REKLAMA

Aerofłot wysyła Rosjan na samobójcze wakacje. Podróż maluchem do Bułgarii to przy tym szczyt ostrożności

Jeżeli będziecie kiedyś w życiu narzekać na warunki podróży przypomnijcie sobie, że w te wakacje Rosjanie polecą samolotami łatanymi butaprenem w trasę liczącą kilka tysięcy kilometrów. Bez międzylądowań. Aerofłot od 13 maja wznawia połączenia na Malediwy samolotem Airbus A330.

Aerofłot wysyła Rosjan na samobójcze wakacje. Podróż maluchem do Bułgarii to przy tym szczyt ostrożności
REKLAMA

Aerofłot jest pierwszą linią lotniczą, która po nałożeniu sankcji na Rosję, stara się wrócić do w miarę normalnego funkcjonowania. Lotnisko w Antalyi potwierdziło w piątek, że samolot państwowego przewoźnika wylądował w Turcji po raz pierwszy od początku marca. Aerofłot zawiesił wówczas wszystkie swoje międzynarodowe połączenia z wyjątkiem trasy do Mińska.

REKLAMA

Bogaci Rosjanie w drodze na wakacje

Przewoźnik dopiero się jednak rozkręca. Od 13 maja przywraca do swojej siatki bezpośrednich połączeń podróż z Moskwy do miasta Male na Malediwach. Trasa liczy około 6,5 tys. km.

Skąd ten optymizm? Z analizy będącej dziełem firmy ForwardKeys wynika, że Malediwy są na drugim miejscu wśród liczby rezerwacji lotów między majem a sierpniem. Egzotyczny archipelag pod względem przyrostu zamówień wyprzedziła na tej liście tylko Sri Lanka. Zapewne dlatego, że przed pandemią rosyjskich turystów od wizyt na tej ostatniej odstraszyły zamachy terrorystyczne.

Wojna z Ukrainą i wynikające z niej sankcje na latanie skutecznie spowodowały wysychanie rosyjskiego rynku turystyki wyjazdowej. Ci, którzy wciąż latają, stanowią elitarną, zamożną niszę, która zmuszona jest spędzać wakacje w Azji i na Bliskim Wschodzie, a nie w Europie. Zobaczmy, jak to się rozegra w sezonie letnim

– analizuje wiceprezes ForwardKeys Olivier Ponti.

Aerofłot kombinuje z podróżami

Odwaga Aerofłotu w wypuszczaniu się poza granice Rosji wynika z prostej przyczyny - Airbus A330 należy do przewoźnika. Jest to więc zupełnie inna sytuacja niż w przypadku większości maszyn produkowanych za granicą, które są przez rosyjskie linie tylko leasingowane.

Przypomnijmy, że po wprowadzeniu sankcji przewoźnicy zaczęli masowo przerejestrowywać samoloty do Rosji. Prawowici właściciele uznali to za kradzież, bo wcześniej domagali się ich natychmiastowego zwrotu. Teraz tropią należące do siebie maszyny i blokują je na lotniskach poza granicami Rosji.

Samolot, który będzie kursował między Moskwą a Male to inny przypadek. Należy do Aerofłotu więc nikt nie może go tknąć palcem. Jest jednak inny problem. Airbus zapowiedział, że nie będzie już naprawiał maszyn należących do rosyjskich linii. Trudno powiedzieć, w jakim stanie jest egzemplarz, który Rosjanie wysyłają w podróż liczącą wiele tysięcy kilometrów.

Z informacji, które przekazują azjatyckie media wynika, że rosyjski regulator dogadał się z Urzędem Lotnictwa Cywilnego Malediwów w sprawie serwisowania airbusów. Mimo to pomysł wydaje się ekstremalnie odważny. Google Maps oblicza czas potrzebny na dotarcie do celu na 11 godzin i 15 minut. A A300 może liczyć na fachową pomoc tylko na Malediwach.

REKLAMA
 class="wp-image-1796338"

Podróż maluchem do Bułgarii to przy tym betka. Na miejscu rosyjskiej klasy średniej wykupiłbym solidne ubezpieczenie na życie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA