Lipcowy sondaż Reutersa przewidywał spadek produkcji kakao w Afryce Zachodniej. I zgodnie z tymi prognozami cena rosła. Ale teraz w końcu spada, po pozytywnych informacjach od głównych producentów z Ameryki Łacińskiej. Na tańszą czekoladę jednak nie ma co liczyć.

Jeszcze w połowie lipca br. tona kakao wyceniana była na giełdzie, po spadkach ciągnących się co najmniej od końca czerwca, na 7272 dol. Ale od tego czasu przez kolejne tygodnie byliśmy świadkami wyraźnych zwyżek, które determinowała m.in. sonda przeprowadzona przez Reutersa wśród producentów z Afryki Zachodniej, szczególnie z Ghany i Wybrzeża Kości Słoniowej. Po dwóch kolejnych zbiorach poniżej średniej wskazywano na spadek produkcji o 10 proc. w sezonie 2025/26. W efekcie kakao zaczęło gwałtownie drożeć i po miesiącu, w pierwszej połowie sierpnia dobiło do poziomu ponad 8813 dol. za tonę. Na szczęście zaczęły właśnie napływać optymistyczne wiadomości z Ameryki Łacińskiej.
Kakao w końcu tanieje
Przełom cenowy dotyczący kakao nastąpił po publikacji raportu za lipiec 2025 r. od International Cocoa Organization (ICCO), który akcentuje wzrost produkcji w kluczowych regionach.
Niektórzy uczestnicy rynku uważają, że ten wzrost produkcji w Ameryce Łacińskiej powinien złagodzić globalną presję podażową, która utrzymywała się w ostatnich latach. Oczekiwanie lepszych zbiorów prawdopodobnie przyczyniło się do spowolnienia cen obserwowanego na początku lipca - czytamy w tym raporcie.
Więcej o kakao przeczytasz w Bizblog:
I rzeczywiście: cena kakao zaczęła jeszcze przed drugą połową sierpnia wyraźnie spadać. Obecnie tona wyceniana jest na 8095 dol. W ciągu ledwie tygodnia spadła o ok. 764 dol., czyli o blisko 9 proc. Ale, jak wyraźnie zaznacza ICCO, nic nie jest na stałe.
Wraz ze zbliżającym się sezonem głównych zbiorów 2025/26, pogoda pozostaje najważniejszym czynnikiem, który należy monitorować. Warunki pogodowe mogą się szybko zmieniać, a wszelkie niekorzystne wydarzenia mogą mieć znaczący wpływ na podaż i ceny - zaznacza raport ICCO.
Mniej czekolady za większe pieniądze
Czy te cenowe zawirowania wokół kakao wpłyną też na cenę czekolady? Trudno wyrokować, ale raczej na poważniejsze przeceny nie ma co liczyć. Czekolada najprawdopodobniej dalej będzie drożeć. Dobrym przykładem tego mechanizmu jest popularna wśród Polaków Milka. Jeszcze kilka lat temu za dużą tabliczkę (od 270 do 300 g) trzeba było płacić w okolicach 10 zł. Dzisiaj to już wyraźnie ponad 20 zł, a niekiedy cena dobija nawet do 30 zł. Co gorsza: teraz mamy mniej tej czekolady w jednej tabliczce. Na początku roku koncern Mondelez, właściciel marki Milka, poinformował, że zmniejsza wagę swoich tabliczek czekolady, przy równoczesnym wzroście ceny o 48 proc.: z 1,49 do 1,99 euro. Z kolei ilość nadzienia spadła ze 100 do 90 gramów na tabliczkę. Przyczyna? Wysokie koszty w łańcuchach dostaw, w tym koszty niektórych składników używanych do produkcji czekolady.
Na przykład ceny kakao wzrosły prawie trzykrotnie w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy, osiągając rekordowe poziomy. Inne koszty, takie jak energia, pakowanie i transport, również pozostają wysokie. Oznacza to, że produkcja naszych produktów jest znacznie droższa - czytamy w oświadczeniu Mondelez z lutego 2025 r.