Kanał Panamski z powodu chronicznej suszy ma od wielu miesięcy mocno obniżoną przepustowość, która powoduje, że statki stoją tam w niekończących się korkach. Sytuacja ta dla niektórych przewoźników jest tak frustrująca, że są skłonni zapłacić olbrzymie pieniądze za przeprowadzenie statku przez śluzy poza kolejnością. Kilka dni temu na specjalnej aukcji padł rekord wysokości takiej opłaty i pewnie to nie jest ostatnie słowo armatorów.
Japoński gigant petrochemiczny Eneos w środę zapłacił 3,97 mln dol., czyli ponad 16 mln zł, za możliwość przeprowadzenia jednego ze swoich statków przez Kanał Panamski poza kolejnością. Jak podaje magazyn „Fortune”, kwota ta została osiągnięta na specjalnej aukcji, na której armatorzy rywalizowali o możliwość przeskoczenia kolejki na tym strategicznym szlaku żeglugowym.
Walka o pierwszeństwo
Warto zaznaczyć, że niemal 4 mln dol. to nie jest całkowita kwota za przepłynięcie przez kanał, lecz jedynie dodatkowa opłata, do której trzeba doliczyć standardowe myto. Opłata za przepłynięcie Kanałem Panamskim zależy od wielkości jednostki i w przypadku dużych statków są to kwoty idące w setki tysięcy dolarów.
Susza paraliżująca ruch statków w Kanale Panamskim trwa już od wielu miesięcy. Czas oczekiwania na przeprawę przez ten jedyny skrót pomiędzy Oceanem Spokojnym a Atlantykiem wydłużył się do tego stopnia, że regularnie organizowane są aukcje, na których armatorzy walczą o prawo ominięcia kolejki. Kanał Panamski to główny szlak transportowy dla chińskich towarów trafiających do Europy.
Na pierwszy rzut oka sytuacja, w której kanał łączący dwa oceany ma bardzo niski stan wody, wydaje się niezrozumiała. Wystarczy nieco poznać specyfikę tego blisko 110-letniego cudu inżynierii, by zrozumieć, o co chodzi. Właściwy kanał stanowi bowiem stosunkowo niewielką część tego 82-kilometrowego szlaku pomiędzy oceanami. Większość podróży odbywa się po jeziorze Gatún, które jest zasilane przez deszczówkę.
Problem polega na tym, że przepłynięcie pojedynczego statku przynosi ubytek około 200 milionów litrów słodkiej wody i jeśli tempo naturalnego uzupełniania tego zbiornika jest zbyt niskie, poziom jeziora spada. Warto zaznaczyć, że zużycie wody w starszym systemie śluz wynosił aż pół miliarda litrów na statek. Właśnie z takim problemem Panama Canal Authority ma do czynienia od wielu miesięcy i jedynym wyjściem z sytuacji jest ograniczanie limitów wielkości i zanurzenia statków, a także przepustowości kanału.
Więcej o transporcie przeczytacie w tych tekstach:
Kanał Panamski wysycha
Jeszcze w pierwszej połowie czerwca dopuszczalne zanurzenie statków wynosiło 15,24 m, potem zmniejszono je do 13,41 m, a w lipcu spadło do 13,26 m. Potem maksymalne zanurzenie jednostek przepływających przez Kanał Panamski wynosi 13,11 m i operator wskazuje, że konieczne mogą okazać się kolejne ograniczenia.
Oprócz tego wprowadzane są coraz surowsze ograniczenia, jeśli chodzi o liczbę jednostek, które mogą w ciągu doby przepłynąć przez Kanał Panamski. 30 czerwca wprowadzono limit 32 statków na dobę, obecnie 24, a od lutego ma to być zaledwie 18 statków na dobę.
Firmy transportowe muszą w tej sytuacji nie tylko korzystać z mniejszych jednostek pływających, ale także unikać wykorzystywania ich pełnej ładowności, co w oczywisty sposób wpływa na jednostkowe koszty przewiezienia pojedynczego kontenera. Kolejną oczywistością jest to, że ostatecznie zapłaci za to końcowy odbiorca towarów, czyli konsument.
Istnieją alternatywy dla Kanału Panamskiego, ale mają istotne wady. Statki mogłyby płynąć na zachód i przeprawiać się do Europy Kanałem Sueskim, ale może to być nie tylko mniej opłacalne, ale także bardziej ryzykowne. Kanał ten uchodzi za wyjątkowo trudny w nawigacji, o czym przekonaliśmy się w czasie głośnego utknięcia kontenerowca Ever Given na mieliźnie w marcu 2021 r. Ruch w kanale został całkowicie wstrzymany na wiele dni. Druga opcja to zawinięcie do jednego z amerykańskich portów za Zachodnim Wybrzeżu i transport kontenerów koleją do portu w Zatoce Meksykańskiej, ale jest to droższa alternatywa.