Donald Trump zagroził, że państwa, które wprowadzą podatek cyfrowy, spotkają się z odwetem USA. W grę wchodzą karne cła w postaci ceł, ban na technologie, a nawet sankcje wobec rządowych urzędników. Choć Ministerstwo Cyfryzacji zapowiada, że z prac nad podatkiem nie rezygnuje, szanse na jego wprowadzenie są dziś znikome, a prezydent Nawrocki niemal na pewno zawetowałby taką ustawę.

Donald Trump zapowiedział zdecydowane działania wobec państw, które zdecydują się na wprowadzenie podatku cyfrowego. Amerykański prezydent ogłosił, że mogą one zostać obciążone dodatkowymi cłami, ograniczeniami w dostępie do kluczowych technologii, a nawet sankcjami wobec urzędników odpowiedzialnych za takie regulacje. Według niego podatki cyfrowe są wymierzone w amerykańskie firmy i stanowią próbę dyskryminacji.
Donald Trump grozi odwetem
Jak podaje agencja Reuters, Trump uważa, że regulacje takie, jak europejski Akt o Usługach Cyfrowych czy szykowane przez poszczególne kraje podatki cyfrowe, pomijają największe chińskie firmy. W jego ocenie jest to skandaliczne, bo jest to dowód, że działania Unii i poszczególnych państw wymierzone są jednostronnie w USA. Amerykański prezydent zapowiedział, że kraj nie będzie dłużej „światową skarbonką” i domaga się poszanowania interesów swoich firm.
Nikt nie powinien mieć wątpliwości, że są to puste groźby. Już poprzednia administracja USA wywierała presję na kraje, które chciały wprowadzić podobne rozwiązania, a część z nich musiała zrewidować swoje plany. W przypadku Trumpa groźba wprowadzenia ceł i innych kar jest całkowicie realna. Donald Trump potrafił bez oporów eskalować konflikt gospodarczy z Chinami, emocjonalnie reagując na retorsje ze strony Pekinu. W przypadku takich krajów jak Polska tym bardziej nie zastanawiałby się dwa razy.
Czytaj więcej o amerykańskich spółkach tech:
Na tym tle zadziwiająco odważnie – żeby nie powiedzieć: buńczucznie – brzmią wypowiedzi wicepremiera Krzysztofa Gawkowskiego, który zapewnia, że Polska wprowadzi podatek cyfrowy. Minister zapowiedział w niedawnym wywiadzie, że resort wkrótce zaprezentuje wypracowany model po konsultacjach z rynkiem i że nie zamierza „chować głowy w piasek”. Według niego nowe przepisy pozwolą wyrównać szanse między globalnymi platformami a lokalnymi firmami.
Projekt przewiduje, że podatek obejmie firmy o globalnych przychodach powyżej 750 mln euro i dotyczyć będzie usług takich, jak reklamy ukierunkowane, interfejsy cyfrowe oraz przekazywanie danych. Rozważane są dwa warianty – szerszy ze stawkami od 3 proc. do 6 proc. oraz węższy, dotyczący wyłącznie reklam ze stawkami od 5 proc. do 7,5 proc. Minister Gawkowski wskazywał jako preferowaną opcję 3 proc. w wariancie szerokim.
Ministerstwo Cyfryzacji przeprowadziło już branżowe konsultacje, a w połowie sierpnia zaprezentowało zaktualizowaną wersję projektu. Podczas spotkań mówiono o przeznaczeniu części wpływów na rozwój technologii i wsparcie polskich mediów. Te pomysły znalazły zrozumienie w niektórych środowiskach, ale nie zmieniają faktu, że projekt budzi kontrowersje. Im mocniejsze są sygnały z USA, tym trudniej o realne szanse na jego wprowadzenie.
Weto prezydenta niemal pewne
Na przeszkodzie stoją także różnice wewnątrz rządu. Już w marcu minister finansów Andrzej Domański ogłosił, że jego resort nie prowadzi żadnych prac nad podatkiem cyfrowym. Dodał, że tylko MF odpowiada za politykę podatkową kraju. To oznacza, że nawet jeśli resort cyfryzacji dopracuje projekt, ostateczna decyzja w tej sprawie zapadnie gdzie indziej. Sceptycyzm ze strony ministra finansów jest wyraźny i osłabia pozycję Gawkowskiego. To i tak najmniejszy z problemów ministra cyfryzacji.
Podstawowym problemem Gawkowskiego jest stanowisko prezydenta Karola Nawrockiego, który już pokazał, że w imię walki politycznej z rządem nie zawaha się nawet zawetować obiektywnie korzystnych przepisów. Co więcej, nowy prezydent nie ukrywa swojej daleko idącej sympatii wobec Donalda Trumpa i już wcześniej wypowiadał się krytycznie o podatku cyfrowym. Mając w ręku prawo weta, Nawrocki może skutecznie zablokować każdą ustawę w tej sprawie.
Choć podatek cyfrowy mógłby przynieść Polsce dodatkowe wpływy i podreperować pozycję mniejszych firm wobec panoszących się amerykańskich gigantów branży tech, politycznie nie ma na to szans. Presja USA, dystans Ministerstwa Finansów i groźba prezydenckiego weta sprawiają, że szanse na jego wprowadzenie są dziś znikome.