Lutowa decyzja Rady Polityki Pieniężnej o pozostawieniu stóp procentowych bez zmian była zgodna z oczekiwaniami rynku, ale to wystarczyło, by wraz z czynnikami globalnymi wpłynąć pozytywnie na kurs polskiej waluty. Nie dość na tym, kolejne miesiące mogą przynieść kolejne umocnienie złotego. Złą wiadomością, zwłaszcza dla kredytobiorców zadłużonych w rodzimej walucie, będzie wzrost stawek WIBOR.
Po znakomitym ostatnim kwartale zeszłego roku, gdy złoty bardzo się umocnił wobec dolara, euro i franka, dorabiając się nawet miana najsilniejszej waluty świata, właśnie nastąpiła deprecjacja naszej waluty. Złoty jest dziś najsłabszy wobec euro od dwóch miesięcy, a dolar znowu kosztuje ponad 4 zł. Osłabienie naszej waluty prawdopodobnie będzie tylko przejściowe i pod koniec roku kurs złotego powinien być znacznie wyższy niż obecnie.
Nikt z nas zapewne nie przypuszczał, że w nowy rok 2024 wejdziemy, zastanawiając się nad tym, skąd tak naprawdę biorą się kursy walutowe. Albo może nawet głębiej: czym dokładnie jest to, na co patrzymy, kiedy patrzymy na kurs walutowy w jakimś serwisie internetowym.
Google tłumaczy się z zamieszania z kursami walut. Nie ma sobie nic do zarzucenia
Polski oddział Google w końcu przerwał milczenie w sprawie wyświetlanych w swojej wyszukiwarce błędnych danych o kursach walut, które w poniedziałek wieczorem wywołały olbrzymie zamieszanie, a nawet panikę. Big tech przeprasza „za tę sytuację”, ale jednocześnie przekonuje, że nie weryfikuje danych od dostawców, nie ingeruje w ich treść i nie może zagwarantować aktualności prezentowanych kursów walut.
Dolar i euro za ponad 5 zł. Kursy walut oszalały po Sylwestrze
Kursy walut oszalały 1 stycznia. Jeśli ktoś chciał sprawdzić w Google, jak w Nowym Roku kształtują się dolar, euro lub inne waluty, to mógł wpaść w popłoch, bowiem takiego zjazdu złoty już dawno nie zaliczył. Wszyscy głowili się, co się stało, a minister finansów musiał uspokajać Polaków. Teraz resort chce wyjaśnień od Google na temat fałszywego kursu złotego.