Podwyżki cen energii. Jeśli Niemcy muszą się szykować na armagedon, to co nas czeka w Polsce?
Niemieckie gospodarstwa domowe muszą wziąć pod uwagę serię przykrych podwyżek. W 2020 r. statystyczna niemiecka rodzina na energię elektryczną i gaz wydało średnio 1526 euro. W 2022 r. będą musieli dodatkowo wysupłać 568 euro. A to oznacza, że rachunki pójdą w górę o blisko 40 proc.
Podwyżki cen prądu nie tylko dla Polaków są szokujące. A najgorsze, że to wcale nie musi koniec problemów z energią i ciepłem w Europie. Rachunki mogą rosnąć jeszcze przez długi czas. Tak przynajmniej uważają analitycy Bank of America.
Ich zdaniem zwolnienie cen gazu dla gospodarstw domowych ma nastąpić dopiero w 2024 r., ale już teraz rachunki za energię potrafią przysporzyć spory ból głowy. Wiadomo, że za gaz trzeba będzie zapłacić o 54 proc. więcej a za prąd jakieś 24 proc. No chyba że chodzi o wspólnotę lub spółdzielnię mieszkaniową, które nie mają podpisanych osobnych umów na dostawy gazu i wtedy podlegają stawkom wolnorynkowych.
Wtedy podwyżka może sięgnąć nawet kilkuset procent. Taki jest efekt popandemicznego zrywu gospodarczego i manipulacji Gazpromu, który dostawami gazu wywiera presję na Europę, by jak najszybciej uruchomić Nord Stream 2. To oczywiście będzie prowadzić do jeszcze większego uzależnienia energetycznego od Moskwy. Najgorsze, że mylą się ci, którzy utrzymują, że to chwilowe zawirowania i za niedługo sytuacja wróci do normy. Analiza Banku Of America dla niemieckich gospodarstw domowych wskazuje coś całkiem odwrotnego.
Ceny prądu będą rosły jeszcze długo
O sprawie na Twitterze donosi Holger Zschaepitz, dziennikarz „Die Welt”. Zgodnie z przedstawioną przez niego analizą Bank of America, niemieckie gospodarstwa domowe powinny przygotować się na serię wyższych wydatków. W 2020 r. średnie, niemieckie gospodarstwo na energię elektryczną i gaz wydało ok. 1526 euro. W tym roku te wydatki mają wzrosnąć o 568 euro, czyli 37 proc.
Analiza Bank of America dotyczy Niemiec, ale przedstawione tam zależności mogą stać się standardem w całej UE. Tylko na początku stycznia ceny energii w dostawie podstawowej na dzień następny w Niemczech wzrosły o ponad 50 proc., a we Francji – o 17 proc. W Wielkiej Brytanii, gdzie aż 22 mln gospodarstw domowych podłączonych jest do sieci gazowej, też mówi się coraz głośniej, że rachunki za gaz mogą wzrosnąć rocznie nawet o 2 tys. funtów. W sumie w 2021 r. ceny benchmarkowe gazu ziemnego w Europie urosły ponad pięciokrotnie.
Europa uzależniona od Rosji
Prezydent Rosji Władimir Putin od tygodni twierdzi, że bardzo chętnie Europie ulży. Bez wątpienia wpłynie to na ceny na rynku spotowym, a konsumenci w krajach, które korzystają z rosyjskiego gazu, natychmiast to odczują – przekonuje rosyjski przywódca.
Tylko, żeby to było możliwe, Europa musi dać zielone światło do gotowego do użytku i czekającego jedynie na certyfikację gazociągu Nord Stream 2. Już raz Amerykanie, chcąc odbudowywać dobre stosunki z Europą, zrezygnowali z sankcji nakładanych na tę inwestycję i za chwilę może być podobnie. Demokraci bowiem wolą mieć w ręku walutę przetargową w sporze z Rosją o Ukrainę i tym samym bardzo możliwe, że do ustalenia nowych sankcji nałożonych na Nord Stream 2 w USA po prostu nie dojdzie.
Tymczasem dla ekspertów jest jasne: Europa już teraz jest energetycznie uzależniona od Moskwy, co w pełni ukazuje obecny kryzys energetyczny, a po uruchomieniu Nord Stream 2 będzie pod tym względem tylko gorzej.
To dopiero początek podwyżek
Nie wiadomo jak zakończy się sprawa Ukrainy i kolejnych żądań Moskwy, która już nawet nie udaje, że w Nord Stream 2 od początku widziała bat, którym będzie uspokajać wierzgającą Europę. Tymczasem niemiecki regulator sieci energetycznych odłożył na bok niezbędną certyfikację nowego, rosyjskiego gazociągu. Sam ten proces zaś ma potrwać nawet pół roku. Kolejne granie gazem i tylko podgrzewanie obecnego kryzysu energetycznego wydaje się więc wpisywać w taktykę Rosji. A to oznacza, że będą faktycznie kolejne podwyżki cen prądu.
Dlatego państwa europejskie postanowiły wziąć sprawy w swoje ręce i same podejmują działania mające na celu uspokojenie tych podwyżek . Np. w Belgii osoby będące w najtrudniejszej sytuacji materialnej mogą potrącać ze swoich rachunków energetycznych do 80 euro.
W Estonii z kolei gospodarstwa domowe o niskich dochodach mogą korzystać z obniżonych cen energii do marca 2022 r. We Francji ograniczenia cen gazu, które miały obowiązywać do kwietnia – przetrwają przez cały 2022 r. W Grecji zaś gospodarstwom domowym znajdującym się w trudnej sytuacji mają pomóc budowane przez miejskie wspólnoty energetyczne stacje fotowoltaiczne, na co rząd przeznaczył 100 mln euro.
We Włoszech całkowity koszt pomocy rządowej szacowany jest ok. 5 mld euro. A na Łotwie najubożsi mają otrzymywać do końca 2022 r. od 15 do 20 euro miesięcznie na opłacenie rachunków za energię elektryczną lub gaz. Jednym z częstszych rozwiązań wśród krajów europejskich jest również obniżka podatku VAT na energię.