Dzień bez protestu we Francji jest dniem straconym. Dopóki rozchodzi się o autobusy, metro inne środki transportu wewnątrz kraju reszta Europy przygląda się temu bez emocji. Teraz pracę zaczęli zawieszać jednak kontrolerzy ruchu lotniczego, co oznacza, że wiele lotów nad Francją jest anulowanych. Szefowi Ryanaira puszczają nerwy - w Brukseli może być niedługo bardzo nerwowo.
Ryanair chce, by Unia Europejska zmusiła Francję do przyjmowania samolotów przecinających jej przestrzeń powietrzną. Obecnie w przypadku strajku Francja chroni wyłącznie loty krajowe. Jeżeli przewoźnik tylko przelatuje nad jej terytorium, bez zamiaru lądowania, musi liczyć się z tym, że trafia na koniec listy priorytetów.
Dla linii lotniczej i jej pasażerów to bardzo złe wieści
Wszystko zaczęło się od planów zreformowania systemu emerytalnego przez prezydenta Emanuela Macron. Reforma zakłada wydłużenie wieku emerytalnego z 62 do 64 lat i dzięki prawnej sztuczce została przepchnięta z pominięciem głosowania w Zgromadzeniu Narodowym, czyli izbie niższej francuskiego parlamentu.
Ulica dosłownie wybuchła. W największych francuskich miastach dochodzi do gorących manifestacji, budowane są barykady, płoną samochody, dochodzi do starć z policją. Francuzi nie byliby sobą, gdyby nie zaczęli również masowo strajkować.
Efekt? 80 proc. kursów TGV zostało odwołanych, a w Paryżu normalnie działały tylko dwie linie metra. Śmieciarze przestali wywozić śmieci, teatry odwoływały przedstawienia, strajki objęły też szkoły, uczelnie wyższe i rafinerie.
Od stanowisk pracy odeszli też kontrolerzy lotów
I to właśnie stanowi zarzewie konfliktu z Ryanairem. Lowcost jest najbardziej poszkodowaną linią w Europie ze względu na największą skalę działania. Problem dotyka jednak wszystkich przewoźników latających nad Francją. I to w tak dużym stopniu, że strajki w innych krajach kontynentu wydają się nic nie znaczącymi incydentami.
Spójrzmy na liczby. Ryanair pisze, że od początku roku francuskie strajki zakłóciły plany podróży miliona pasażerów. Ba, twierdzi lowcost, 80 proc. z tych podróżnych w ogóle nie kierowało się nad Sekwanę. Wychodzi więc na to, że zostali trafieni przez protesty rykoszetem.
A to jeszcze nie koniec. Kontrolerzy lotów z Francji strajkowali już łącznie 13 dni. Do tego zamierzają dorzucić co najmniej kolejne cztery. A co będzie w wakacje? Strach pomyśleć. Szefowie Ryanair mówią, że nie mają już pomysłu, jak tłumaczyć pasażerom, dlaczego ich loty są opóźniane bądź odwoływane.
Ryanair chce zmusić KE do działania
Irlandczycy wysyłają do pasażerów maile z prośbą o podpisanie internetowej petycji skierowanej do Komisji Europejskiej. Lowcost proponuje, by Unia wprowadziła ochronę przelotów, taką, jaką przewoźnicy cieszą się w Grecji i we Włoszech. W obu tych krajach kontrolerzy lotów mają obowiązek nawigować samoloty znajdujące się w przestrzeni powietrznej nawet, jeżeli ich związkowcy zarządzili strajk.
Ryanair domaga się także, by kontrolerzy lotów z innych krajów niż Francja dostali pozwolenie na prowadzenie samolotów nad jej terytorium. Trzecim postulatem jest nakazanie związkom zawodowym udziału w arbitrażu.
W momencie pisania tekstu petycję podpisało 45 tys. osób. Jeżeli Ryanair ma zamiar docisnąć KE i zmusić ją do przyjrzenia się sprawie, będzie potrzebował miliona podpisów z siedmiu krajów Unii Europejskiej.