Rząd szykuje cichą rewolucję. Ale o kasie dla Polaków na pewno będzie głośno. 500+ to przy niej drobniaki
Kłopoty z dostępem do węgla, które mieliśmy na początku sezonu grzewczego, to nie zjawisko incydentalne. I za chwilę możemy mieć powtórkę. Bardzo poważnie podchodzi do tego rząd, który na różne sposoby chce zachęcić Polaków do odchodzenia od węgla, w pierwszej kolejności obniżając znacząco cenę energii. Niemcy idą o krok dalej i szykują zakaz dla instalacji grzewczych na gaz i olej.
Szykowany jest pakiet rozwiązań, który ma obrzydzić Polakom węgiel jako źródło opału i zachęcić do zmiany źródła ogrzewania. Dlatego od 3 stycznia 2023 r. zmieniono program Czyste Powietrze, który jeszcze większymi pieniędzmi zachęca do wymiany kotłów węglowych.
O sprawie donosi „Wyborcza”, która powołując się na anonimowego informatora, przekonuje, że rząd boi się o podaż węgla pod koniec 2023 r. i na początku 2024 r. Jesienne kłopoty z opałem mogłyby okazać się bardzo niebezpieczne dla zaplanowanych wtedy wyborów, w których Zjednoczona Prawica będzie walczyć o władzę w trzeciej kadencji. Inna sprawa, że węgla będzie też po prostu mniej. Tego z Rosji nie będzie w ogóle, a polskie kopalnie znacząco do tego czasu nie zwiększą wydobycia. To proces dłuższy, co najmniej dwuletni, i kosztowny. Co na to Ministerstwo Klimatu?
Niższa cena energii pomoże Polakom zrezygnować z węgla
Zachęcić Polaków do wymiany źródła ciepła wcale nie jest łatwo, najlepiej świadczą dotychczasowe statystyki programu Czyste Powietrze, który miał być odpowiedzią rządu na smog. Program trwa już 4,5 roku, a do tej pory wypłacono raptem 4,6 mld zł dofinansowania, co stanowi niecałe 4,5 proc. budżetu, który jest na poziomie 103 mld zł (2,5-krotnie więcej niż wynosi roczny budżet 500+). Trudno tym statystykom się dziwić. Węgiel pomimo rekordowego skoku cenowego w tym sezonie grzewczym dalej dla wielu Polaków jest najtańszym opałem na zimę. Zwłaszcza przy obecnych stawkach za prąd. To jednak ma się zmienić.
Stawki za energię dla gospodarstw domowych mają być zdecydowanie niższe niż teraz. Do tego stopnia, że rozważania na temat wymiany źródła ciepła, będą w domach Polaków po tej zmianie miały zdecydowanie większy sens niż obecnie. Zaistnieje realna szansa na faktyczne oszczędności, co rzeczywiście może skłonić Polaków do odejścia od węgla i skorzystania z programu Czyste Powietrze, a potem jeszcze z preferencji podatkowych w postaci ulgi termomodernizacyjnej.
Nic nie jest jednak jeszcze przesądzone. W rządzie w tej sprawie mają ścierać się różne frakcje. Także te, które zamierzają bronić zysków kopalni.
Zbyt głośne odchodzenie od węgla może rozsierdzić górników
Dlaczego o całej sprawie jest dosyć cicho? Nie tylko dlatego, że rząd nie ma w tej sprawie wypracowanego jednoznacznego stanowiska. Jest jeszcze jeden powód. To górnicy, którzy na wieść o tym, że kopalnie sprzedawać mają coraz mniej węgla, mogliby narobić obecnej władzy niemałych kłopotów. Już teraz zarówno związkowcy, jak i strona rządowa mówią prawie jednym głosem w sprawie renegocjacji podpisanej w maju 2021 r. umowy społecznej.
Przypomnijmy: ten dokument zawierał również harmonogram zamykania kopalni, który kończył się pierwotnie datą 2049 r. Gremialne zachęcanie Polaków przez rząd do wyrzucenia pieców węglowych z pewnością ten proces by tylko przyspieszyło. Górnicy mieliby więc mniej pracy i tym samym mniej pieniędzy. Trudno oczekiwać, że ten kierunek zmian przypadłby im do gustu.
Ogrzewanie politycznym języczkiem u wagi
Szykuje się poważna dyskusja w rządzie. Bo brak węgla jesienią może okazać się przeszkodą do wygrania wyborów parlamentarnych przez Zjednoczoną Prawicę. A że ogrzewanie domów może być niebezpieczne dla koalicji rządowej, właśnie przekonują się w Niemczech.
Tamtejsze ministerstwa gospodarki i mieszkalnictwa pracują nad projektem ustawy o zakazie instalowania nowych systemów grzewczych na gaz i olej. Przepisy miałyby wejść już w przyszłym roku, ale wprowadzony zostałby trzy letni okres przejściowy. Kopalne systemy grzewcze miałyby dostać nieodwracalnego bana, po maksymalnie 30 latach eksploatacji. To mocne przyspieszenie w stosunku do wcześniejszych uzgodnień koalicyjnych, co bardzo nie podoba się liberałom z FPD.
Podobnie krytyczne zdanie co do tych planów ma stowarzyszenie właścicieli domów Haus & Grund, które liczy na interwencję w tej sprawie kanclerza Olafa Scholza.
To jest ustawa ze świata zielonych bajek
– komentuje Kai Warnecke, prezes Haus & Grund.