Minęła połowa trzymiesięcznego okresu przejściowego dla naszego systemu kaucyjnego. Jak w tym czasie do nowego mechanizmu dostosowały się sklepowe półki? Sprawdziłem i wiem, że dobrze nie jest.

Naiwnie przypuszczałem, że trzymiesięczny okres przejściowy dla naszego systemu kaucyjnego, to bardzo potrzebny czas do tego, żeby odpowiednio przygotowały się do tego mechanizmu sklepy, producenci opakowań i też sami klienci. Ale już teraz wiem, że się myliłem. Przy tej okazji przypominam sobie raban w sprawie startu systemu kaucyjnego od 1 stycznia 2025 r., jak pierwotnie zakładano. Lobby chciało opóźnienia o rok - do 1 stycznia 2026 r. Ministerstwo Klimatu i Środowiska niby na to nie przystało. System ruszył od 1 października, ale z okresem przejściowym do 31 grudnia br. Czyli wilk syty i owca cała. A klienci? Kto by się nimi przejmował. Przecież nie zastrajkują, prawda?
System kaucyjny, czyli sklepowa bierność
Żeby sprawdzić, jak się ma nasz system kaucyjny na półmetku okresu przejściowego, odwiedziłem sklepy reprezentujące największe w kraju sieci handlowe (kolejność alfabetyczna): Aldi, Biedronkę, Kauflanda i Lidla. Nie licząc Biedronki w każdym z nich już od miesięcy funkcjonują recyklomaty, gdzie można oddawać butelki i puszki w zamian za kupon rabatowy na kolejne zakupy. Z systemem kaucyjnym niewiele ma to wspólnego, ale taki mechanizm miał na nowo Polaków przyzwyczaić do idei kaucji.
Sklepowe butelkomaty jednak świecą pustkami. Może jacyś pojedynczy klienci z nich korzystają, ale nie miałem na tyle dużo szczęścia, żeby na nich trafić. Nie ma przy nich żadnych kolejek, żadnego ruchu, nic. Po prostu stoją. A może w takim razie, kombinuję, same sklepy w trakcie tych trzech miesięcy, które mają służyć do rozkręcenia systemu kaucyjnego w Polsce, w jakiś audiowizualny sposób przypominają klientom o kaucji? Taki komunikat pojawia się w głośnikach np. w Kauflandzie. Ale o plakatach, wlepkach i innych reklamach wizualnych, wskazujących na opakowania z kaucją można zapomnieć.

Obsługa sklepów też jest najwyraźniej zmęczona całym tym zamieszaniem z naszym systemem kaucyjnym, który niby ruszył, ale tak, żeby nikt tego nie widział. Kiedy kilka tygodni wcześniej testowałem butelkomaty, pracownicy sklepów byli zdecydowanie bardziej rozmówni i tłumaczyli, że producenci opakowań najpierw muszą wyprzedać te stare, żeby wprowadzić na rynek nowe z oznaczeniem kaucji. Teraz są już tym wyraźnie zmęczeni i sami też przyznają, że takie pytania od klientów padają już każdego dnia.
Nie wiem, nie mam pojęcia. Najlepiej opakowań z kaucją szukać w przyszłym roku - odpowiadają najczęściej i taką też formułkę sam słyszę.
Zasłona dymna z okresu przejściowego
Ale pal licho aktywność samych sklepów i wiedzę ich pracowników na temat systemu kaucyjnego. Najważniejsze pytanie dotyczy tego, czy na sklepowych półkach w końcu pojawiły się opakowania (butelki PET, butelki szklane, puszki metalowe) z charakterystycznym oznakowaniem kaucji. Wtedy przy zwrocie można liczyć na gotówkę (50 gr lub 1 zł), a nie tylko na zniżkę na kolejne zakupy.
Na pierwszy ogień biorę najbliższą mi pod względem odległości Biedronkę. Widzę, że część asortymentu rzeczywiście jest na ukończeniu, ale też nie sposób nie zauważyć całkiem nowych dostaw. Biorę do ręki jedną butelkę, drugą, trzecią. Sięgam dla odmiany też po puszki z napojami. Każde opakowanie obracam z każdej strony. Efekt ten sam. Nie ma żadnego z oznakowaniem kaucji.
Więcej o systemie kaucyjnym przeczytasz w Bizblog:
Ale może miałem pecha? Przecież jak nasz system kaucyjny wystartował 1 października, to słyszałem z różnych, bardziej i mniej oficjalnych źródeł, że nowe opakowania z oznakowaniem kaucji na sklepowych półkach powinny zacząć się pojawiać w połowie listopada. Zerkam na kalendarz i jeszcze bardziej dziarskim krokiem kieruję się w takim razie do Lidla. Niestety, wynik moich poszukiwań jest taki sam jak wcześniej: zero opakowań z kaucją.
Swój test kończę w sklepie Aldi i sąsiadującym z nim Kauflandzie. Ponieważ o informacjach wizualnych typu: „tutaj znajdziesz opakowanie z kaucją” można zapomnieć, muszę trochę pospacerować między sklepowymi półkami i kilkanaście butelek i puszek wziąć do ręki. Tak robię, łowiąc oczami charakterystyczne symbole. I znowu to samo: moje poszukiwania kończą się sromotną porażką.
Wychodzi więc na to, że system kaucyjny w Polsce najzwyczajniej w świecie nie działa. A okres przejściowy? To zasłona dymna dla klientów, która ma dać producentom i sprzedawcom po prostu więcej czasu.







































