REKLAMA

Cud węglowy za miliardy złotych? Prr, nie tak szybko

Chociaż premier Mateusz Morawiecki przed wakacjami zapowiadał jeszcze w tym roku zwiększenie krajowego wydobycia węgla, to wiadomo już, że nic z tego nie będzie. Kopalnie szykują się natomiast na nowe inwestycje i chcą fedrować ze zdwojoną parą już w przyszłym roku. Polska Grupa Górnicza mówi o większej produkcji w 2023 r. o co najmniej pół miliona ton węgla. Ma to kosztować nawet 7 mld zł, jak nie więcej. Ale związkowcy tonują te hurra optymistyczne nastroje.

paliwa-kopalne-OZE-miks-energetyczny
REKLAMA

7 mld zł to spora kasa. Tyle mniej więcej ma kosztować naprawa Polskiego Ładu. To też prawie jedna trzecia wydatków na 13. i 14. emeryturę, co łącznie kosztuje państwowy budżet jakieś 22 mld zł. To suma także więcej niż cztery razy wyższa od kosztów programu Dobry Start, który gwarantuje każdemu uczniowi wypłatę świadczenia w wysokości 300 zł. W przypadku zaś osławionego programu Rodzina 500+, 7 mld zł stanowi ok. 17 proc. kosztów tego świadczenia, na które co roku wydaje się ok. 41 mld zł. Teraz zaś okazuje się, że ok. 7 mld zł ma kosztować przygotowanie nowych ścian i roboty drążeniowe pod ziemią, w celu zwiększenia wydobycia węgla w jednej spółce: w PGG. Ale dopiero w przyszłym roku. 

REKLAMA

Węgiel: rząd zapowiada większe wydobycie

Dzisiaj najlepszym, przede wszystkim ze względów finansowych, miejscem na zakup krajowego węgla jest sklep PGG. Ekogroszek kupimy tam za 1500 zł albo 1700 zł z kawałkiem. Za zwykły węgiel (orzech, kostka) z kolei zapłacimy mniej niż półtora tysiąca złotych. To ceny nie do osiągnięcia w prywatnych składach opału i wśród ogłoszeń aukcyjnych, gdzie sam ekogroszek potrafi kosztować więcej niż 4000 zł za tonę. Nic więc dziwnego, że chętnych na transakcję w sklepie PGG nie brakuje. Do tej pory obsłużono ponad 409 tys. klientów, którym łącznie sprzedawano przeszło 1,3 mln ton węgla. 

Ale w przyszłym roku ma to wyglądać znacznie lepiej. W pierwszej kolejności ma być więcej krajowego węgla. Bo też rząd jest już zmęczony tłumaczeniem się od tygodni z tego zagranicznego opału, który ma być o znacznie gorszych parametrach od tego, który przez lata był do nas transportowany z Rosji. Stąd poruszenie inwestycyjne w PGG. 

Związkowcy nie wierzą w węglowy cud

Sceptyczni do tych planów są związkowcy górniczy, który zwracają uwagę, że przez ostatnie lata oszczędzano na górnictwie jak tylko można było. Teraz zaś taka polityka wszystkim odbija się czkawką. I żeby nadrobić ten stracony czas, wcale nie wystarczy roku. 

Z kolei dla Bogusława Hutka, szefa górniczej Solidarności, jeszcze nie należy przekreślać scenariusza, w którym inwestycje będą miały charakter długofalowy i będą obliczone na zwiększenie produkcji w ciągu 10-15 lat. Ale też w tym celu trzeba byłoby zmienić Politykę Energetyczną Polski do 2040 r. 

Do tego niezbędna jest też modyfikacja umowy społecznej rządu z górnikami. O ile będzie do tego zielone światło z Komisji Europejskiej. 

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA