Nie grzejesz? I tak zapłacisz. Nowe prawo to bat na spryciarzy
Już nikt nie ucieknie przed rachunkiem za ogrzewanie mieszkania. Choćby wcale nie używał kaloryferów, i tak za będzie musiał zapłacić. Dlaczego? Bo z ogrzewania, owszem, korzysta, ale z tego, za które płacą sąsiedzi.

Koniec z pasożytami, którzy zakręcają grzejniki, bo ich mieszkania ogrzewają sąsiedzi. Rząd wprowadza minimalną opłatę za ciepło. A spółdzielnie czy wspólnoty mieszkaniowe mogą jeszcze dorzucić swoje trzy grosze i też ze swojej strony dołożyć na takich mieszkańców kolejne opłaty, a właściwie kary.
To wszystko dzięki nowelizacji ustawy o efektywności energetycznej, która zmienia zasady gry najpóźniej 1 stycznia 2027 r. Najpóźniej oznacza, że już mówi się, że część spółdzielni i wspólnot może te zasady wdrożyć już w sezonie grzewczym 2025/2026.
Kto zapłaci więcej, a kto mniej?
Wprowadzenie nowej, minimalnej opłaty za ogrzewanie centralne dotyczy oczywiście tylko budynków wielorodzinnych. Bo nie jest to żadna opłata, która ma być powszechną podwyżką dla wszystkich, ale narzędzie, żeby zwalczać pasożytnictwo cieplne.
Jeśli ktoś mieszka w bloku i jeszcze do tego ma lokal nie narożny, ale z każdej strony otoczony jest sąsiadami, często spokojnie może zupełnie zakręcić grzejniki w swoim mieszkaniu i nic za ciepło nie płacić, bo wystarcza mu to, które przenika z sąsiednich mieszkań.
Albo lubi zimno. Tylko nieważne, co kto lubi, bo prawo budowlane wymaga utrzymywania min. 20°C w pomieszczeniach mieszkalnych.
A skoro w jednym lokalu ktoś przestaje grzać, to sąsiedzi muszą grzać mocniej, bo trochę tego ich ciepła ucieka.
Stąd właśnie pomysł, by jednak zmusić lokatorów do grzania w sezonie. A że zmusić się nie da inaczej, rząd wprowadza minimalną opłatę za ciepło i możesz sobie nie grzać, jak nie chcesz, ale zapłacisz i tak.
Ile? Przepisy mówią, że co najmniej 15 proc. kosztów zmiennych ogrzewania. Co najmniej oznacza, że spółdzielnie i wspólnoty mogą ustalić wyższą stawkę.
W przykładowym 50-metrowym mieszkaniu w Warszawie miesięczne koszty zmienne ogrzewania to 220 zł - szacował niedawno „Dziennik Gazeta Prawna”, a więc opłata minimalna w takim przypadku wyniosłaby 33 zł
To oznacza, że o tyle wzrosną rachunki pasożytom. Ale jak już coś i tak będą musieli płacić, to już może odkręcą te swoje grzejniki. A wtedy sąsiadom mogą spaść rachunki za CO.
Więcej o rachunkach za ogrzewanie przeczytasz w Bizblog:
200-400 zł za nowe liczniki
Ale to nie jedyna zmiana i nie jedyne wydatki, jakie czekają mieszkańców w związku ze zmianą przepisów. Od 1 stycznia 2027 r. wszystkie ciepłomierze i podzielniki ciepła muszą mieć funkcję odczytu na odległość.
Kto za to zapłaci? Wy. No, chyba, że wspólnota jest bogata i zapłaci ze środków własnych, ale wychodzi na jedno, bo wspólnota to wy.
Ile? Za wymianę licznika trzeba będzie wyłożyć jednorazowo 200-400 zł.







































