„Dzień Sądu Ostatecznego jest bliski”. Szef Greenpeace'u przerażony tym, co wyprawia się w atmosferze
Po Porozumieniach Paryskich państwa na całym świecie miały na poważnie zacząć ograniczać emisję, bo stężenie gazów cieplarnianych zaczęło osiągać niepokojące pułapy. Ale okazuje się, że w większości przypadków deklaracje zostały jedynie na piśmie. W efekcie nasza planeta ma coraz bardziej szklarniane warunki, co bardzo źle wróży na przyszłość.
Fot. Ales Kladnik/Flickr.com/CC BY 2.0
W połowie roku, jak świat długi i szeroki zdało się słyszeć lament po tym, jak kontrowersyjny prezydent USA postanowił znowu dać o sobie znać i ogłosił odejście Stanów Zjednoczonych z Porozumień Paryskich. Już wtedy taki a nie inny krok Donalda Trumpa nakazał części analityków zastanawiać się, czy klimatyczna umowa z grudnia 2015 r. w ogóle ma jeszcze sens, skoro jej zapisów nie będzie dłużej przestrzegać jeden z największych emitentów dwutlenku węgla na świecie, ustępujący pod tym względem jedynie Chinom.
Po publikacji najnowszych danych przez Światową Organizację Meteorologiczną (WMO) okazało się, że tak naprawdę decyzja prezydenta USA niewiele zmienia. Bo Porozumienia Paryskie w większości przypadków zostały w teorii. W praktyce zaś ciągle ze świecą szukać rozwiązań, które emisję gazów cieplarnianych i związane z nimi globalne ocieplenie przynajmniej na jakiś czas wyhamuje.
Rekordowe stężenie gazów cieplarnianych
WMO uważa, że stężenie gazów cieplarnianych ogrzewających ziemski klimat osiągnęło rekordowy pułap. Tym samym Światowa Organizacja Meteorologiczna stoi na stanowisku, że „dotychczasowe działania w zakresie zagrożenia klimatycznego nie mają wpływu na atmosferę”. Tymczasem jeżeli ludzkość ma mieć w ogóle szansę uciec przed globalnym ociepleniem o 1,5 st. Celsjusza - musi do 2030 r. ograniczyć emisję gazów o połowę.
Patrząc jednak na najnowsze dane - bardzo trudno o optymizm. Globalne średnie stężenie CO2 osiągnęło 407,8 części na milion w ubiegłym roku, co oznacza wzrost z 405,5 ppm w 2017 r. Obecnie jest ono o 50 proc. wyższe niż w 1750 r., zanim rewolucja przemysłowa zapoczątkowała powszechne spalanie węgla, ropy naftowej i gazu.
Nie ma oznak spowolnienia, nie mówiąc już o spadku, pomimo wszystkich zobowiązań podjętych w ramach porozumienia paryskiego w sprawie zmian klimatycznych. Musimy zwiększyć poziom ambicji w imię przyszłego dobrobytu ludzkości
– zapowiada Petteri Taalas, sekretarz generalny WMO.
Nadchodzi Dzień Sądu Ostatecznego
John Sauven, szef brytyjskiego Greenpeace, straszy Dniem Sądem Ostatecznego, mówiąc o stężeniu CO2.
Możemy jeszcze zapobiec masowemu wyginięciu gatunków, jeśli powstrzymamy wskazówki zegara, które nieubłaganie zmierzają do dwunastej
– mówi.
Z kolei Petteri Taalas zwraca uwagę, że ostatni raz porównywalne stężenie CO2 w ziemskiej atmosferze było 3-5 mln lat temu.
Wtedy temperatura była o 2-3 st. C cieplejsza, a poziom morza o 10-20 metrów wyższy niż obecnie
– akcentuje szef WMO.
Nie tylko dwutlenek węgla
Na rekordowe stężenie gazów cieplarnianych nie składa się wyłącznie dwutlenek węgla. Owszem od 1990 r. wzrost stężenia tego gazu sprawił, że efekt cieplny stał się o 43 proc. silniejszy. Ale w ubiegłym roku stężenie dwóch innych kluczowych gazów cieplarnianych, czyli metanu i podtlenku azotu także wzrosło więcej niż średnia roczna z ostatniej dekady.
Sam metan produkowany przez bydło, ryż niełuskany i eksploatację paliw kopalnych odpowiada za 17 proc. efektu cieplnego. Obecnie jego stężenie przekracza ponad dwukrotnie poziom sprzed epoki przemysłowej. Z kolei stężenie podtlenku azotu, który pochodzi z intensywnego nawożenia i spalania lasów, jest obecnie o 23 proc. wyższy niż w 1750 r.
Dopóki nie zaprzestaniemy nowych inwestycji w paliwa kopalne i nie zwiększymy skali zielonej energii, ryzyko związane z katastrofalnymi zmianami klimatycznymi będzie nadal rosło
– uważa Nick Mabey, dyrektor naczelny think tanku E3G.
Już teraz z roku na rok jest coraz cieplej
Żeby sobie zobrazować nadciągającą na naszą planetę klimatyczną katastrofę, wcale nie trzeba wyjątkowej wyobraźni. Wystarczy przyjrzeć się temu co się dzieje tu i teraz. Już wcześniej WMO alarmowała, że okres od 2015 do 2019 r. miał być najcieplejszym od czasu prowadzenia pomiarów. Średnia temperatura na świecie wzrosła o 1,1 st. C od okresu przedindustrialnego oraz o 0,2 st. C w porównaniu z latami 2011-2015.
Tylko w tym roku kolejne rekordy ciepła były bite w czerwcu, lipcu, wrześniu i październiku. Ten ostatni był cieplejszy o 0,69 st. Celsjusza od średniej z lat 1981-2010. Na Starym Kontynencie cieplejsze październiki zdarzyły się tylko dwa razy w historii: w 2001 i 2006 r.