Odmrożenie cen prądu. Wiemy już, o ile wzrośnie rachunek przeciętnej rodziny
Przyszłe rachunki za prąd, już po mrożeniu cen, cały czas rozpalają wyobraźnię Polaków. Miękkie lądowanie w drugiej połowie roku ma zagwarantować bon energetyczny, ale i tak jest obawa, że taka forma zapomogi nie zrekompensuje całej zwyżki. Rafał Gawin, prezes Urzędu Regulacji Energetyki w rozmowie z PAP wylicza, o ile więcej możemy płacić.
Bon energetyczny klepnięty. Można dostać nawet 1,2 tys. zł
Za nami kolejny etap legislacyjny dotyczący ustawy o czasowym ograniczeniu cen za energię elektryczną, gaz ziemny i ciepło systemowe oraz o bonie energetycznym. Sejm przyjął regulacja z pewnymi poprawkami i w takim kształcie trafią teraz pod obrady Senatu, a na koniec na biurko prezydenta Andrzeja Dudy. Na ostatniej prostej zadbano o udogodnienia dla tych, którzy najchętniej wszelkie formalności związane z dopłatą do rachunków dokonywaliby bez konieczności wychodzenia z domu.
Listy grozy od PGNiG. Wystraszeni? No to szykujcie się na nowe pismo
Koniec kwietnia minął wielu Polakom na lekturze listów, które dostali od PGNiG. Operator postanowił w ten sposób uprzedzić przed podwyżką cen gazu w drugiej połowie roku. Jak wynikało z lektury listów, rachunki mogą podskoczyć o oc najmniej 50 proc. Ale teraz okazuje się, że ten scenariusz już jest nieaktualny. Szef Urzędu Regulacji Energetyki (URE) stawia sprawę jasno: zmusimy PGNiG do napisania nowego wniosku taryfowego.
Te listy trafią do milionów Polaków. Nadawca: PGNiG, treść: dobrze wiecie
Rząd tygodniami uspokajał, że po okresie mrożenia ceny gazu i energii, Polacy wcale nie muszą przygotowywać się na drastyczne rachunki. Tych w najgorszej sytuacji materialnej wesprze bon energetyczny. A reszta jakoś sobie poradzi. Klienci PGNiG już wiedzą, jakim wyrzeczeniom będą musieli sprostać. Spółka informuje o wzrostach cen i opłat, przez co za gaz w drugiej połowie roku będą płacić co najmniej o połowę więcej.
Europę zalewa błękitne paliwo. Gaz nie był tak tani od lat
Analitycy Morgan Stanley przewidują nadmiar gazu, z jakim nie mieliśmy do czynienia od dekad. Podaż surowca cały czas jest obfita, ale popyt – zwłaszcza na półkuli północnej – wyraźnie wyhamował. W efekcie wróciliśmy do poziomów cenowych z maja 2021 r. Na tych zawirowaniach najbardziej powinna skorzystać Europa, która przez manipulację z odstawami gazu po stronie Moskwy, zwiększyła import LNG.