Ameryka szaleje: jest lek na COVID-19! Producent: spokojnie, potrzebujemy jeszcze trochę czasu
Amerykańska spółka biotechnologiczna Gilead Sciences prawdopodobnie jest w posiadaniu leku na koronawirusa. Na Wall Street akcje producenta momentalnie wystrzeliły do nienotowanych od dawna poziomów.

Remdesivir – lek, który wcześniej używany był do leczenia eboli czy koronawirusów SARS i MERS – zdaniem Gilead Sciences wyraźnie osłabia COVID-19. Po ogłoszeniu tych rewelacji w piątek 17 kwietnia akcje spółki na Wall Street momentalnie wystrzeliły w kosmos.
Jest lekarstwo?
Gilead Sciences zademonstrował 17 kwietnia wyniki z badań klinicznych, dając inwestorom nadzieję, że leczenie z pomocą opracowanego przez nich leku może wkrótce zakończyć pandemię i odmrozić światową gospodarkę.
Opublikowane wczesne wyniki badań z University of Chicago Medicine przedstawiały dane o szybkim wyleczeniu prawie wszystkich spośród grupy 125 ciężko chorych pacjentów. Eksperci mieli już wcześniej duże nadzieje związane z Remdesivirem - lekiem przeciwwirusowym, należącym do analogów nukleotydów, ponieważ wykazali jego skuteczność w powstrzymywaniu replikacji wirusa Ebola, który posiada zbliżony mechanizm do SARS-CoV-2.
Akcje Gilead, które wzrosły w tym roku o 17 procent, zaraz po tych wiadomościach skoczyły w górę o kolejne 14. Pomogło to przyspieszyć zawarcie przyszłych kontraktów związanych z indeksem S&P 500 i wzmocnić azjatyckie akcje pomimo historycznego spadku chińskiej gospodarki.

Badanie dla najciężej chorych pacjentów nie obejmuje grupy kontrolnej, której podano placebo. Dr Mullane powiedziała, że lepiej nie wyciągać pochopnych wniosków. Stwierdziła, że po rozpoczęciu stosowania leku wielu spośród pacjentów zauważyło, że gorączka błyskawicznie spadła. Niektórzy wyszli z respiratorów już następnego dnia.
Ograniczanie ryzyka zarażania się może doprowadzić do szybszego otwarcia gospodarki przez urzędników, którzy zatrzymali ją niemalże absolutnie, aby położyć kres dalszemu rozprzestrzenianiu się wirusa.
Gilead Sciences tonuje entuzjazm
Jim Tierney, dyrektor ds. inwestycji w AllianceBernstein, zauważył, że akcje Gilead Sciences ruszyły w górę niemal od razu po opublikow2niu raportu.
Ewentualne stosowanie specyfiku ma też tę zaletę, że terapia nie byłaby droga. Stosowanie Remdesiviru w ramach terapii - o ile faktycznie okazałby się efektywny i bezpieczny - miałoby kosztować około 9 dolarów.
Gilead to znana w USA firma, zajmująca się szeroko zakrojonymi badaniami nad lekami, m.in. na HIV. W ubiegłym roku sprzedaż produktów Gilead Sciences wyniosła ponad 22 mld dol, z których to 16,4 mld dol. pochodziło jedynie z produktów pomagających w terapii osobom z HIV. Obecnie firma wyceniana jest na ok. 100 mld dol.
Za szybko na świętowanie
Oprócz samej spółki także niektórzy analitycy biotechnologiczni na Wall Street ostrzegają przed przesadnym optymizmem na wiadomości o potencjalnym leczeniu. Biorą oni pod uwagę to, jak wielkie nadzieje z szybkim nadejściem lekarstwa wiąże świat, a nadmiar przedwczesnej radości nie sprawi przecież, że późniejsze badania okażą się pozytywne.
W ubiegłym tygodniu badanie opublikowane w New England Journal of Medicine wykazało, że stan blisko 70 proc. pacjentów, którym podano lek, uległ poprawie niedługo po jego zażyciu. Lek nie został jednak zatwierdzony do leczenia żadnej choroby, a naukowcy czekają na wyniki większych lepiej kontrolowanych prób na dowód, że faktycznie działa i że korzyści z jego stosowania przeważają nad ryzykiem wystąpienia wszelkich działań niepożądanych.
Umer Raffat, analityk biotechnologiczny w Evercore, powiedział, że był „ostrożnie optymistyczny” co do Remdesiviru. Zaznaczył jednocześnie, że żaden z pacjentów biorących udział w badaniu w Chicago nie był poddawany inwazyjnej respiracji, co zwykle wskazuje na poważniejszy stan.
Jego zdaniem Gilead powinno się jeszcze wstrzymać z dzieleniem skóry na niedźwiedziu, przynajmniej do czasu opublikowania wyników kolejnych testów.