Donald Trump dorzucił Chińczykom kolejne cła. To już 1000 dol. mniej w kieszeniach Amerykanów rocznie
Nie chcemy być sługami Chińczyków. Chodzi o amerykańską wolność – powiedział dziennikarzom Donald Trump, powołując się przy tym na opinię ekonomisty Petera Moriciego. W niedzielę USA zaczęły nakładać cła między innymi na obuwie, bezprzewodowe słuchawki i inteligentne głośniki.
To kolejna odsłona wojny handlowej między USA i Chinami. Administracja prezydenta USA wprowadziła 15-procentowe cła na kolejne partie towarów sprowadzanych z Państwa Środka.
W tej chwili cła obejmują już dwie trzecie towarów konsumpcyjnych importowanych z Państwa Środka. Reuters powołuje się na szacunki mówiące, że ta rywalizacja mocarstw kosztuje przeciętne amerykańskie gospodarstwo domowe około 1000 dolarów rocznie.
To jeszcze jednak nie koniec. W grudniu Amerykanie planują kolejną serię ceł. Dla przeciętnego Amerykanina jeszcze bardziej dotkliwą, bo obejmie ona towary warte 160 miliardów dolarów rocznie. Obejmie ona telefony, zabawki, odzież i laptopy.
Odwet Pekinu
Pekin postanowił jednak nie czekać i zrewanżował się od ręki. Chińczycy nałożyli 5-procentowy podatek na towary rolne i ropę naftową z USA. Dodatkowe taryfy w wysokości 5 i 10 proc. zostały nałożone na 1717 z 5078 produktów pochodzących ze Stanów Zjednoczonych.
Reakcja rynku była natychmiastowa. Na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku ropa staniała o 2,8 proc., a w ciągu całego ubiegłego miesiąca – o 5,9 proc.
Polityka Trumpa spotyka się z mocną krytyką amerykańskich ekonomistów.
- tłumaczył w Fox News Sunday prezes American Federation of Labor and Congress of Industrial Organizations, Richard Trumka
Gromy na głowę amerykańskiego prezydenta posypały się też w chińskich mediach, gdzie USA zostały obwołane szkolnym tyranem.
Trump zadeklarował jednak, że w przypadku Chin sprawa jest rozwojowa. Do bezpośredniego spotkania w sprawie wojny na cła ma dojść jeszcze we wrześniu.
Cło goni cło
Trump oskarża chińskie władze o dotowanie swoich firm i wspieranie kradzieży technologii z Zachodu. Trudno nie odnieść jednak wrażenia, że to tylko część przyczyn, dla których amerykańskie władze atakują Państwo Środka, bo groźbą wprowadzenia taryf celnych wymachują w ostatnim czasie także w stronę Europy. USA cały czas zastanawia się nad ocleniem samochodów sprowadzanych z Unii Europejskiej. Nowy podatek miałby aż 25-proc. stawkę. W maju Trump zdecydował o odwleczeniu ostatecznej decyzji o pół roku.
W tak zwanym międzyczasie ekscentryczny miliarder zagroził Francuzom, mówiąc, że nałoży na ich wina takie cła jak nigdy wcześniej. Słowa padły jako reakcja na plany wprowadzenia podatku cyfrowego na amerykańskie firmy technologiczne.