Świat się przeliczył. Za chwilę obudzimy się bez ropy i prądu
Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA) stawia sprawę jasno: średnie tempo spadku wydobycia z złóż ropy naftowej i gazu ziemnego wyraźnie przyspieszyło. A to może mieć wpływ na globalne bezpieczeństwo energetyczne.

Obowiązująca narracja jest taka: powinniśmy się stopniowo wycofywać z produkcji paliw kopalnych, jak ropa naftowa, gaz ziemny i węgiel oraz koncentrować się bardziej na OZE. Bo zielona energia oznacza mniejsze emisje gazów cieplarnianych, co z kolei spowolnia zmiany klimatu i globalne ocieplenie. Tyle tylko, że wszystkie te działania powinny być skoordynowane, także w czasie. Inaczej sami pakujemy się w nie lada kłopoty.
Spadki wydobycia z istniejących złóż ropy naftowej i gazu ziemnego nabrały tempa, co ma wpływ na rynki i bezpieczeństwo energetyczne - alarmuje IEA.
Paliwa kopalne za szybko idą w odstawkę?
Analiza IEA opiera się na danych z ok. 15 tys. złóż ropy naftowej i gazu ziemnego na całym świecie. Skala spadków różni się w zależności od rodzaju złóż i regionu geograficznego. I tak na przykład na Bliskim Wschodzie wydobycie ropy naftowej spada w tempie mniejszym niż 2 proc. rocznie. Tymczasem produkcja z mórz w Europie leci na łeb i szyję o przeszło 15 proc. w ciągu 12 miesięcy. Dlatego tak potrzebne mają być inwestycje.
W przypadku ropy naftowej brak inwestycji w upstream pozbawiłby światowy bilans rynkowy równowartości łącznej produkcji Brazylii i Norwegii każdego roku. Sytuacja ta oznacza, że branża musi działać znacznie szybciej, aby tylko utrzymać się w miejscu - zwraca uwagę Fatih Birol, dyrektor wykonawczy IEA.
Zbyt gwałtowny odwrót paliw kopalnych widać też wyraźnie na globalnym rynku ropy. W 2010 r. wstrzymanie inwestycji w branży odbiło się na mniejszej podaży o prawie 4 mln baryłek dziennie przez cały rok. Teraz to już mniej o 5,5 baryłki dziennie. A do zapowiedzianej w połowie stulecia neutralności klimatycznej jeszcze przecież daleka droga.
Do 2050 r., aby utrzymać produkcję na obecnym poziomie, potrzebne będzie ponad 45 baryłek dziennie ropy naftowej i prawie 2000 mld m sześc. gazu z nowych złóż konwencjonalnych. Odpowiadałoby to zsumowaniu całkowitej produkcji ropy naftowej i gazu od wszystkich trzech największych producentów - wylicza IEA.
Szczyt zużycia w następnej dekadzie
Ale IEA jednocześnie przekonuje, pomimo politycznego wsparcia dla paliw kopalnych, że szczyt zużycia gazu, ropy i węgla nastąpi w latach 30. Od wcześniejszych przewidywań ta prognoza różni się wskazaniem, że popyt na gaz ziemny nie osiągnie szczytu do 2030 r., tylko będzie rósł do 2035 r. Węgiel już przy tym szczycie jest, a ropa ma tam znaleźć się ok. 2030 r. Przy równoległym wzroście mocy źródeł nieemisyjnych. Energetyka jądrowa ma w tym czasie wzrosnąć do 2035 r. o 39 proc., energia wiatrowa o 178 proc., a energia słoneczna - o 344 proc.
Więcej o paliwach kopalnych przeczytasz na Bizblog.pl:
Oprócz bardzo szybkiego postępu w transformacji sektora energetycznego, obniżenie wzrostu temperatury poniżej 1,5 st. C do 2100 r. wymaga również powszechnego wdrożenia technologii usuwania CO2, których skuteczność na dużą skalę jest obecnie niesprawdzona - akcentuje IEA.
Nie bez znacznie przy okazji zmiany energetycznej warty, której jesteśmy i będziemy w następnych latach świadkami, są też spadające koszty OZE. Koszty energii słonecznej od 2010 r. spadły o 90 proc., w przypadku energetyki wiatrowej - o 70 proc. i magazynów - o 90 proc. A do 2035 r. spodziewane są dalsze spadki na poziomie od 10 do 40 proc.







































