Ustawa wiatrakowa z pułapką. Prezydent szykuje własny plan na tańszy prąd
Obecny rząd, chociaż sam krytykował tego typu zagrania u poprzedników, zdecydował się na legislacyjną wrzutkę i do nowelizacji ustawy wiatrakowej dorzucił też mechanizm mrożenia ceny energii. Prezydent Karol Nawrocki nie da się wciągnąć w tę pułapkę i już zapowiada propozycję alternatywnych regulacji.

Wiatraki na lądzie mają w Polsce sporego pecha i co chwilę wpadają w kleszcze polityki i niebezpiecznego populizmu. Najpierw były idealnym kandydatem na straszaka w wyborach 2015 r. Przyszła premier Beta Szydło jeździła po całym kraju i wmawiała, że przez turbiny Polska straci energetyczną tożsamość. Okoliczni mieszkańcy zaś będą cierpieć z powodu nadmiernego hałasu, a życie przy okazji straci wiele ptaków i innych zwierząt. W ten sposób przeforsowano słynną zasadę 10H, która na dekadę zablokowała rozwój lądowej energetyki wiatrowej, podkładając nogi samej transformacji energetycznej.
Teraz jest bardzo podobnie. Liberalno-lewicowa koalicja nie mogła się powstrzymać i sięgnęła po zagrania poprzedników. Tak do długo oczekiwanej nowelizacji ustawy wiatrakowej dorzucono mechanizm mrożenia ceny energii. Zespół prezydenta Karola Nawrockiego już wysyła wyraźnie sygnały, że w tę pułapkę nie zamierza wpadać.
Poprzedni projekt ustawy wiatrakowej upadł ze względu na wrzutki lobbingowe w styczniu 2024 roku. W związku z tamtymi okolicznościami sprawa wymaga dodatkowej, gruntownej analizy - przekonuje na platformie X Rafał Leśkiewicz, rzecznik prasowy prezydenta Polski, ale jednocześnie zaznacza, że ostatecznej decyzji w sprawie nowelizacji jeszcze nie ma.
Nowelizacja faulem ze strony rządu
Ale czy to oznacza automatyczne zawetowanie nowelizacji wiatrakowej? Niekoniecznie. Krok do tyłu w tej sprawie zrobił właśnie prezydencki rzecznik.
Być może nieprecyzyjnie się wczoraj wyraziłem - stwierdził Leśkiewicz we wtorkowym „Poranku TOK FM”.
Zdaniem rzecznika prezydenta przedstawiona przez rząd nowelizacja wiatrakowa jest jednak lekkim faulem. Bo same wiatraki mają wzbudzać duży opór społeczny, a mechanizm mrożenia ceny energii jest z kolei bardzo oczekiwany. Dlatego najbardziej prawdopodobny scenariusz ma być taki: prezydent Nawrocki nie podpisuje przepisów wiatrakowych, ale jednocześnie - co też zapowiadał już w trakcie kampanii wyborczej - przedstawia własny pomysł na mniejszą cenę energii.
Cena energii nie tylko mrożona, ale też obniżona?
Karol Nawrocki w kampanii wyborczej obiecał w ciągu 100 pierwszych dni urzędowania obniżkę ceny energii o 33 proc. Takie było główne założenie planu „Prąd 33 proc.+”.
Płacimy zielone podatki, a środki finansowe z aukcji ETS, które powinny trafiać do polskich gospodarstw domowych, muszą do nich wrócić. To drugi krok do tego, aby ceny energii elektrycznej były o 33 proc. niższe - zapowiadał kilka miesięcy temu Nawrocki.
Temat wraca właśnie przy okazji nowelizacji. Jakie będą propozycje prezydenta względem cen energii? Tego jeszcze nie wiadomo. Przypomnijmy, że wcześniej do Sejmu trafił projekt posłów PiS dotyczący tarczy energetycznej. Zgodnie z nim mrożenie ceny energii miałoby obowiązywać w 2025 i całym 2026 r. Do tego miałyby dojść też niższe stawki. Maksymalna dla gospodarstw domowych miałaby wynieść nie więcej niż 412 zł za 1 MWh. Dla przedsiębiorców, rolników oraz samorządowych podmiotów użyteczności publicznej obowiązywałaby stawka na dotychczasowym poziomie 500 zł za megawatogodzinę.
Więcej o cenie energii przeczytasz w Bizblog:
Tymczasem rząd, przynajmniej na razie, chce mrożenia ceny energii na poziomie nie wyższym niż 500 zł za jedną megawatogodzinę dla gospodarstw domowych tylko do końca tego roku. A o niższych taryfach w ogóle nikt nic nie mówi. Być może więc propozycja prezydenta Nawrockiego będzie bardzo podobna do tej wcześniejszej ze strony PiS. Na razie mechanizm mrożenia działa tylko do 30 września i nie do końca wiadomo, co się potem stanie.