REKLAMA

Sprytnie majstrują przy cenie węgla. Ceny? Zaporowe. Za tonę orzecha zapłacisz 6100 zł

W Polsce węgiel pozostaje bardzo drogi i trudno dostępny. Nic dziwnego, że coraz więcej chętnych szuka zapasów opału w Czechach. Po wprowadzeniu przez rząd kanclerza Olafa Scholza kolejnego pakietu pomocy, zawierającego między innymi zawieszenie na rok dla ciepłownictwa i transportu ceny emisji CO2, przed Polakami mogą otwierać się nowe możliwości. Sprawdziliśmy i ceny zwalają z nóg.

Sprytnie majstrują przy cenie węgla. Ceny? Zaporowe. Za tonę orzecha  zapłacisz 6100 zł
REKLAMA

Niemiecki rząd właśnie ustalił szczegóły trzeciego pakietu pomocowego w związku z szalejącym kryzysem energetycznym. W sumie wart jest 65 mld euro. Wprowadza m.in. pojęcie podstawowej konsumpcji. W jej ramach prywatne gospodarstwa domowe, ale także małe i średnie przedsiębiorstwa, mają otrzymywać określoną ilość energii elektrycznej po obniżonej cenie.

REKLAMA

Jednak wszystko ponad to trzeba będzie kupować już po rynkowych cenach. Mowa jest też o wprowadzeniu rozwiązań, które spożytkują rekordowe zyski spółek energetycznych. Berlin czeka na poczynania Brukseli, ale Niemcy chcą mieć w tym względzie swoje rozwiązania. Dlatego planują wprowadzić limit wartości CO2 przy spalaniu węgla dla sektora ciepła i transportu.

Wcześniej Niemcy zakładali, że firmy handlujące olejem opałowym, gazem, benzyną lub olejem napędowym będą musiały na starcie płacić 25 euro za tonę CO2. Ale w 2025 r. już 55 euro, a w 2026 r. od 55 do 65 euro. I właśnie Berlin zdecydował się na odłożenie w czasie tych zwyżek. Ceny pójdą w górę nie za kilka miesięcy a dopiero od 1 stycznia 2024 r.

Emisja CO2 po starej cenie przez rok

Zamrożenie cen emisji CO2 ma obowiązywać przez rok. Chociaż współrządząca SPD kanclerza Scholza celowała w dwa lata. Podobnych ustaleń chciał niemiecki przemysł. Na takie rozwiązanie nie było jednak żadnych szans. Już przedłużenie w czasie o rok podwyżki cen emisji CO2 przyjęto sceptycznie. 

To katastrofalny sygnał dla ochrony klimatu

– alarmuje Marcel Fratzscher, prezes Niemieckiego Instytutu Badań Gospodarczych.

Brigitte Knopf, zastępczyni przewodniczącego niezależnej rządowej rady doradczej ds. ochrony klimatu, zwraca uwagę że to zły znak także dla bezpieczeństwa pogodowego. Tym samym taki ruch legislacyjny może osłabić wiarygodność Niemiec przed COP27, który zaplanowano między 6 a 18 listopada w Egipcie.

Rainer Dulger, przewodniczący grupy pracodawców BDA, zwraca z kolei uwagę, że rozbudowa państwa opiekuńczego nie może być odpowiedzią na wzrost kosztów cen energii na rynku światowym. Bardzo możliwe, że taki krok niemieckiego rządu będzie wykorzystany również przez tamtejszą opozycję. 

Plany nie zapobiegną lawinie zubożenia, która może przetoczyć się przez Niemcy zimą

– uważa Dietmar Bartsch, szef parlamentarnej Lewicy.

Polityk już zapowiedział gorącą jesień przeciwko oziębłości społecznej. Do organizowania jesiennych demonstracji wzywa też prawicowa parta AfD.

Dodatek energetyczny, dodatek mieszkaniowy i zasiłek na dziecko

Sztuczne hamowanie cen emisji CO2 to jednak nie wszystko. Od września wypłacany jest wszystkim zatrudnionym u naszych zachodnich sąsiadów dodatek energetyczny w wysokości 300 euro. Teraz ustalono, że mają go dostać też emeryci. Z kolei uczniowie szkół zawodowych i studenci mają otrzymać z tego tytułu po 200 euro.

Wypłatę świadczeń zapowiedziano na 1 grudnia 2022 r. Podobnie ma być z dodatkiem mieszkaniowym, który też po zmianach ma trafić do zdecydowanie większej liczby beneficjentów: z obecnych 640 tys. do 2 mln. Osoby, które go pobierają, dostaną w okresie do września do grudnia drugie dofinansowanie kosztów ogrzewania w wysokości 415 euro dla jednoosobowego gospodarstwa domowego (540 euro dla dwóch osób i 100 euro na każdą dodatkową osobę).

Kolejnym rozwiązaniem w ramach trzeciego już pakietu pomocy ze strony niemieckiego rządu będzie zwiększenie zasiłku dla pierwszego i drugiego dziecka od 1 stycznia 2023 r. o 18 euro. Tym samym od nowego roku to świadczenie wyniesie 237 euro miesięcznie.

Po węgiel do Niemiec?

Po decyzji niemieckiego rządu o uruchomieniu trzeciego pakietu pomocowego, w sieci zaczęły pojawiać się informacje o rzekomo tańszym węglu z Niemiec. Na co mieliby się też skusić Polacy, zmęczeni swoją drożyzną opałową i nie tylko. Ale czy rzeczywiście jest takie przełożenie i po ostatnich działaniach Berlina faktycznie będzie tam nieco taniej? Może i tak, co jednak nie znaczy, że teraz nagle zaczną opłacać się polskie wycieczki za zachodnią granicę po opał na zimę. Co innego z Czechami. Ale w tym przypadku przeszkodą nie do przekroczenia wydaje się kurs euro. 

Dlatego w Niemczech węgiel wychodzi dalej bardzo drogo. Nawet dla Polaka. Kupując 12 worków po 25 kg (w sumie 300 kg) węgla kamiennego orzech musimy zapłacić 424 euro. Tona więc wychodzi na ponad 1300 euro, a to przy obecnym kursie daje ponad 6100 zł.

REKLAMA

Można też kupić koks z węgla kamiennego o bardzo niskiej wilgotności i znikomej obecności siarki. Cena? Z dostawą za 100 kg 125 euro. Tona więc kosztuje 1250 euro, czyli pond 5900 zł. I lepiej w poszukiwaniach w Niemczech tańszego węgla wykazać się też czujnością. Bo zawsze możemy trafić na opał z Polski, tak jak w tym przypadku, gdzie wyroby węglowe sprzedaje m.in. firma rodzinna IMEX-PIECHOTA Sp.k.

Jak czytamy na jej stronie: spółka jest autoryzowanym sprzedawcą Polskiej Grupy Górniczej, Tauron Wydobycie , Przedsiębiorstwa Górniczego Silesia Sp. z o.o. w Czechowicach-Dziedzicach oraz ArcelorMittal Poland SA Zakłady Koksownicze Zdzieszowice w Zdzieszowicach.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA