Putin znów uderzył, zakręcając kurek z gazem. Izrael i Egipt ruszają w sukurs Europie
Putin straszy ograniczeniem dostaw surowca do Europy. W odpowiedzi Bruksela chce jak najszybciej zdywersyfikować tranzyt surowca. Z pomocą chce przyjść Europie na przykład Izrael. Na razie jednak ceny gazu szaleją. Rekord wszech czasów, kiedy za 1 MWh przyszło płacono prawie 207 euro, jest ponownie zagrożony.
I znowu sygnał do ataku dał Gazprom, który ogłosił, że przepływ surowca z Rosji do Niemiec przez kluczowy gazociąg Nord Stream 1 będzie drastycznie ograniczony na czas nieokreślony. Od 16 czerwca przepustowość Nord Stream obniżono o 40 proc. Rosyjski gigant tłumaczy, że to przez przeprowadzenie koniecznych remontów turbiny w specjalistycznym zakładzie w Montrealu, co mocno komplikują nałożone przez Kanadę sankcje.
Potem rosyjski gigant naftowy poinformował bez podawania jakichkolwiek przyczyn o zmniejszeniu dostaw gazu do Włoch o 15 proc. Wcześniej, na podobnej zasadzie, Gazprom wstrzymał tranzyt gazu do duńskiej spółki Orsted. Ze względu na odmowę płacenia za gaz w rosyjskich rublach, Gazprom zakręcił wcześniej kurek Bułgarii, Finlandii i Polsce.
Gaz ziemny: Bruksela główkuje jak zastąpić dostawy z Rosji
Mads Nipper, dyrektor generalny Orsted, w odpowiedzi na taki na nie inny komunikat Gazpromu, stwierdził że jedyną receptą na takie zagranie jest jak najszybsza dywersyfikacja dostaw surowca.
W podobnym kierunku podąża Bruksela, która chce jak najszybciej zerwać z energetycznym uzależnieniem od Rosji. I stąd zintensyfikowanie rozmów z innymi dostawcami. Temu głównie poświęcone są ostatnio kontakty między UE a Azerbejdżanem, który w 2022 r. może wyeksportować 24 mld metrów sześciennych gazu. Ale w kolejnych latach dostawy gazu z tamtego kierunku mogą być jeszcze większe.
Wcześniej władze Azerbejdżanu potwierdziły, że mają rezerwy gazu ziemnego na poziomie 2,6 biliona metrów sześciennych, co ma pozwolić zaopatrywać w ten surowiec sąsiadów przez najbliższe dziesięciolecia.
W kolejce jest jeszcze Izrael i Egipt
Ale to nie jedyny pomysł Brukseli na dywersyfikację dostaw gazu. W tym celu szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen podczas niedawnej wizyty w Kairze, podczas Wschodniośródziemnomorskiego Forum Gazowego, podpisała specjalne porozumienie z Izraelem i Egiptem. Dzięki tej umowie Izrael będzie dostarczać gaz do egipskich portów, gdzie będzie skraplany i w tej formie dostarczany do Europy.
Eksperci wskazują, że to będzie zdecydowanie za mało, żeby załatać dziurę po gazie z Rosji. Dostawy będą realizowane z trzech przybrzeżnych pól gazowych na Morzu Śródziemnym, z których Izraela wydobywa rocznie ok. 12 mld m sześc., chociaż zdaniem analityków w niewykorzystanych rezerwach ma znajdować się drugie tyle. Ale nawet jeśli te szacunki są bliskie prawdy, to i tak gaz z Izraela i Egiptu będzie dla Europy kroplą w morzu potrzeb. Przecież tylko w 2021 r. UE zaimportowała z Rosji 155 mld m sześc. gazu, co stanowiło jakieś 45 proc. importu tego surowca do Unii.
Efekt rynkowy? Cena gazu rośnie jak na drożdżach
Na dzisiaj trudno wyrokować, jak ułożą się te gazowe klocki od nowa i jak szybko UE uda się uwolnić od gazu z Rosji. Pewne jest za to jedno: te wszystkie ustalenia, w odpowiedzi na kolejne manipulacje dostawami gazu realizowane przez Gazprom, na razie mają jeden efekt rynkowy: cena surowca zaczęła bardzo wyraźnie rosnąć. Jeszcze na początku tygodnia, 13 czerwca za 1 MWh na giełdzie Dutch TTF Gas Futures trzeba było płacić 83,4 euro. Cztery dni później, 16 czerwca, cena gazu przekroczyła poziom 124 euro za 1 MWh. To skok cenowy aż o 49 proc. w bardzo krótkim okresie czasu.
Optymizmem za bardzo nie zarażają też kontrakty na kolejne miesiące. Obecnie ten na trzeci kwartał 2022 r. wyceniony jest na ok. 119 euro i bardzo podobnie na okres między październikiem a grudniem. Dopiero kontrakty na kwiecień 2023 r. zakładają, że cena gazu spadnie poniżej 100 euro a za 1 MWH przyjdzie nam wtedy płacić ok. 90 euro. Ale niewykluczone, że będzie dokładnie odwrotnie. I jeszcze w tym roku dojdzie do pobicia rekordu cenowego z 7 marca, kiedy w reakcji na rosyjską agresję na Ukrainie, cena gazu dobiła prawie do granicy 207 euro.