REKLAMA

Ruble to już nie makulatura, to śmieci zmieszane. Katastrofa rosyjskiej waluty postępuje

154 ruble – tyle w poniedziałek po południu trzeba było zapłacić za dolara, a to oznacza, że kurs rosyjskiej waluty w jeden dzień poleciał aż o blisko 40 proc. To katastrofa sama w sobie, ale w kontekście dotychczasowego upadku rubla mamy do czynienia z upadkiem waluty, jakiego dawno świat nie widział. Może się jednak okazać, że rubel wciąż trzyma się mocno, bo niektórzy analitycy prognozują, że niedługo za dolara będzie się płacić... 350 rubli.

Upadek rubla. Katastrofa rosyjskiej waluty postępuje w zastraszającym tempie
REKLAMA

W poniedziałek znowu nie otworzyła się moskiewska giełda, która ostatni raz prowadziła notowania 25 lutego, czyli dzień po agresji Rosji na Ukrainę. Obawiając się kompletnego załamania kursu akcji rosyjskich spółek po wprowadzeniu przez Zachód potężnych sankcji, władze postanowiły zbić ten „termometr”, który pokazałby skalę upadku gospodarki rosyjskiej.

REKLAMA

Reżim Putina nie był jednak w stanie zatrzymać notowań rubla, który od wybuchu zbrodniczej wojny w Ukrainie zalicza spektakularną przecenę, której końca nie widać. Przez pierwszych 10 dni wojny i sankcji wymierzonych w rosyjską walutę rubel poleciał w dół o około jedną piątą, ale nikt nie miał wątpliwości, że to dopiero początek procesu upadku tej waluty.

W poniedziałek 7 marca nastąpiło gwałtowne przyspieszenie upadku rosyjskiej waluty – jeszcze rano za dolara trzeba było zapłacić 105 rubli, ale potem nastąpiła największa przecena w historii tej waluty. W południe polskiego czasu kurs dolara przebił pułap 140 rubli, a po południu przekroczył 154 ruble. Oznacza, że rosyjska waluta straciła połowę wartości od wybuchu wojny.

 class="wp-image-1729879"

Dodatkowym ciosem w rubla była zapowiedź władz amerykańskich, że przymierzają się do wprowadzenia embarga na import rosyjskiej ropy i gazu, co będzie nokautującym ciosem dla rządu w Moskwie, dla którego eksport energii to główne źródło utrzymania. Sytuacji rubla nie poprawiają też sygnały płynące z Brukseli i Waszyngtonie, że obecne – już dewastujące – sankcje zostaną jeszcze rozszerzone i uszczelnione.

Prawdziwym ciosem w wątrobę dla Rosji okazała się decyzja Unii Europejskiej, by wprowadzić zakaz transakcji z bankiem centralnym Rosji i zamrozić jego rezerwy walutowe opiewające na około 630 mld dol., które w ogromniej większości są zdeponowane poza Rosją. Sprawiło to, że szefowa Centralnego Banku Rosji Elwira Nabiullina nie ma właściwie żadnych narzędzi do obrony rubla i może tylko bezczynnie obserwować jego postępującą dekompozycję.

Wygląda na to, że powoli (no, nie tak powoli) realizuje się prognoza rosyjskiego ekonomisty Maksima Mironowa, który kilka dni temu stwierdził, że upadek rosyjskiej waluty będzie postępował i za kilka miesięcy za dolara będzie się płacić 350 rubli, a rosyjska gospodarka znajdzie się na dnie – przemysł stanie, na rynku będzie brakowało podstawowych produktów, a ceny wystrzelą do takiego poziomu, że zwykły Rosjanin będzie miał problem z zaspokojeniem podstawowych potrzeb. To wywoła masową emigrację, która zresztą już się zaczęła.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA