Nadal nie wiadomo, jak zakończy się konflikt z nauczycielami, a już za chwilę inna grupa zawodowa może wyciągnąć dłoń po pieniądze. Pracownicy Poczty Polskiej domagają się podwyżek.
Związkowcy pocztowi stawiają sprawę jasno: albo podwyżka albo protest, który może przybrać formę strajku. Ostrzega przed tym pocztowa Solidarność, która skupia 15 proc. pracowników z licznej grupy 80 tys., czyli ok. 12 tys. osób.
Spór zbiorowy a potem strajk?
Pracownicy Poczty Polskiej jak najpoważniej myślą o ubraniu żółtych kamizelek i rozpoczęciu strajku. Przekonują, że kiedyś ich praca była powodem do dumy. Teraz, według nich, przyjmuje się do Poczty Polskiej byle kogo i cierpią na tym klienci oraz poziom usług. Motywacją miałaby być podwyżka - po 500 zł brutto. Liczona od lutego.
Związkowcy prowadzą rozmowy na ten temat od początku roku. Na razie nie przynoszą one żadnego skutku. Od 25 kwietnia Solidarność Poczty Polskiej jest w sporze ze swoim pracodawcą. Kolejną turę rozmów planuje się na 30 kwietnia.
W negocjacjach mają wziąć udział też reprezentanci Związku Zawodowych Pracowników Poczty. Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna, jeżeli i one zakończą się fiaskiem, protest rozpocznie się 6 maja, kiedy to związkowcy planują przyodziać żółte kamizelki - symbol niezadowolenia społecznego i apeli o wyższe płace i niższe podatki. W dalszym etapie niewykluczony jest strajk.
Największe koszta pracy.
Żądania związkowców początkowo dotyczyły podwyżki rzędu 350 zł brutto. Ale taka, a nie inna postawa zarządu Poczty, który według związkowców od początku wykazywał się brakiem zrozumienia dla argumentów, zmusiła ich do skorygowania postulatów. I teraz chcą już dla każdego pracownika po 500 zł brutto. Związkowcy są przekonani, że Pocztę stać na taki gest.
Szefostwo Poczty Polskiej aż tak źle nie ocenia wynagrodzeń listonoszy. Grzegorz Kurdziel, członek zarządu Poczty Polskiej, przekonuje, że obecnie pensja, liczona razem z dodatkiem stażowym, premiami, nadgodzinami oraz trzynastką - wynosi ok. 3,5 tys., co ma stawiać polskich doręczycieli pocztowych w europejskiej czołówce. Sama Poczta Polska, zdaniem Kurdziela, ma mieć największe koszty pracy spośród pozostałych poczt na Starym Kontynencie.