Benzyna, diesel i autogaz drożeją. Po chwilowych spadkach nie będzie ani śladu. Ile zapłacimy?
Po tym, jak w pierwszych dniach 2023 r. cena ropy Brent i WTI spadła o ok. 8-9 proc., właśnie jesteśmy świadkami wyraźnego odbicia. Globalne powody takiego zjawiska są przynajmniej dwa. Ten rynkowy optymizm powinniśmy odczuć bez zbędnej zwłoki także w Polsce. Eksperci nie mają wątpliwości i przewidują w tym tygodniu niewielkie zwyżki cenowe na stacjach paliw. Więcej zapłacimy za benzynę, diesel i autogaz.
Afera cenowa na Orlenie? Bzdura, koncern jest niewinny
Wokoło słychać liczne głosy oburzenia, wynikające z tego, że Orlen nie podniósł cen na stacjach benzynowych od 1 stycznia, chociaż przecież powinien, bo urosły VAT, akcyza i opłata paliwowa. Koncernowi udało się zneutralizować te wzrosty obciążeń podatkowych dość potężną, bo sięgającą ponad 80 groszy na litrze obniżką cen hurtowych. A skoro mógł to zrobić pod koniec grudnia, to dlaczego nie zrobił tego wcześniej? Według rozumowania osób doszukujących się dokoła afer, chodziło tu o to, żeby nas celowo złupić na grube miliardy, czyli paść się naszym kosztem.
Autogaz mocno w górę. Ciekawi, ile zapłacimy za inne paliwa? Wiemy, gdzie zatankujecie najtaniej
Chociaż kierowcy bali się Nowego roku przez wyższy VAT na paliwa, to z różnych względów okazało się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. I w kolejnym tygodniu dalej ma być raczej spokojnie. Eksperci przewidują wahania cenowe w porywach kilkugroszowe. Większych zmian na stacjach paliw nie powinnyśmy się spodziewać. Chociaż na globalnym rynku ropy wyraźnie widać odbicie.
Inflacja skonsternowała Polaków. Nikt się nie spodziewał takiego hamowania przed cenowym salto mortale w lutym
Ależ niespodzianka. Inflacja w grudniu spowolniła zdecydowanie bardziej, niż oczekiwali nawet najbardziej optymistyczni ekonomiści. Większość obstawiała, że wzrosła o 17,3 proc. Analitycy mBanku zapowiadali 17 proc, ale jak sami zapowiadali – zdecydowali się „na mocno kontrowersyjną prognozę”. Rzeczywistość okazała się, jeszcze bardziej kontrowersyjna.
Ceny paliw przed świętami jak zamrożone. Nie tankujcie na zapas, bo po 1 stycznia nic się nie zmieni
Ceny paliw na stacjach w Polsce oderwały się od bieżących notowań ropy naftowej i aktualnego kursu złotego i stanęły w miejscu, jakby zostały urzędowo zamrożone. Jak wyliczyli eksperci firmy Reflex, w ciągu tygodnia różnice średnich cen litra benzyny czy oleju napędowego zmieniły się o maksymalnie…1 grosz. Choć od 1 stycznia wraca pełny VAT na paliwa, eksperci uspokajają, że wzrost cen jest mało prawdopodobny.
Dlaczego diesel jest dużo droższy od benzyny? Nie słuchajcie teorii o ukraińskich czołgach
Wysokie ceny oleju napędowego coraz bardziej irytują właścicieli diesli, zwłaszcza że benzyna kosztuje zdecydowanie mniej. Proste, atrakcyjne wyjaśnienia trafiają w tej sytuacji na bardzo podatny grunt, nawet jeśli mają niewielki związek z rzeczywistością. Zdarza się, że padają z ust osób, które może są wybitnymi ekspertami, ale nie od rynku paliw.
Lada moment wraca pełny VAT na paliwo. Po Sylwestrze możemy mieć inny powód do mocnego bólu głowy
Analitycy rynku paliw są zgodni: chociaż na światowych rynkach cena ropy jeszcze szura po dnie, to w Polsce kierowcy powinni jednak szykować się na nieznaczne wzrosty na stacjach benzynowych. Ale to będzie dopiero przegrywka do głównego koncertu, który wystartuje wraz z nowym rokiem. Wtedy do łask wróci dawna stawka VAT na paliwa. Przedstawiciele rządu od tygodni czarują rzeczywistość i twierdzą, że wcale nie musimy tego odczuć w swoim kieszeniach. Ale ekonomiści nie mają cienia wątpliwości. Ich zdaniem odczujemy to i to bardzo konkretnie.
Konsternacja na stacjach paliw. Kierowcy płacą i się dziwią. Oj, nie tak miało to wyglądać
I znowu w Polsce będzie odwrotnie niż na całym świecie. Można by się spodziewać, że skoro ceny ropy Brent i WTI są najniższe od roku, to przy dystrybutorach na polskich stacjach paliw będzie podobnie. Nic z tego. U nas zapowiadają przedświąteczne podwyżki. A najbardziej zdrożeje diesel.
Oto główna przyczyna kryzysu i paniki paliwowej na Węgrzech. Czy Polsce grozi to samo?
W tradycyjnych sporach i przekomarzaniach tych bardziej liberalnych z tymi bardziej socjalnymi, które będą trwać do końca świata, od teraz funkcjonować będzie nowy przykład na poparcie tez liberalnych o tym, że ingerencja państwa w gospodarkę rynkową jest zawsze zła i prowadzi do katastrof, których by nie było, gdyby wolny rynek zostawić w spokoju.
Zdumienie na stacjach paliw. Skoro litr ropy kosztuje już 2,14 zł, to czemu tankowanie wciąż jest tak drogie?
Ropa naftowa gwałtownie potaniała po wprowadzeniu surowych ograniczeń na dostawy z Rosji, co sprawiło, że za baryłkę Brent płaci się już niemal o 50 dolarów mniej niż podczas wiosennego szczytu. W USA cena benzyny spadła już poniżej poziomu z początku grudnia 2021 roku, a u nas? Choć wciąż obowiązuje niższa stawka VAT, za litr benzyny płacimy o ponad 50 groszy więcej niż rok temu, a za diesla aż o 1,70 zł więcej.
Na stacjach zdziwienie. Kierowcy tankują i nie wierzą. Co się dzieje z cenami paliw?
Cena ropy miała ruszyć ostro do przodu po wprowadzeniu limitu na rosyjski surowiec i wejściu w życie unijnego embarga. Tymczasem stało się dokładnie odwrotnie. Globalny strach przed recesją okazał się silniejszy. A do tego gospodarcze spowolnienie ścina zapotrzebowanie energetyce i też popyt na ropę. A co na rodzimym podwórku? Analitycy przekonują, że raczej przed świętami żadnej gwałtownej zmiany nie będzie i ceny paliw powinny pozostać na obecnym poziomie. Głównie zależy to jednak od Orlenu, bo teraz to on rozdaje karty.
Eksplozja cen na stacjach na Węgrzech to mocne ostrzeżenie. Kombinacje Orbana nie popłaciły
Węgry wpadły w paliwową pułapkę, którą same na siebie zastawiły, co może sporo kosztować rząd Victora Orbana. Ale wiadomo: Budapeszt zwala winę na unijne sankcje i wojnę na Ukrainie. Tymczasem Moskwa kombinuje jak poradzić sobie z wprowadzonym limitem cenowym na ropę z Rosji. Być może w odpowiedzi Kreml zdecyduje się na swoje rabaty. Inna sprawa, że stale rośnie liczba tzw. ciemnych tankowców, które przewożą nie tylko rosyjską, ale też irańską ropę.
A co, jeśli inflacja już nigdy poniżej 10 proc. nie zejdzie?
Inflacja w końcu zacznie spadać. Już zaczęła i to bardziej niż spodziewali się najwięksi optymiści. Oczywiste jest to, że jeszcze przez kilka miesięcy znowu będzie rosła. Ale co potem? Wielu ekonomistów uważa, że wcale nie jest kwestią czasu, żebyśmy w końcu zeszli do jednocyfrowych poziomów, żeby było jak kiedyś, kiedy to wszystko się dopiero zaczęło. Możliwe, że zejdziemy do 10-14 proc. i stop – lepiej już nie będzie. Dlaczego? M.in. dlatego, że Polacy już przyzwyczaili się do złego i wysoką inflację po prostu zaakceptują. Uratować mogłoby nas ewentualnie to, że nie możemy skutecznie dopominać się o podwyżki w pracy, ale to słabe pocieszenie.
Ceny ropy idą w górę, ale nie martwcie się. Polskie stacje paliw mają tajną broń i nie zawahają się jej użyć
Właśnie uzgodniono wstępnie – jeszcze tylko Polska trochę kręci nosem – limit cenowy dla rosyjskiej ropy na poziomie 60 dol. Za chwilę w życie wejdzie unijne embargo na import drogą morską ropy z Rosji. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze spotkanie krajów OPEC+, na którym może dojść do globalnych korekt w produkcji. Ale pomimo nerwowej atmosfery kierowcy w Polsce nie mają powodów do zmartwień. Ceny paliw na stacjach powinny spadać. Wszystko przez bardzo duże marże w handlu detalicznym.
Moglibyśmy tankować znacznie taniej. Eksperci: wysokie marże operatorów stacji paliw
Ceny na stacjach nie spadają tak szybko, jak można by tego oczekiwać po spadających cenach w hurcie. Analitycy z firmy badawczej e-petrol.pl uważają, że wysokie marże operatorów stacji uzyskiwane ze sprzedaży paliw tworzą przestrzeń do sporych obniżek, ale to nie następuje. Część ekspertów uważa, że sprzedawcy w ten sposób przygotowują się na powrót pełnego VAT-u od 1 stycznia.