Tańszy prąd bliżej. Wiatraki wracają do Polski
Znika zasada 10H, a razem z nią – bariera, która przez lata blokowała tańszą energię z wiatru. Nowelizacja ustawy przyjęta przez Sejm oznacza więcej wiatraków, niższe rachunki i mocny impuls dla gospodarki.

Zasada 10H, zgodnie z którą minimalna odległość wiatraków od budynków mieszkalnych jest równa dziesięciokrotności wysokości elektrowni wiatrowej, mierzonej od poziomu gruntu do najwyższego punktu tej elektrowni przy maksymalnym wzniesieniu łopaty wirnik, była z nami 9 lat. Potem jej zapisy złagodzono, a minimalną odległość określono na poziomie 700 m.
Sejm właśnie przyjął nowelizacje tych przepisów. I dobrze, bo analiza firmy Aurora i Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi nie pozostawia żadnych złudzeń: każdy rok opóźnienia w złagodzeniu zasady 10H, to koszt ok. 6–7 mld zł skumulowany w latach 2026–2030, z tytułu wyższej ceny energii.
Energetyka wiatrowa jest dzisiaj rozwiązaniem problemu ubóstwa energetycznego, dramatycznie wysokich cen energii oraz zależności Polski od importowanych surowców – zwraca uwagę od dawna Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszeni Energetyki Wiatrowej (PSEW).
Wiatraki wreszcie bez zasady 10H
O nowelizacji ustawy wiatrakowej słyszeliśmy od wielu miesięcy. Ministerstwo Klimatu i Środowiska ma już na koncie kilka zapowiedzi, z których nic nie wynikało. Wreszcie Sejm właśnie przyjął przepisy, dzięki którym minimalna odległość wiatraków od zabudowań ma wynieść 500 m.
Zasadniczym celem tej ustawy jest obniżenie i zapewnienie Polkom i Polakom cen energii na akceptowalnym, niższym poziomie – zapowiadała na platformie X Paulina Heninng-Kloska, szefowa resortu klimatu i środowiska.
Więcej o wiatrakach przeczytasz na Spider’s Web:
W przypadku obszarów Natura 2000 minimalna odległość wiatraków ma wynosić 500 m, a jeżeli chodzi o parki narodowe – 1500 m. Nowelizacja ustawy zakłada też, że wiatraki nie będą instalowane na obszarach o znaczeniu dla wojska. Nowe regulacje nakładają na inwestora obowiązek wpłaty co roku na fundusz partycypacyjny 20 tys. zł. Kwota ma być waloryzowana wskaźnikiem inflacji od każdego megawata mocy zainstalowanej. Tak zgromadzone środki będą wypłacane właścicielom budynków mieszkalnych, budynków o funkcji mieszanej i lokali mieszkalnych, których nieruchomość zlokalizowana jest w odległości do 1000 m od okręgu z promieniem równym połowie średnicy wirnika wraz z łopatami. W ten sposób żaden beneficjent nie może otrzymać więcej niż 20 tys. zł w ciągu roku.
Mniejsza odległość wiatraków, to też niższe rachunki za prąd
Zgodnie z szacunkami ekspertów obecnie Polska dysponuje mocą na poziomie 10,8 GW w lądowej energetyce wiatrowej. Przyjęta przez Sejm nowelizacja, która teraz czeka jeszcze na Senat, a na koniec na podpis prezydenta, ma być solidnym dopalaczem.
Zmniejszenie minimalnej odległości do 500 metrów przyniesie ponad 41 GW mocy do 2040 roku. Bez zmiany przepisów byłoby to zaledwie 22 GW. Ta różnica mówi sama za siebie, a my nie mamy czasu ani pieniędzy, aby zmarnować tę wielką szansę. - przekonuje Janusz Gajowiecki na łamach raportu „Energetyka wiatrowa w Polsce 2025”.
PSEW wylicza, że każdy gigawat zainstalowanej energii z lądowych farm wiatrowych, to cena energii niższa o ponad 9 zł za megawatogodzinę. Zmniejszenie odległości do 500 m też ma swoje znacznie.
Zmniejszenie dystansu do 500 metrów, pozornie nieznaczne, doprowadzi w istocie do podwojenia dostępnej powierzchni pod budowę farm wiatrowych, tj. zwiększenia postępnych terenów z 2 do 4 proc. powierzchni kraju – czytamy w raporcie.