REKLAMA

Tańszy prąd? Rząd najpierw zbierze pieniądze podatkiem po to, by potem wypłacić rekompensaty

Ministerstwo Aktywów Państwowych po oddaniu pola resortowi klimatu i środowiska wreszcie wraca do czynnej walki z kryzysem energetycznym. Mamy za chwilę poznać plan, dzięki realizacji którego tak zwani odbiorcy wrażliwi będą mieli do czynienia z wprowadzoną przez rząd maksymalną cenę energii elektrycznej. Ma to kosztować budżet kraju jakieś 5 mld zł. Ale dzięki nowej daninie ma nas na to stać.

cena-energii-inflacja-pompy-ciepla
REKLAMA

O kryzysie energetycznym i o tym, jak go pokonać, od kilku tygodni mówili przede wszystkie przedstawiciele Ministerstwa Klimatu i Środowiska. MAP milczało jak zaklęte. W końcu doszło do tego, że ponoć premier Morawiecki przeprowadził atak na wicepremiera Sasina, zarzucając mu, że nie radzi sobie z wyzwaniami i pozwala podległym sobie spółkom zarabiać krocie, a tymczasem ludzie nie mają czym palić w piecach.

REKLAMA

To dlatego od paru dni możemy obserwować nadzwyczajną aktywność Jacka Sasina, który uspokaja opinię publiczną w sprawie Baltic Pipe, importu do Polski węgla, promuje podatek od ekstra zysków, mówi o maksymalnej cenie energii dla odbiorców wrażliwych – szpitali, szkół, przedszkoli, domów opieki społecznych, a także – a jakże – kościołów.

We wtorek przedstawię na Radzie Ministrów przygotowane przez MAP rozwiązania dotyczące ochrony odbiorców energii elektrycznej poprzez wprowadzenie ceny maksymalnej dla podmiotów wrażliwych – zapowiedział na Twitterze wicepremier Sasin.

Maksymalna cena energii dla szkół i kościołów

Jak informuje Business Insider, resort aktywów państwowych chce zaproponować wprowadzenie maksymalnej ceny energii dla odbiorców wrażliwych na poziomie 618,24 zł za MWh. To znacznie mniej niż obowiązujące teraz poziomy cenowe. Obecnie cena energii elektrycznej dnia następnego (TGeBase) wynosi za 1 MWh 935,26 zł. Ale warto przypomnieć sierpniowe zwyżki. Miesiąc temu, 27 sierpnia, 1 MWh energii kosztowała nawet 1842,62 zł. Tymczasem rok temu, 27 września 2021 r. 1 MWH energii elektrycznej kosztowała tylko 454,92 zł.

Ministerstwo Aktywów Państwowych najchętniej upiekłoby dwie pieczenie na jednym ogniu. Dlatego niewykluczone, że padną też propozycje dotyczące rozwiązań, dzięki którym cena energii miałaby też rozpocząć marsz w dół także na giełdzie. W tym względzie rząd Mateusza Morawieckiego za największą barierę ciągle uznaje europejską politykę i mechanizmy giełdowe Brukseli. Zmienić to chce PGE. Spółka w porozumieniu z MAP przygotowała nowelizację tzw. rozporządzenia systemowego. Zgodnie z tymi nowymi wytycznymi energia na giełdzie nie mogłaby być oferowana powyżej kosztów zmiennych wytwarzania.

5 mld zł rekompensaty dla spółek energetycznych

REKLAMA

Wprowadzenie maksymalnej ceny energii elektrycznej musiałoby przyjąć formę rekompensaty z budżetu państwa dla spółek energetycznych. Wtedy Komisja Europejska nie miałaby nic naprzeciw. Zwłaszcza, że taki mechanizm oznaczałby przekazania z państwowej kasy w sumie ok. 5 mld zł. Te kwotę miałby pokryć specjalny podatek od ekstra zysków, nałożony na spółki energetyczne i wydobywcze. Sasin liczy, że nowa danina przyniesie 13,5 mld zł. Więc po pokryciu wydatków związanych z wprowadzeniem maksymalnej ceny energii, mogłoby zostać jeszcze ponad 8 mld zł na kolejne działania osłonowe. 

Rząd, ale też np. prezes PGE źródła obecnego kryzysu energetycznego widzą m.in. w inflacji, wojnie na Ukrainie, ale też w polityce klimatycznej UE oraz w kosztach emisji CO2. Te ostatnio jednak mocno dołują. Jeszcze w połowie sierpnia emisja jednej tony CO2 kosztowała blisko 99 euro. Dzisiaj zaś to już niecałe 67 euro. To spadek o przeszło 32 proc., raptem w miesiąc z okładem. Początkowo eksperci przewidywali wzrost cen emisji CO2, bo rekordowe ceny gazu prowadzą do większego wykorzystania wysokoemisyjnego węgla do produkcji energii. Ale na drugiej szali słabsza produkcja przemysłowa ograniczyła popyt.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA