3639 - dokładnie tyle nieco dziwnych listów wysłał do Polaków fiskus. Pisał w nich, że zauważył pewne zdarzenie i być może podatnik powinien przemyśleć, czy aby na pewno dobrze wywiązał się ze swoich obowiązków podatkowych. 1609 podatników zareagowało, większość pewnie emocjonalnie i w ich obronie stanął RPO. Fiskus na to podrapał się po głowie i obiecał, że już więcej listów słać nie będzie.
Te „dziwne” listy to tzw. listy behawioralne, o których pisałam niedawno w Bizblogu. Ich rolą, według fiskusa jest wsparcie podatnika w wywiązywaniu się z obowiązków podatkowych. Według całej reszty, to raczej psychologiczna pułapka.
A nóż podatnik sam się wkopie
To działa tak: organ podatkowy ma podejrzenia, że z waszymi podatkami coś może być nie tak, ale nie ma na to dowodu, a może i nawet sam ma wątpliwości, czy kantujecie, czy jednak nie.
Pisze więc w liście, że zauważył pewne zdarzenie, które wywołuje skutki podatkowe i sugeruje, by podatnik dokładnie się zastanowił, czy przypadkiem nie popełnił błędu w swoim rozliczeniu z fiskusem. Albo opisuje konkretną sytuację, sugerując, by podatnik się zastanowił, czy ona przypadkiem go nie dotyczy.
Przy czym listy mogą dotyczyć dosłownie wszystkiego: prowadzenia niezarejestrowanej działalności gospodarczej, zbyt niskiej rentowności firmy, braku przeglądu kasy rejestrującej, nierozliczania przychodów z najmu, podatku od spadków i darowizn itd.
A na deser w liście urząd wygraża, że będzie monitorował reakcję podatnika na ten list.
Z 3639 takich wysłanych listów na 1609 podatnicy zareagowali. Skąd to wiem? Bo pisze o tym biuro Rzecznika Praw Obywatelskich, które podjęło interwencję w tej sprawie.
RPO w obronie podatników
RPO wspomina, że obywatele reagują na takie listy emocjonalnie i mają wątpliwości, czy owe listy - zupełnie przecież nieformalne - wysyłane przez fiskusa, mają jakiekolwiek umocowanie w Ordynacji podatkowej.
Podobne zresztą wątpliwości mieli prawnicy już wcześniej, którzy owe nieformalne listy z Urzędów Skarbowych do Polaków z psychologicznymi pułapkami porównywali do tresowania psów.
No i koniec z nimi.
RPO zwrócił się do Ministra Finansów o kompleksowe wyjaśnienia, pytając m.in., na jakiej podstawie ustalany jest krąg adresatów listów oraz czy MF kontroluje zasadność ich kierowania, a jeżeli tak, to w jaki sposób.
Bo zdaniem RPO decyzja o wystosowaniu listu ma charakter ściśle uznaniowy i nie jest oparta na konkretnej podstawie prawnej. A co gorsze, fiskus właściwie może takie listy słać do każdego podatnika, mając choćby mgliste podejrzenia nieprawidłowości i żadnych na to dowodów. A podatnik może być zdezorientowany i nabrać przeświadczenia, że ma obowiązek niezwłocznego kontaktu ze skarbówką, by wyjaśnić sprawę (która być może została wyssana z palca).
Więcej wiadomości na temat podatków można przeczytać poniżej:
Co zrobił minister?
Pisma behawioralne miały być w założeniu formą wsparcia podatników w prawidłowym wywiązywaniu się z obowiązków podatkowych (…) wiele naruszeń przepisów prawa podatkowego wynika z braku świadomości podatników, że dane zdarzenie faktyczne rodzi obowiązki wynikające z regulacji prawa podatkowego. Istota korespondencji behawioralnej polega zatem na wsparciu i ukierunkowaniu podatników w prawidłowym wypełnianiu obowiązków podatkowych, co ogranicza konieczność podjęcia sformalizowanych procedur kontrolnych w tym zakresie
- odpowiedział RPO Marcin Łoboda, podsekretarz stanu w MF, szef Krajowej Administracji Skarbowej.
Ale jednocześnie listy przestał wysyłać.
22 lutego 2024 r. zalecono podległym urzędom wstrzymanie wysyłki pism behawioralnych do podatników, z uwagi na konieczność weryfikacji celowości i zasadności takiej formy działania organów podatkowych
- poinformował szef KAS.
Co z tej weryfikacji wyszło? Niewiele, bo listów wysyłano za mało, żeby ocenić miarodajnie ich skuteczność. A poza tym, przyznał, że podatnicy zamiast się ucieszyć, że im urząd pomaga, mogą jednak odbierać to negatywnie. I ostatecznie 11 marca praktykę wysyłania szczwanych listów definitywnie odwołano. Nie czekajcie więc na listonosza.