zachód coraz szybciej i z czysto teoretycznych wyliczeń wynika, że za niemal 40 lat zarabialibyśmy prawie dwukrotnie więcej niż Niemcy i około czterokrotnie więcej niż Francuzi, gdyby udało się utrzymać tempo wzrostu wynagrodzeń z lat 2017-2019. Czy to zasługa PiS-u? Tak sugeruje na Twitterze Rafał Woś, czym wywołał burzę. Tymczasem dane, których użył to nie żadne poważne prognozy, tylko matematyczna gimnastyka.

W niedzielę 28 lutego wchodzą w życie przepisy tarczy 8.0 i wtedy powinny pojawić się nowe wnioski na PUE ZUS i praca gov.pl. W piątek późnym wieczorem opublikowano rozporządzenie o przedłużeniu czterech form pomocy dla firm objętych obostrzeniami w ramach walki z covidem. Dotację 5 tys. zł z urzędu pracy czy postojowe z ZUS-u można dostać nawet za trzy miesiące.

2020 rok był trudny i nietypowy, ale branża IT zakończyła go ze wzrostem niemal w każdym obszarze, także jeśli chodzi o pensje wypłacane specjalistom – wynika z danych firmy inhire.io.

GUS podał dane o wynagrodzeniach i zatrudnieniu w firmach. Te pierwsze po raz kolejny i to sporo poszły w górę, ale pracowników cały czas ubywa.

Bardzo ciekawe badanie opublikował w poniedziałek BIG InfoMonitor, który kolejny rok z rzędu postanowił odpowiedzieć na pytanie, co najbardziej frustruje Polaków. I co pewnie myślicie, że epidemia, lockdown itd? Otóż wcale nie.

Zatrudnienie w firmach pod koniec roku wciąż było niższe niż przed rokiem i rosło bardzo powoli. Powód: oczywiście COVID-19. Wynagrodzenia za to wystrzeliły.

Młodzi Polacy mają niemal takie same dochody jak emeryci. Ale w większości krajów Unii Europejskiej to emeryci mają wyższe przychody niż młodzi. Spodziewaliście się?

Polskie pensje wciąż wyglądają fatalnie na tle innych krajów UE. Przeciętnie Polak zarabia 26 proc. tego, co Niemiec i 38 proc. tego, co statystyczny Europejczyk. Ale tempo, w jakim doganiamy unijne płace jest imponujące. W ostatnich trzech latach płace w Polsce rosną 15-krotnie szybciej niż w Unii. W takim tempie dogonimy Wspólnotę w 2038 roku.

Epidemia na rynku pracy wciąż nie odpuszcza. Główny Urząd Statystyczny podał, że w październiku płace rosły wolniej niż miesiąc wcześniej, a zatrudnienie w ujęciu rocznym wciąż było na minusie.

Przedsiębiorcy zaczęli walczyć, by płaca minimalna uzależniona od regionu. Ich zdaniem warszawiacy powinni dostawać 800 zł więcej, ale włodawianie, gdzie płace są najniższe w Polsce, o ponad 600 zł mniej.

Ktoś jeszcze pamięta, jak w 2016 roku Mateusz Morawiecki, ówczesny minister finansów i rozwoju opowiadał, że jak będziemy robić, jak on chce, to za 14 lat będziemy zarabiać „po europejsku”? Minęły cztery lata i wciąż zarabiamy trzy czy mniej niż Niemcy i dwa razy mniej niż przeciętnie wszyscy europejczycy. Ja wiem, pandemia i w ogóle. Ale pandemia trzepnęła wszystkich. I ciekawe, że o ile patrząc na PKB, Polska poradzi sobie w tym roku lepiej niż reszta Europy, o tyle patrząc na portfele gospodarstw domowych, z powodu koronakryzysu pogarsza nam się znacznie bardziej niż pozostałym Europejczykom.

Zatrudnienie powoli wraca do stanu sprzed lockdownu, ale wciąż jest niższe niż w ubiegłym roku. Tymczasem wynagrodzenia rok do roku wzrosły o 4,1 proc.

Pandemia w marginalnym stopniu odbiła się na zatrudnieniu programistów. Pensja 90,6 proc. ankietowanych nie uległa zmianie lub wręcz została zwiększona w trakcie trwania pandemii.

Podniesienie płacy minimalnej do 2800 zł miesięcznie i 18,30 zł za godzinę w 2021 roku będzie kosztowało firmy prawie 4 miliardy złotych. Ministerstwo Rodziny i Pracy optymistycznie założyło, że za kilka miesięcy efekt pandemii w gospodarce zniknie bez śladu. Rząd jest hojny w podwyższaniu płacy minimalnej, bo robi to z kieszeni przedsiębiorców, a sam na tym tylko zarabia.

Polskie firmy są w coraz lepszej kondycji, a ich pracownicy z większym optymizmem patrzą w przyszłość – wynika z kolejnej edycji badania „Sytuacja przedsiębiorstw i pracowników po lockdownie” przeprowadzanego od kwietnia co dwa tygodnie przez Polski Instytut Ekonomiczny i Polski Fundusz Rozwoju.

Po tegorocznej waloryzacji Polacy mają już w ZUS zgromadzone – albo jak ktoś woli zapisane – prawie 3,2 bln zł. Zakład właśnie przypomniał, że przeprowadza waloryzację składek, ale listów w tym roku nie wyśle, chyba że ktoś bardzo o to go poprosi. Powód? Koronawirus. W ten sposób prawie 90 proc. ubezpieczonych nie dowie się, o ile się wzbogaciło.

Z tygodnia na tydzień jest coraz lepiej, odmrożenie gospodarki najwyraźniej dodało polskim przedsiębiorcom wiatru w żagle. Mniej firm planuje cięcia pensji i zatrudnienia, ale jednocześnie aż połowa ocenia, że nie wyjdzie na prostą wcześniej niż za rok...

Ostre hamowanie – tak krótko można skwitować kwietniowe dane z rynku pracy. Odczyt GUS pokazał, że cięcia dotknęły przede wszystkim zatrudnienie (spadek o 152,9 tys. etatów jest najwyższym wynikiem od 2005 roku), ale wynagrodzenia również nie zachwyciły, zwłaszcza w porównaniu do marca.