Ceny ekogroszku wystrzeliły w kosmos, Polacy w płacz. Dochodzi do absurdalnych sytuacji
Nowych norm jakości węgla jak nie było, tak nie ma. Z kolei po kontroli UOKiK i Inspekcji Handlowej deklarowanych przez przedsiębiorców parametrów wychodzi, że nie wszyscy spełniają wartości ujęte w świadectwach jakości. Nie zmieniło się w tym czasie tylko jedno: ekogroszek wciąż jest bardzo drogi i na obniżki cen się nie zanosi.
Ekogroszek jest tak drogi, że ogrzewanie mieszkań tym rodzajem paliwa zaczyna się być cenowo porównywalne z ogrzewaniem gazowym.
Ale zaraz odpowiadają jej ci, którzy domy opalają ekogroszkiem, przekonując, że nie ma czego żałować, bo tanio już było. Przy cenie za tonę ekogroszku na poziomie 1600-2000 zł wychodzi niemal na to samo.
Ekogroszek ciut tańszy, ale dalej w cenie
Kupujący ekogroszek z rozrzewnieniem wspominają stare czasy, kiedy za tonę ekogroszku trzeba było zapłacić raptem 500-600 zł. A to wcale nie było aż tak dawno. Jeszcze rok temu nie było problemu za zakupem ekogroszku za 700-750 zł. Potem było jednak z miesiąca na miesiąc drożej.
Jeszcze w letnie wakacje za ekogroszek o najmniejszej wartości opałowej (26 kJ) trzeba było zapłacić ok. 860 zł. Na przełomie sierpnia i września trudno już było znaleźć oferty poniżej 1000 zł. W styczniu 2022 r. mieliśmy do czynienia ze szczytem tych zwyżek. Jak podały Kalkulatory Budowlane, cena ekogroszku workowanego na poza†lu roku w kilku województwach potrafiła przebić granicę 2000 zł.
A jak się teraz sprawy mają? Jest ciut taniej. Ekogroszek Wieczorek kosztuje 845 zł za 500 kg, z zastrzeżeniem, że taka cena jest wyłącznie dla klientów indywidualnych, bez naliczanej akcyzy. Za ekogroszek Buffalo Extra Stron, który jak przekonuje sprzedawca idealnie sprawdza się w przypadku domowych kotłów, trzeba zapłacić jakieś 1459 zł za tonę. Jest też m.in. Ares za 1399 zł albo Zeus za 1479 zł.
Jedną z najdroższych obecnie na rynku opcji jest ekogroszek Platinum, charakteryzujący się niemal antracytową czystością, za który trzeba zapłacić 1499 zł za tonę. Nieco gorzej jest za to z dostępnością. W Polskiej Grupie Górniczej, która oferuje m.in. ekogroszek Karlik (ten reklamowany jako paliwo z niską zawartością zanieczyszczeń, które zniweluje wpływ na środowisko), mamy do czynienia z chwilowym barkiem. Każdego typu. Ale nie brakuje punktów sprzedaży, w których jest na miejscu i można podjeżdżać w każdej chwili.
To rząd odpowiada za cyrk z cenami energii
W ostatnich miesiącach jesteśmy świadkami wyraźnych zwyżek cenowych jeżeli chodzi o paliwa stałe. Dotyczy to zarówno ropy naftowej, węgla, jak i chyba w największym stopniu gazu ziemnego. I ten trend musi mieć i rzeczywiście ma wpływ też na cenę ekogroszku. Ale ta nie byłaby jednak wywindowana do aż tak wysokich poziomów, jakby nie dziwna taktyka rządu, który w tej sprawie najpierw zrobił duży krok w przód, żeby zaraz potem wykonać kilka w tył. I to zmieszanie postanowili wykorzystać producenci. Nie dość, że podnieśli cenę, to dodatkowo zaczęli się prześcigać w hasłach reklamowych sugerujących, że ich produkt jest bezdymny albo nie powoduje smogu.
Przypomnijmy, że całe zamieszanie wokół ekogroszku zaczęło się, kiedy Ministerstwo Klimatu i Środowiska - jeszcze pod wodzą Michała Kurtyki - ogłosiło prace nad nowymi normami jakości paliw stałych, w tym ekogroszku też. Ta myląca klientów nazwa miała zniknąć z rynku i zastąpić ja miała „groszek III”. Ale szybko podniósł się raban górników, którzy stwierdzili, że w ten sposób kopalnie zarobią o wiele mniej pieniędzy, a tym samym trzeba będzie je szybciej zamykać i cała umowa społeczna rządu z górnikami nadaje się do kosza. W międzyczasie z programu Czyste Powietrze wycofano możliwość dotowania pieców na ekogroszek.
Piotr Siergiej, rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego, zwraca uwagę, że już wtedy mieliśmy do czynienia z pewną manipulacją. Mowa była bowiem o wycofaniu mylącej klientów nazwy a nie ekogroszku jako takiego.
Koniec ekogroszku. Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało
Proponowane przez byłego ministra Kurtykę zmiany w normach jakości paliw miał nie być z żadnym innym resortem konsultowane. Podobno wywołały w Ministerstwie Aktywów Państwowych pewną konsternację. Bo do niełatwych negocjacji z górnikami doszedł kolejny postulat i trzeba było wszystko od nowa odkręcać. Dlatego też następczyni Kurtyki - minister Anna Moskwa prace nad nowymi jakościami paliw stałych zepchnęła od razu na dalszy plan. W ten sposób resort od paru miesięcy dogłębnie analizuje sytuację.
Zdaniem Kamili Drzewickiej, radczyni prawnej z Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, tym samym mamy do czynienia z serią absurdów.
To oszukiwanie ludzi za przyzwoleniem rządu
– przekonuje.
Ale taka sytuacja nie będzie trwać wiecznie.
Ostatnia kontrola UOKiK i Inspekcji handlowej paliw stałych wskazuje, że jest co poprawiać. Na 489 próbek paliw stałych w 67 przypadkach (13,7 proc.) deklarowane przez przedsiębiorców parametry nie miały odzwierciedlenia w rzeczywistości i wartości wykazane w świadectwach jakości nie były spełniane.