REKLAMA

Jarosław Kaczyński chce kupić Żabkę. Oto 5 powodów, dla których to doskonały pomysł

Prezes PiS zapowiedział, że w przyszłości Żabka mogłaby zostać odkupiona przez państwo i włączona do Krajowej Grupy Spożywczej. Internet skręca się ze śmiechu, a mem pogania mem, ale ja sądzę, że w pomyśle Jarosława Kaczyńskiego można znaleźć naprawdę wiele plusów.

franczyza-prawo-pracy-apel
REKLAMA

Warunki przejęcia Żabki i wszelkie szczegóły transakcji, jak to w przypadku spontanicznych wystąpień prezesa, nie są do końca jasne. Wiemy, że partii rządzącej chodzi po głowie coś w rodzaju nacjonalizacji. W trakcie konferencji Kaczyńskiego w Puławach prezes PiS zaczął od pochwalenia się sukcesami w „odbijaniu sektorów polskiej gospodarki z rąk kapitału zewnętrznego".

REKLAMA

Żabka znowu polska

Trudno powiedzieć, czy to szczere wyznanie było wcześniej zaplanowane, czy prezes Kaczyński po prostu nieco się zagalopował. Właściciel sieci Żabka, fundusz CVC Capital Partners, jest tą nieoczekiwaną propozycją biznesową mocno zakłopotany. Biuro prasowe Żabki przyznało w rozmowach z mediami, że nic o tym do tej pory nie słyszało. No to teraz już usłyszało. Czyli w rozumieniu PiS grunt pod wykup jest już zrobiony.

Czekam z niecierpliwością na dalsze decyzje. Internauci mogą sobie kpić i wrzucać zdjęcia z pustymi półkami, sugerując powrót PRL-u. Ja wiem swoje. Przejęcie Żabki wiązałoby się z szeregiem pozytywnych zmian.

Korzyści z nacjonalizacji Żabki

Punkt pierwszy – każda władza dba o pracowników zatrudnionych w kontrolowanych przez siebie spółkach. Trudno się temu dziwić, bo to często ich rodziny albo dalsze rodziny ich rodzin. I teraz wyobraźcie sobie, że to państwo może decydować, jaką „kwotę gwarantowaną" franczyzobiorca sklepu dostanie co miesiąc. Żabka robi to samo, ale jak każdy wredny kapitalista chce przy tym dodatkowo zarabiać. Możliwe, że nawet za bardzo, bo niejeden franczyzobiorca został po zamknięciu sklepu z długami.,

Państwowy właściciel nie ma takich problemów, Może jechać na stratach całymi latami. Minus? Jeżeli wypłaty będą wysokie, to obecni franczyzobiorcy ich nie doczekają. Ba, podejrzewam nawet, że beneficjenci są już wytypowani z imion i nazwisk.

Punkt drugi – państwo nie ma know-how w zarządzaniu dużą siecią franczyzową. I to taką naprawdę dużą, bo Żabka liczy sobie jakieś 8 tys. placówek. Sklepów z logo sympatycznego płaza jest tyle, że coraz częściej słychać obawy, że Żabka wykończy konkurencję i zmonopolizuje przestrzeń publiczną.

Dobra wiadomość – pod rządami jakiejkolwiek partii nam to raczej nie grozi. Żabka prędzej stanie się spożywczym odpowiednikiem Poczty Polskiej, pod bokiem której będą prężnie rozwijały się innowacyjne firemki.

Punkt trzeci – w sklepach w końcu będzie bardziej różnorodny asortyment. Trudno sobie przecież wyobrazić punkt handlowy należący do państwowego holdingu, który nie sprzedaje dewocjonaliów. Jest spora szansa, że obok batonów i gum do żucia zlokalizowanych przy kasie pojawią się żywoty Jana Pawła II albo Matki Teresy. I oczywiście medaliki ze św. Maksymilianem Kolbe. Te ostatnie mogłyby mieć wzięcie, w końcu Kolbe to patron energetyki.

Punkt czwarty – koniec z handlem w niedzielę

Przepisy prawa nie są w stanie zmusić właścicieli sklepów zrzeszonych pod szyldem Żabki do rezygnacji z pracy w ostatni dzień tygodnia, ale franczyzodawca może im to przecież narzucić odgórnie. .

REKLAMA

Koniec z samodzielnym stawaniem za kasą, proszeniem o pomoc dzieci, żon, pociotków i narzeczonych. Nie handlujemy i tyle. Związkowcy będą przeszczęśliwi, episkopat oszaleje z radości. Dzień święty należy święcić. Plot twist: polskich parlamentarzystów znajdziemy wtedy w konkurencyjnej sieci ABC.

A teraz punkt piąty – za realizacje planu przejęcia będzie pewnie odpowiedzialny agent do spraw specjalnych rządu PiS, czyli Jacek Sasin. W związku z tym wszystkie powyższe punkty są już nieaktualne.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA