Wróciłem niedawno z wakacji i jeszcze jak na nich byłem, to miałem taki plan, że jak wrócę, to napiszę o tym, dlaczego wartość rynkowa Apple przekroczyła 2 biliony dolarów. Ale plan się nie powiódł i to z kilku przyczyn.
Przede wszystkim Apple jest wciąż wart nieco mniej niż 2 biliony USD. Warto też przypomnieć, że o tym, że bariera 2 bln USD zaraz pęknie Bizblog już pisał – wtedy, gdy rynek był stosunkowo najbliżej tego celu, czyli kilka dni temu
Jednak od szczytu notowań z ostatniego czwartku (gdy wartość Apple sięgnęła 1,956 bln dolarów) kurs akcji spadł o kilka procent. Dlatego może tym razem warto napisać o tym, dlaczego Apple wciąż nie może przekroczyć 2 bilionów. Tym bardziej że nie można wykluczyć, że taka sytuacja może utrzymywać się dłużej. Zdaję sobie sprawę, że będzie naprawdę głupio, kiedy bariera ta pęknie w godzinę po publikacji tego tekstu (tego też nie można wykluczyć), ale trudno.
Oto trzy powody, dla których moim zdaniem Apple może mieć pewien problem z dalszym rośnięciem na giełdzie (plus na koniec jeden powód, który ten wzrost może jednak mimo wszystko napędzać).
Powód pierwszy: szczepionka
Po pierwsze notowaniom giełdowym spółki może zaszkodzić wynalezienie szczepionki na COVID-19. Moim zdaniem jesteśmy od tego momentu wciąż daleko, ale wydaje się, że rynek bardzo chce wierzyć, że stanie się to już niedługo.
Epidemia pomogła napompować kursy akcji firm z tak zwanej grupy FAANG (Facebook, Amazon, Apple, Netflix, Google) do poziomów rekordowych – z jednej strony lepszy dostęp do giełdy w USA za pomocą darmowych aplikacji i rekordowo niskie stopy procentowe pchają w tamtą stronę kolejne miliardy kapitału ze strony nowych, początkujących inwestorów, a z drugiej strony epidemia to moment premiujący wszystkie firmy będące liderami w internecie. I nawet jeśli akurat Apple nadaje się do takiej szufladki mniej niż np. Facebook czy Netflix, to on też w nowych warunkach zyskiwał na nowym trendzie.
Szczepionka, która rozwiąże problem koronawirusa (nawet jeśli rozwiąże go tylko pozornie, albo tymczasowo) może ten trend zmienić, na niekorzyść dla posiadaczy akcji Apple.
Powód drugi: ban na TikToka
Po drugie Apple może paść ofiarą odwetu Chin za sprawę TikToka w USA. We wtorek analitycy z Bernstein przedstawili ciekawy raport, w którym napisali, że jeśli Pekin będzie chciał się mścić za banowanie chińskich aplikacji w Stanach (a zapewne będzie chciał się mścić), to najbardziej efektywnymi celami sankcji bądź szykan na terytorium Chin będą Apple i Tesla.
Co ciekawe, po publikacji tego raportu i Apple i Tesla straciły na wartości ponad 3 procent. Dopóki konflikt związany z TikTokiem nie zostanie rozwiązany, takie ryzyko też będzie się nad Apple unosić utrudniając wzrost notowań.
Powód trzeci: psychologia
Po trzecie trwałe przejście przez barierę 2 bln dolarów utrudniać może psychologia inwestorów, którzy przywiązują dużą uwagę do takich „okrągłych” poziomów i mogą mieć problem z ich przekraczaniem.
Proszę zauważyć, że Apple z barierą 1 bln dolarów bawił się aż ponad rok, zanim ją na dobre przekroczył. W sierpniu 2018 roku akcje Apple po kolejnych świetnych wynikach podrożały o blisko 20 procent a wartość spółki przekroczyła bilion dolarów bardzo szybko, ale chwilę później zatrzymała się nieco wyżej i kolejne dwa miesiące stała w miejscu, po czym wróciła wyraźnie poniżej biliona. Na kolejne rekordy i rzeczywiście trwałe przekroczenie bariery biliona dolarów trzeba było czekać kolejny blisko rok.
Ta historia sprawia, że część inwestorów może myśleć, że teraz będzie podobnie. Czyli, że złamanie poziomu 2 bln dolarów będzie tak naprawdę dobrym sygnałem do sprzedaży tych akcji, a nie ich zakupu, podobnie jak niezłym sygnałem sprzedaży było pierwsze przekroczenie bariery 1 bln USD. Nie wywołało ono bowiem nowej fali wzrostowej, ale raczej dość poważną korektę w dół.
Takie oczekiwania mogą sprawiać, że część inwestorów może chcieć wyprzedzić rynek i sprzedaje akcje, kiedy tylko wartość Apple podchodzi bliżej pod 2 bln USD. Zwiększona w ten sposób podaż akcji utrudnia faktyczne przekroczenie tej bariery. Jej istnienie i jej bliskość sprzyja też rozmyślaniom w stylu „2 biliony dolarów to absurd, żadna spółka nie może być warta aż tyle, to bańka spekulacyjna, która zaraz pęknie” itp. itd., co również nie pomaga w dalszych wzrostach.
Split, czyli alibi
Gdyby jednak tak się zdarzyło, że te 2 biliony zostaną przebite już w kwadrans po publikacji tego tekstu, to mam też gotowe alibi, czyli bardzo ważny powód, dla którego akcje Apple mogą teraz dalej drożeć. Tym powodem (poza oczywiście tymi zwykłymi fundamentalnymi powodami, czyli rosnącą sprzedażą iPhone'ów itp.) jest zapowiedziany split akcji.
Split, czyli nominalny podział każdej akcji na więcej akcji, z których każda będzie odpowiednio mniej warta. Split jest w stosunku 1:4, czyli jeśli przed splitem akcja Apple będzie kosztować np. 400 dolarów, to po splicie będą to już cztery akcje, a nie jedna, ale za to będą one kosztować 100 dolarów, a nie 400. Wartość całego pakietu się nie zmieni, ale zamiast mniejszej liczby nominalnie droższych akcji, będzie większa liczba nominalnie tańszych papierów. Stanie się tak 24 sierpnia, czyli już niedługo.
Split i jego główny efekt, czyli zmniejszenie nominalnej ceny akcji zwykle pomaga we wzrostach notowań w bardzo prosty sposób. Załóżmy, że przed splitem kosztują one 400 dolarów, a inwestor chce je kupić za 700 dolarów, bo akurat tyle ma. Kupi więc tylko jedną akcję, bo na dwie go nie stać, zainwestuje 400 USD, a pozostałe 300 USD pozostanie w portfelu. Po splicie akcje będą po 100 dolarów i ten sam inwestor będzie mógł sobie kupić siedem akcji, inwestując pełne 700 dolarów, a nie tylko 400. Split ułatwia więc dopływ większej ilości kapitału na rynku wtórnym, co przekłada się na szybsze podbijanie notowań akcji w górę.
Czyli niewykluczone, że nawet przy wszystkich wspomnianych wyżej przeciwnościach Apple może tę barierę 2 bilionów dolarów pokonać jeszcze w sierpniu.
Rafał Hirsch – dziennikarz ekonomiczny, nagradzany między innymi przez NBP (Najlepszy dziennikarz ekonomiczny 2008) i Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych (Heros Rynku Kapitałowego 2012). Współtwórca m.in. TVN CNBC i next.gazeta.pl. Obecnie współpracownik Business Insidera i Tok FM.