Nowy sposób na budowanie mieszkań. Można będzie też kupić z dużym rabatem
Jak? Trzeba skrzyknąć się co najmniej w trzy osoby — wtedy można zakasać rękawy i wspólnie wybudować sobie mieszkania. Korzyści? Może być taniej. Warunek? Musicie budować dla siebie, nie na sprzedaż. Tylko kogo na to stać, jak w ciągu ostatnich dwóch lat średni koszt budowy domu skoczył. 40 proc., a zdolność kredytowa spadła o 60 proc.? Nie budujcie, kupcie od gminy lokal do remontu, a jako kooperatywa dostaniecie solidny rabat.
1 marca weszła w życie ustawa o kooperatywach mieszkaniowych, która, mam wrażenie, jest niedoceniana, ale jak się Polacy pokapują, może być hitem.
Zakup na raty tylko dla was
Rzecz w tym, że ustawa ułatwia działania kooperatyw, dając zwykłym Polakom nowe ścieżki zdobycia mieszkania czy domu. Żeby założyć kooperatywę, potrzeba co najmniej trzech osób — fizycznych, to nie mogą być firmy, można ewentualnie założyć spółkę cywilną.
Czytaj też: Spółka cywilna - zalety i wady
Jak już ją założycie, możecie kupić od gminy teren pod inwestycję mieszkaniową na preferencyjnych zasadach. Gminy bowiem mogą ogłaszać przetargi ograniczone, w których będą oferować grunty wyłącznie kooperatywym lub spółdzielniom.
Taki zakup ziemi od gminy może być rozłożony na raty spłacane od pięciu do 20 lat, a nawet część ceny gmina może wam umorzyć. Przy czym w umowie kupna gruntu trzeba będzie zapisać termin zakończenia budowy — czy to domu jednorodzinnego, czy budynku wielorodzinnego, bo obie opcje są możliwe. Czas na skończenie budowy to pięć lat, z opcją przedłużenia maksymalnie do siedmiu.
Zachwyciliście się? Nie? Wiceminister rozwoju, Piotr Uściński przekonuje, że to super opcja, bo oprócz preferencyjnie kupionego gruntu można też np. zaoszczędzić na kosztach zarządzania procesem budowy. Sorry, mnie to nie przekonuje, chyba że ktoś z zawodu jest budowlańcem i się na tym zna.
Poza tym jeszcze jeszcze jeden problem:
Kogo dziś na to stać?
„Rzeczpospolita” wylicza, że zaledwie w ciągu dwóch ostatnich lat koszty budowy domu skoczyły o 40 proc., a jednocześnie zdolność kredytowa Polaków spadła o 60 proc.
Zostańmy przy kosztach. Jeszcze w 2020 r. przeciętny koszt budowy domu o pow. 140 metrów i to w stanie deweloperskim, to ok. 320 tys., w styczniu 2023 r. już ponad 460 tys. zł. Ale jak policzycie wszystko, tzn. również koszt działki i wykończenie nieruchomości, to robi się z tego już 850 tys. zł, a w 2020 r. to było ok. 580 tys. zł.
To dlaczego piszę, że ustawa o kooperatywach mieszkaniowych to może być taki hit?
Nie budujcie, kupujcie tanio do remontu
Pozwala ona nie tylko wspólną budowę nieruchomości, ale też na kupno od gminy — zwykle pewnie takiej trochę zrujnowanej — i wyremontowanie jej. A to już co innego.
W takim wypadku gmina sprzedając nieruchomość, również rozkłada zapłatę na raty i może dać wam bonifikatę. Dlaczego miałaby? Bo gminy mają naprawdę niemało nieruchomości w złym stanie i nie stać ich na remont - lepiej więc pozbyć się, nawet całkiem niedrogo, części nieruchomości, żeby zyskać pieniądze na remont pozostałych. Tym sposobem znacznie więcej mieszkań i domów mogłoby wrócić na rynek zamiast stać bezużytecznie.
Żeby tylko gminy nie miały tego w nosie i nie olały okazji, jaką dają im i Polakom nowe przepisy. Na jedynie dobrą wolę ustawodawca nie liczy, tylko daje namacalna marchewkę: jeśli gmina udzieli kooperatywie bonifikaty, gmina dostanie grant na infrastrukturę.
Trzymajcie kciuki, żeby to naprawdę zażarło, bo wszyscy wtedy wygrają.