REKLAMA

Banki koszą was bardziej niż deweloperzy. Zobaczcie wyliczenia

Zapłacilibyście 2,5 mln zł za kawalerkę? Taką w miarę zwykłą, w dużym mieście, owszem, ale bez marmurów i złotych klamek. Bo minister rozwoju dał do zrozumienia, że to nie byłby problem dla większości Polaków. A eksperci przy okazji przypomnieli im, ile w sumie kosztuje ich kredyt hipoteczny.

Banki koszą was bardziej niż deweloperzy. Zobaczcie wyliczenia
REKLAMA

No to „Rzeczpospolita” właśnie postanowiła do tego wrócić i zapytać ekspertów, czy rzeczywiście cena za metr kwadratowy może być wysoka i nikt nie będzie dramatyzował, o ile będzie go stać na kredyt. I przy okazji gazeta wkopała banki, podświadomie sugerując, że to na nie, a nie na deweloperów powinniśmy kierować swoje frustracje.

Banki kasują was pięć razy bardziej niż deweloperzy

A na deweloperów kierujemy tę złość amatorsko albo profesjonalnie. Złość amatorska wygląda tak: ceny mieszkań są bardzo wysokie!

Złość bardziej zaawansowana wymaga już pewnej wiedzy, albo czytania działów „ekonomia” w prasie i wygląda tak: marże deweloperów są wysokie i nadal rosną! To nieprawda, że muszą podnosić ceny, bo im koszty gruntów, materiałów budowlanych i koszty pracy rosną - owszem, rosną, ale to też pretekst, żeby tym płaszczykiem przykryć dalsze podnoszenie marż i udawać dociskanych kosztami.

A na to wchodzą eksperci cytowani przez „Rzeczpospolitą” i mówią (w wolnym tłumaczeniu): ceny u deweloperów to nie taki wielki problem, oni zarabiają ledwo 30 proc. (a to i tak marża brutto, a nie ich czysty zysk), spójrzcie na banki, których obsługa kosztuje was pięć razy więcej. To banki są problem.

Robert Chojnacki, założyciel portalu Tabelaofert.pl i REDNET Property Group, wylicza, że w przypadku mieszkania za 500 tys. zł deweloper zgarnie 150 tys. zł, jeśli ma marżę w wysokości 30 proc., a przecież tymczasem bank przez 30 lat obsługi kredytu hipotecznego na 500 tys. zł zarobi 720 tys. zł. Inaczej mówiąc, pożyczasz 500 tys. zł, a po 360 miesiącach oddajesz łącznie 1 mln 220 tys. zł. I to tu jest problem.

Więcej o rynku nieruchomości w Polsce przeczytasz na Bizblog.pl:

Kawalerka, na którą wyłożycie 2,5 mln zł, też jest ok?

Wygląda porażająco dla kogoś, kto nie wie, jak działa kredyt hipoteczny. I już czuję, że połowa Polaków widząc takie wyliczenia, gotowa jest iść z jajkami pod siedziby banków. Ale w ich przypadku, podobnie jak u deweloperów, to nie jest ich czysty zysk, tylko wasza strata, bo bank od tego też musi odliczyć sobie koszty. A to, że pożyczasz 500 tys. zł, a oddać musisz 1,2 mln zł, to wina stóp procentowych ustalanych przez RPP, a nie banków. 

Cóż, nie da się ukryć, że mamy dziś w Polsce najdroższe kredyty hipoteczne w Europie. I minister Paszyk zachował jakąś resztkę logiki w tym, że jak masz zdolność kredytową na drogi kredyt, to kupisz mieszkanie, a jak nie masz tej zdolności, to nie kupisz.

REKLAMA

Tylko że ta konieczna zdolność kredytowa miałaby niższy próg wejścia, gdyby na zakup mieszkania trzeba byłoby pożyczyć mniej.

Próba wmawiania, że wszystko będzie dobrze, jeśli kawalerka będzie kosztowała milion złotych, o ile Kowalski dostanie na nią kredyt w banku, jest mieszaniem zwykłym Polakom w głowach. Bo jak ci zwykli Polacy zorientują się, że na tę kawalerkę pożyczyli milion złotych, a oddali bankowi 2,5 mln, to na pewno znajdzie się ktoś, kto będzie chciał pozywać o coś bank, a razem z nim i Skarb Państwa. 

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA