REKLAMA

Referendum strajkowe w Biedronce. Solidarność skarży na szykany, sieć zaprzecza

To może być rekord Polski w długości trwania referendum strajkowego. Zaczęło się w styczniu i zamiast w kwietniu zakończy się dopiero w ostatni dzień września, jeśli nie jeszcze później. Związkowcy z biedronkowej Solidarności tłumaczą, że to wszystko dlatego, że właściciel sieci dyskontów rzuca im kłody pod nogi.

Referendum strajkowe w Biedronce. Solidarność skarży na szykany, sieć zaprzecza
REKLAMA

Jest odgórne polecenie, by nas nie wpuszczać z urnami do sklepów i centrów dystrybucyjnych. Nie chcą nam przekazywać list pracowników, a to jest niezgodne z Konstytucją

— mówi Bizblog.pl przedstawicielka NSZZ Solidarność w Jeronimo Martins Polska.
REKLAMA

Czytaj też:

Związkowcy przekonują, że nie chodzi wcale o zwykłą złośliwość, lecz to ze strony firmy przemyślana strategia obliczona na fiasko referendum strajkowego.

Ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych stanowi bowiem, że wynik referendum strajkowego jest ważny, tylko gdy wypowie się co najmniej połowa pracowników. Poparcie dla strajku może wynieść 100 proc., ale jeśli głosujących będzie za mało, referendum przepadnie.

Tylko 4,8 proc. pracowników Biedronki należy do związku

Piętą achillesową organizatorów referendum strajkowego w Biedronce jest fakt, że mniej niż co dwudziesty z 67 tys. pracowników Jeronimo Martins Polska należy do jakiegoś związku zawodowego. Zdobycie danych pozostałych zatrudnionych osób bez współdziałania ze strony samej firmy jest prawie niewykonalne.

Co zamierzają zrobić związkowcy, jeśli sytuacja się nie zmieni i wydłużenie referendum strajkowego aż do końca września nie pozwoli osiągnąć wymaganej frekwencji?

Podejmiemy wtedy odpowiednie kroki, ale nie możemy zdradzać naszych następnych ruchów

— mówi nam tajemniczo przedstawicielka Solidarności.

Bizblog.pl zwrócił się do Jeronimo Martins Polska z prośbą o odniesienie się do zarzutów działaczy Solidarności dotyczących umyślnego utrudniania przeprowadzenia referendum strajkowego, ale do chwili publikacji tego tekstu nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi. Żadnych rewelacji i tak się nie spodziewałem, bo komunikowana wcześniej polityka JMP zakłada niekomentowanie sprawy referendum strajkowego.

Nie chodzi o pieniądze

Co ciekawe, zamierzającym strajkować związkowcom wcale nie chodzi o pieniądze. W kwestii płac domagają się jedynie zmiany systemu premiowego, bo uważają, że pozbawienie pracownika prawa do premii z powodu jego usprawiedliwionej nieobecności jest niesprawiedliwe.

Zarzewiem sporu są głównie warunki pracy. Właściciel Biedronki, podobnie jak jego główni konkurenci, dostosował się do zakazu handlu w niedzielę, wydłużając godziny pracy sklepów w pozostałe dni tygodnia. To spotkało się z niezadowoleniem części pracowników.

REKLAMA

Inny zarzut dotyczy zasad magazynowania. Według biedronkowej Solidarności obowiązujące zasady są niezgodne z przepisami BHP.

"Jeżeli Jeronimo Martins S.A. do dnia 15 września 2018 roku nie rozpocznie dialogu w przedmiotowych kwestiach i nie uwzględni naszych żądań, zastrzegamy sobie prawo do przeprowadzenia strajku" - zapowiedziała NSZZ Solidarność w JMP pod koniec czerwca.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA