Rosjanie srogo przepłacą za wakacje. Sankcje zgotują im długą i skomplikowaną podróż do Europy
Mieszkańcy Rosji nie mają w tym roku zbyt dużego wyboru jeśli chodzi o wakacyjne kierunki podróży. Teoretycznie dostać mogą się w wiele miejsc, ale sankcje spowodowały, że logistycznie jest to ekstremalnie trudne. Rosjanie się jednak nie zrażają. W tym roku zamierzają tłumnie odwiedzić Włochy. Jak? Proste – objazdem.
Część państw liczy się w tym roku z brakiem przyjazdu turystów z Rosji. W tym gronie możemy wymienić Kubę, Tajlandię i dużą część krajów Unii Europejskiej. Za to w inne rejony świata Rosjanie będą walić jak w dym.
Serwis „Russian Travel Digest” pisze, że biuro turystyczne Pac Group odnotowało znaczący wzrost rezerwacji do Włoch. Samoloty startujące z Moskwy nie mogą dostać się na Półwysep Apeniński bezpośrednio ze względu na zamknięcie nieba przez UE.
Touroperator uznał jednak, że skoro zwykli Rosjanie radzą sobie z tym problemem „oblatując” Europę od południa i wlatując do niej z terytorium państw trzecich, to dlaczego zorganizowane wycieczki nie mogłyby wyglądać podobnie.
Pac Group będzie woził turystów przez Belgrad, Stambuł i Dubaj.
Rosjanie rezerwują teraz wycieczki do Włoch głównie na maj i czerwiec. Obecnie lwia część naszych rezerwacji to wycieczki do popularnych włoskich miast - Rzymu, Wenecji, Florencji i Werony. Następnie popularne są wakacje nad morzem (Rimini, Sycylia, Sardynia)
– twierdzi biuro
Za takie kombinowanie przyjdzie jednak rodakom Putina sporo zapłacić. Touroperator poinformował, że średni koszt tygodniowej wycieczki z przelotem i noclegiem w dobrym hotelu 3740 euro (dwoje dorosłych plus dziecko).
Nie jest to więc opcja dla przeciętnego Rosjanina, ale wyjazd za granicę (może poza popularnym ostatnio Uzbekistanem) generalnie nie będzie dla niego w 2022 r. szczególnie dostępny. Ceny wycieczek do innych popularnych destynacji – Egiptu i Turcji – wzrosły o 80 proc. Odpowiednio z 680 dol. do 1170 dol. i 750 dol. do 1245 dol. za dwie osoby na dziesięć dni.
Wzmożony ruch turystyczny na wspomnianych trasach może się paradoksalnie okazać dla rosyjskich przewoźników sporym problemem. Rosjanie chcą od rządu Turcji gwarancji, że samoloty ukradzione Zachodowi nie zostaną skonfiskowane na lotniskach w Stambule, Antalyai czy Mogulu.
Turcy takich gwarancji nie chcą jednak dać. W zamian postanowili natomiast zgarnąć zyski z przewozu turystów i stworzyć własne tanie linie, których jedynym zadaniem będzie dowożenie Rosjan nad Bosfor.
W tym samym czasie rosyjskie lotnictwo pogrążą się w coraz większym kryzysie. „Kommersant" ustalił nieoficjalnie, że każdego miesiąca z kraju ucieka około 70 pilotów.
Rosyjskie Ministerstwo Transportu jest tym mocno zaniepokojone i szykuje rekrutacje dla nowych ludzi. Sęk w tym, że według źródeł gazety niskie, niekonkurencyjne płace czynią Rosję mało atrakcyjnym krajem dla przedstawicieli tej profesji.