Lotnisko w Radomiu jednak ma pecha. Jeszcze nie ruszyło, a już straciło część połączeń
Niektóre z ogłoszonych przez touroperatorów kierunków nie pojawią się ostatecznie w siatce połączeń lotniska w Radomiu. Z oferty znika m.in. lot na Majorkę. Oficjalne otwarcie portu zaplanowane jest na 28 kwietnia.
Coral Travel, Exim Tours, Greckie Podróże, GTS Poland, Itaka, Nekera, Rego-Bis, Sun&Fun i TUI - to lista biur podróży, które zdecydowały się na pojawić ze swoją ofertą na lotnisku w Radomiu. Do tej listy dopisać można jeszcze PLL LOT, który otworzy połączenia do Kopenhagi, Paryża, Rzymu, Prewezy i Tirany.
Swoją cegiełkę dorzuci też inny touroperator - Rainbow Tours. Biuro uznało jednak, że potraktuje temat lotów z Radomia z pewną rezerwą i na początek wykupuje po prostu część miejsc w samolotach. Jego przedstawiciel nie kryje, że jest to pewien eksperyment, a on sam uważa, że latanie z Radomia nie będzie atrakcyjne dla mieszkańców Warszawy.
Radom traci połączenia
Do oficjalnego otwarcia zostało jeszcze trochę czasu. Okazuje się jednak, że radomski port wcale nie musi wytrwać z obecną ofertą do momentu startu. Ba, właściwie to już mu się to nie udało. W rozmowie z Radiem Rekord Grzegorz Tuszyński, dyrektor Portu Lotniczego Warszawa-Radom, przyznał, że kilka kierunków już z siatki połączeń lotniska wypadło.
Na początku lotnisko w Radomiu nie będzie oblegane
Dyrektor portu podliczył, że LOT może mieć maksymalnie trzy rotacje w ciągu dnia. Do tego dochodzą przewoźnicy czarterowi.
Lotnisko będzie na razie sprawiać przez część dnia wrażenie opustoszałego. To było oczywiście do przewidzenia, biorąc pod uwagę, że zainteresowanie lotami z Radomia wśród klientów jest jedną wielką niewiadomą, a lowcosty nie zdecydowały się pojawić w nowym porcie. Gdyby wyciąć z siatki połączeń LOT, który pojawił się zapewne w Radomiu z pobudek politycznych, mówilibyśmy średnio o dwóch wylotach dziennie.
Przed włodarzami portu sporo pracy. Największym wyzwaniem będzie przekonanie mieszkańców Warszawy, że dojazd do Radomia jest szybszy i wygodniejszy niż na Okęcie, albo do Modlina. Ale jeżeli klienci LOT-u daliby się przekonać, to kto wie - w ślad za nimi mogą (i pewnie pójdą) inni przewoźnicy, sprawiając, że na lotnisku po raz pierwszy w jego historii zrobi się tłoczno.
Póki co, LOT walczy o pasażera, pisząc o lotnisku w Radomiu jako o porcie "najbliżej Warszawy". Sprytny zabieg, ale może podziałać chyba tylko na ludzi, którzy nigdy w życiu nie lecieli samolotem. Resztę nasz narodowy przewoźnik będzie musiał przekonać posługując się bardziej prawdziwymi argumentami.