REKLAMA

Biedronki mnożą się jak Żabki. Za chwilę będą ich miriady

Jeronimo Martins, czyli właściciel sieci sklepów Biedronka, ma za sobą fantastyczny rok. Zysk jest liczony w miliardach złotych. Trudno się dziwić, że plan na ten rok obejmuje ekspresową budowę jeszcze większej liczby Biedronek.

Biedronki mnożą się jak Żabki. Za chwilę będą ich miriady
REKLAMA

Lubiłem się naigrywać, że Biedronka stała się dyskontowym odpowiednikiem Żabki, bo można znaleźć ją praktycznie na każdym kroku. Teraz to jakby przestaje być żartem.

REKLAMA

Do poziomu Żabki sieć należącą do Jeronimo Martins nigdy wprawdzie nie doskoczy, bo mówimy tu o skali 10 tys. placówek w całym kraju, ale wśród sklepów o większym formacie popularna Biedra jest całkowitym fenomenem.

W dodatku zamierza się intensywnie rozbudowywać

Ubiegły rok sieć zamknęła liczbą 3395 placówek. W tym roku Jeronimo Martins zamierza do tego dorzucić kolejnych 150 Biedronek. Spółka tłumaczy, że w dużych miastach wciąż widzi pole do rozwoju, w dodatku wiele wolnej przestrzeni zostało także w mniejszych miejscowościach i na wsiach. JM zamierza również zmodernizować 350 punktów.

Portugalska firma nawet nie stara się ukrywać, że w jej portfolio to właśnie Biedronka jest najcenniejszym elementem. Stanowi ona aż 80 proc. biznesu Jeronimo Martins. Dlaczego? Po pierwsze liczy się wielkość rynku i fakt, że Biedronka mocno na nim dominuje.

Po drugie - Jeronimo Martins nie certoli się z marżami. Pokazując wyniki finansowe Portugalczycy niechcący pokazali, że w Warszawie płaci się za produkty więcej niż w Lizbonie.

Różnica nie jest wcale mała. Nad Wisłą marża EBITDA to 8,8 proc. W Portugalii sięga ona natomiast już tylko 5,9 proc. Jeronimo Martins tłumaczy ten fakt wprowadzonym w Polsce podatkiem od sprzedaży detalicznej.

Ekspansja Biedronki trochę cieszy, trochę niepokoi

REKLAMA

Posiadanie stosunkowo taniego sklepu w sąsiedztwie to zawsze wygoda, ale tempo rozwoju nieco przeraża. Prezes Jeronimo Martins pochwalił się, że w Biedronkach regularnie zaopatruje się 80 proc. Polaków. Na rynku dyskontów wyrasta nam więc hegemon.

Za kilka lat Jeronimo Martins może zresztą podnieść marże i kpiąco zapytać: i co nam zrobicie? I być może Polacy nic nie zrobią. No, chyba że okaże się, że podróż samochodem do dalej położonego sklepu stała się nagle bardziej opłacalna niż zrobienie zakupów w zlokalizowanej pod domem Biedronce.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA