Tani węgiel – oto, co PiS obieca Polakom, żeby wygrać wybory w przyszłym roku
Co nam PiS w sobotę obieca, żeby wygrać kolejne wybory? Dużo fajnego - to pewne, musi przecież czymś przykryć te trudne doświadczenia życia codziennego – zmęczenie pandemią, wojną i przede wszystkim to, że biedniejemy z powodu inflacji. A więc szykujcie się na dodatkowy urlop, czternaste emerytury już na stałe i oczywiście na waloryzację 500+ do 700+ – to czarny koń, który działa przy każdych wyborach, więc i teraz musi zadziałać. Ale czy to już?
Media trochę zepsuły rządowi show w sprawie 500+, bo od kilku dni zapowiadają waloryzację tego świadczenia. W sobotę podczas konwencji programowej PiS, która ma rozpocząć wielką przedwyborczą objazdówkę polityków po Polsce, na czele z Jarosławem Kaczyńskim i Mateuszem Morawieckim, efekt zaskoczenia więc może być słabszy.
Rzecznik rządu Piotr Mueller robi co może, żeby jeszcze go trochę ratować. Zapytany w piątek rano wprost w Radiu Zet twierdził, że niby jeszcze żadna decyzja w sprawie o podwyżki świadczenia 500+ do 700+ nie zapadła. Ale nie wykluczył, że w przyszłości jakaś modyfikacja może nastąpić.
Piątek, ale już wieczorem, to już przyszłość. Sobota rano też. A wiadomo, weekend jest najlepszy do podejmowania politycznych decyzji.
Program 500+. Wyborcy stracili już 111 zł
Zbliżająca się kampania wyborcza to czas, by zwaloryzować 500+. W końcu. Ten magiczny program zadziałał przed wyborami w 2015 roku, kiedy został zapowiedziany, zadziałał w 2019, kiedy został rozszerzony na pierwsze dziecko, zadziała i teraz. A wystarczy wspomnieć, że siła nabywcza 500+ to obecnie 389 zł.
W takiej chwili zastanawiam się czasem (dość absurdalnie), po co nam właściwie te kampanie wyborcze? Dziś wielu ekonomistów postuluje ograniczenie 500+ poprzez wprowadzenie kryterium dochodowego, bo wydajemy na to za dużo pieniędzy, zadłużenie państwa rośnie, a czas taki, że pieniędzy bardziej potrzeba na system ochrony zdrowia, armię itd.
I nie chodzi nawet o to, że 500+ oczywiście nie działa na demografię, Zadziałało może delikatnie w ciągu pierwszych dwóch lat, a potem liczba urodzeń znowu spadła i tak już będzie, jak wynika z oficjalnego ministerialnego podsumowania pięciu lat funkcjonowania 500+ z kwietnia 2021 r.
500+ zadziałało za to na zmniejszenie poziomu ubóstwa w rodzinach. I dobrze. To jest równie wartościowy efekt. Tylko że problem polega na tym, że to sypanie pieniędzmi na oślep, a w efekcie bardziej na programie korzystają najbogatsi niż najbiedniejsi. Centrum Analiz CenEA już rok temu policzyło, że 25 proc. środków wypłacanych w ramach 500+ trafia do grupy najzamożniejszych gospodarstw domowych, a tylko 12 proc. do tych biedniejszych.
Innymi słowy marnujemy te pieniądze, a co roku wydajemy tym kanałem ok. 40 mld zł.
I po waloryzacji będziemy marnować jeszcze bardziej. Znacznie lepiej byłoby zwaloryzować świadczenie nawet i do 1000+, ale wypłacać je tylko gospodarstwom domowym o niższych dochodach. Ale to się słabo sprzeda PR-owo.
Dodatkowy urlop wypoczynkowy
Dłuższe wakacje za to sprzedadzą się doskonale. A od kilku dni przez media przewijają się spekulacje, że to właśnie szykuje partia rządząca, by nadal była rządzącą.
„Fakt” twierdzi, że ma przecieki, że PiS planuje dać Polakom dodatkowe siedem dni urlopu, z czego pięć zwykłego wypoczynkowego, a dwa jako wolne od pracy z tytułu siły wyższej.
Wróćmy do piątkowego Radia Zet. Rzecznik rządu na pytanie, czy to prawda, twiedzi, że nie wie nic na ten temat, by taka decyzja zapadła. Sprytnie. Bo to nie znaczy wcale, że taki pomysł nie jest w grze.
Wykpił się natomiast specjalnym 9-tygodniowym urlopem ojcowskim. Że niby rząd o tym dyskutuje, taki zapis jest zresztą w nowelizacji Kodeksu Pracy, nad którym prace ciągną się oda dawna. Zapomniał jednak dodać, że to nie prezent od rządu, a wdrożenie przepisów wymuszone przez Unię Europejską.
Ale kto by się tym przejmował, zawsze można sprzedać to jako swoje.
Czternasta emerytura od przyszłego już na stałe
To pospekuluję dalej. Czternaste świadczenie dla emerytów miało być jednorazowym prezentem w ubiegłym roku. Ale przyszedł trudny 2022 r. z wysoką inflacją i rząd wymyślił, że w tym roku trzeba emerytów przed wzrostem cen ratować i znów wypłacić im czternastkę. I niby znów tylko w trybie wyjątkowym, znów jednorazowo. Taka jest oficjalna wersja.
Ale premier ostatnio zaczął sugerować między wierszami, że może jednak wejdzie do repertuaru na stałe, a rzecznik rządu mówi: zobaczymy.
No to zobaczymy. A na to jest przecież jeszcze mnóstwo czasu. Wybory są dopiero jesienią 2023 r. – to jeszcze niemal półtora roku.
No to wróć! Te wszystkie dywagacje medialne odżyłabym na razie na półkę. Kto pamięta, co dostał na urodziny półtora roku temu? No dobra, może i pamiętacie, ale radość wciąż jest taka sama? No właśnie.
Zakładam więc, że PiS nowe pomysły programowe, które uradują naród, zaprezentuje jednak bliżej terminu wyborów do Sejmu, pewnie dopiero w przyszłym roku, a nie w tę sobotę.
Czyli lepiej iść na spacer niż wyczekiwać na konwencję PiS? Nie do końca.
Po drodze będzie jeszcze zima z rekordowymi cenami węgla
Bo partie muszą walczyć nie tylko o wzrost poparcia, ale też nieustannie o jego utrzymanie. A przed nami zima z bardzo drogim węglem, jeśli rząd nic nie zrobi.
Dodatkowo, mimo, że przed nami dopiero lato, Polacy o ten opał już się boją, próbują go gromadzić, płacą dwu- trzykrotnie więcej niż rok temu i zaczyna narastać niepokój. Z cenami węgla trzeba coś zrobić już dziś, żeby uspokoić społeczne nastroje.
A więc węgiel do ogrzewania domów! Obstawiam, że to on będzie sobotnią gwiazdą. 500+, urlopy i emerytury jeszcze poczekają.
No i płaca minimalna. Nią można pochwalić się też już teraz, a wygląda na to, że w przyszłym roku będziemy mieć nawet dwie podwyżki - od 1 stycznia 2023 r. do 3350 zł brutto, a od 1 lipca 2023 r. do 3500 zł brutto.
Lubicie to?