REKLAMA

Paniczna wyprzedaż złotego. Traci do wszystkich walut świata. Z jednym wyjątkiem…

Czwartkowe wystąpienie Adama Glapińskiego przebiegło bez niespodzianek. Prezes NBP po raz kolejny powtórzył, że jak to będzie konieczne, podniesie stopy, ale w tej chwili nie ma takiej potrzeby. Słaby od rana złoty, z każdym słowem szefa banku centralnego coraz bardziej opadał z sił… Wszystko to działo się zgodnie z planem, bo na Świętokrzyskiej nie chcą na razie umocnienia naszej waluty,

Paniczna wyprzedaż złotego. Traci do wszystkich walut świata
REKLAMA

Po wystąpieniu prof. Adama Glapińskiego złoty tracił na wartości ponad pół procenta do euro i 0,65 proc. do dolara. Jednak to nic w porównaniu z tym, co działo się w tym czasie na franku szwajcarskim i funcie szterlingu. Pierwszy zyskiwał do naszej waluty prawie 1 proc., drugi ok. 1,2 proc.

REKLAMA

Po 16.30 euro kosztowało 4,54 zł, dolar 3,85 zł, frank 4,19 zł, a funt 5,33 zł. Dla porównania rano było to odpowiednio 4,52 zł, 3,82 zł, 4,16 zł i 5,26 zł.

 class="wp-image-1533139"
Kurs złotego do głównych walut. Źródło: Stooq.pl

Oczywiście czwartkowe osłabienie złotego nic nie musiałoby znaczyć. Ostatnio złoty zyskiwał, więc teraz traci, na dodatek pojawia się niepewność, bo delta zbiera coraz większe żniwo… A jednak.

Sprawdzając, czy są waluty, do których złoty zyskuje, w czwartkowe popołudnie udało mi się znaleźć jedną – koreańskiego wona… W naszym regionie PLN tracił i do forinta (0,25 proc.), i czeskiej korony (57 proc.!). Ale największego łupnia dostawał od… rosyjskiego rubla (1,3 proc.).

 class="wp-image-1533142"
Kurs złotego do forinta, korony i rubla.

W środę po posiedzeniu RPP pisałem, że gdy ruch złotego w dół zbiegnie się w czasie z umocnieniem dolara, PLN może mieć ciepło. Tymczasem zrobiło się gorąco bez udziału USD, który do euro poruszał się w czwartek na poziomie środowego zamknięcia.

Zła wiadomość jest taka, że to nie koniec wyprzedaży naszej waluty.

Co takiego powiedział prof. Adam Glapiński, że złoty zareagował tak gwałtownie? Otóż nic nowego, powtórzył dokładnie to samo, co do tej pory. Tyle że rozwiał nadzieje tych, którzy liczyli, że w związku z najwyższą inflacją o 20 lat, NBP podniesie stopy i da im zarobić.

NBP podniesie stopy. Gdy uzna, że trzeba to zrobić

Adam Glapiński uspokajał w czwartek, że wzrost cen jest efektem szoku podażowego po pandemii, a wtedy bank centralny nie powinien reagować, zwłaszcza że wzrost inflacji ma charakter przejściowy.

REKLAMA

W ocenie szefa NBP w Polsce nie mamy w tej chwili problemu z presją inflacyjną ze strony kosztów pracy, a jeśli pojawi się ryzyko trwałego przekroczenia celu inflacyjnego w warunkach dobrej koniunktury, to ograniczony zostanie skup aktywów i/lub stopy procentowe wzrosną.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA