Inflacja spada, a ceny w Biedronce i Lidlu cały czas idą w górę. Co tu się wyprawia? Już wyjaśniam
Doczekaliśmy się w końcu spadku inflacji w Polsce, co samo w sobie nie powinno być zaskoczeniem, bo coraz więcej sygnałów wskazywało ostatnio na to, że jesteśmy blisko tego momentu. Zaskakujące, przynajmniej dla niektórych może być to, że inflacja zaczęła spadać (z 17,9 proc. do 17,4 proc.) w momencie, w którym ceny dalej rosną. GUS podał, że w listopadzie średni poziom cen w Polsce podniósł się o kolejne 0,7 proc. w stosunku do października. Wciąż jest więc coraz drożej.
Wskaźnik inflacji spadł tylko dlatego, że ma specyficzną konstrukcję. Zawsze dotyczy on ostatnich dwunastu miesięcy. Wyliczenia dotyczą więc szeregu czasowego, który zawsze ma swój początek i koniec. Wpływ na to, ile wynosi inflacja, ma więc nie tylko to, co dzieje się teraz, czyli na końcu tego szeregu, ale także to, co działo się na jego początku, czyli dwanaście miesięcy temu.
Każdego kolejnego miesiąca ten szereg się przesuwa, bo do obliczeń wpadają nowe dane za miesiąc, który właśnie się skończył, ale też wypadają z niego dane za miesiąc, który był rok temu. Jeszcze miesiąc wcześniej dane te wliczały się do inflacji, ale teraz już się nie wliczają.
To dlatego inflacja w listopadzie spadła
Wprawdzie ceny w tym miesiącu urosły o kolejne 0,7 proc., ale rok temu w listopadzie rosły one o 1 proc. Tak więc z całego dwunastomiesięcznego szeregu więcej wypadło, niż do niego wpadło. Dlatego jeśli zastanawiamy się, co dalej będzie się dziać z inflacją, kluczowy jest ten wykres:
To miesięczne zmiany cen w kolejnych miesiącach. Widać na nim, co w kolejnych miesiącach będzie wypadać z wyliczeń rocznego wskaźnika. Na przykład świetnie na nim widać, dlaczego wszyscy ekonomiści przewidują, że szczyt inflacji będziemy mieć w lutym przyszłego roku, a od marca zacznie ona spadać.
Dlaczego akurat od marca? Bo w marcu 2022 r. ceny w ciągu jednego miesiąca poszły w górę aż o 3,3 proc. Był to wyczyn, którego nie oglądaliśmy wcześniej przez kilkadziesiąt lat, i który – jak widać – potem się już nie powtórzył. Była to oczywiście reakcja polskiej gospodarki na napaść Rosji na Ukrainę i wybuch wojny. Doszło do tego wprawdzie 24 lutego, a nie w marcu, ale podwyżki cen wprowadzane pod koniec lutego nie zdążyły wpłynąć na dane za ten miesiąc i w pełnej krasie ukazały się dopiero w statystykach za kolejny miesiąc.
Jest prawie pewne, a przynajmniej wszyscy tak zakładają, że aż taki wzrost cen w ciągu jednego miesiąca nie powtórzy się w przewidywalnej przyszłości (nie licząc najbliższego stycznia, ale o tym za chwilę). A zatem roczna inflacja w marcu na pewno spadnie. Niezależnie od tego, co będzie dziać się w naszej gospodarce w pierwszych miesiącach 2023 roku – czy presja inflacyjna będzie słabnąć, czy pozostanie silna, akurat w marcu inflacja na pewno i tak spadnie, bo z wyliczeń wypadnie te 3,3 proc. sprzed roku, a wejdzie do nich coś, co będzie mniejsze niż 3,3 proc.
Ale w lutym inflacja sięgnie 20 proc.
Warto też zerknąć na to, co stało się w lutym 2022 r. To jedyny w ostatnich dwóch latach miesiąc ze spadkiem cen. Doszło do niego, bo od początku lutego wchodziła w życie tarcza antyinflacyjna. Wtedy w dół poszedł VAT w na paliwa i żywność. Był to więc spadek wywołany sztucznie, interwencją państwa, dlatego wygląda na tym wykresie dość dziwnie. Ale można też zakładać, że gdyby nie rządowa ingerencja, roczna inflacja byłaby jeszcze wyższa.
Ten lutowy spadek cen to także powód, dla którego wielu ekonomistów twierdzi, że w lutym 2023 r. inflacja sięgnie co najmniej 20 proc. Zakładają oni, że w ciągu najbliższych trzech miesięcy gospodarka nie zwolni tak bardzo, że większość cen w gospodarce zacznie spadać. Ostatni wzrost o 0,7 proc. w listopadzie to wciąż sporo. W „ normalnych” latach przed pandemią takie miesiące zdarzały się bardzo rzadko. Dzisiaj opuściliśmy już chyba strefę wzrostów nadzwyczajnych, takich o ponad 1 proc. miesięcznie, ale do spadków cen wciąż mamy daleko. Można więc zakładać, że kolejne miesiące będą wyglądać podobnie do listopada. Czyli ceny mogą rosnąć o te właśnie mniej więcej 0,7 proc. miesięcznie. W przypadku lutego podniesie to roczny wskaźnik inflacji o 1 punkt procentowy (do wyliczenia dojdzie 0,7 i zniknie z wyliczenia -0,3).
Jak widać na wykresie wzrost cen o 0,7 proc. w grudniu zmniejszy inflację o 0,2 p.p., bo rok temu w grudniu było 0,9. Pozostaje kwestia stycznia. To on przesądzi o tym, czy zobaczymy 20 proc. inflacji, czy nie. Skoro dziś wynosi ona „tylko” 17,4 proc., to w grudniu na pewno nie przekroczy tej okrągłej granicy. Ale styczeń może nas do niej wyraźnie przybliżyć. Z wyliczeń wypadnie wprawdzie aż 1,9 proc. z początku tego roku, ale początek 2023 r. ma być znacznie bardziej efektowny, ponieważ znika wtedy tarcza antyinflacyjna. Ceny gazu urosną o wartość podatku VAT, urośnie też VAT na paliwa (chociaż akurat w ich przypadku ceny na stacjach dostosowują się już teraz).
Nowy rok to też dobry moment, aby podnieść ceny wszystkich innych produktów oraz usług. Tym razem więc impuls inflacyjny może być potężny. Jakub Rybacki z Polskiego Instytutu Ekonomicznego spodziewa się, że ceny w tym miesiącu pójdą w górę aż o 3,7 proc.
Po kolei więc: po listopadzie inflacja wynosi 17,4 proc. Jeśli w grudniu ceny znów urosną o 0,7 proc., to spadnie ona do 17,2 proc.. Jeśli w styczniu urosną o 3,7 proc., a z obliczeń wyjdzie wzrost o 1,9 proc. sprzed dwunastu miesięcy, to inflacja podskoczy do 19 proc. Potem w lutym, jak już wyliczyłem powyżej, dochodzi kolejny punkt procentowy, więc inflacja rzeczywiście może wtedy sięgnąć 20 proc. Natomiast od marca zacznie spadać i to wyraźnie.
Inflacja będzie spadać, ale ceny w sklepach urosną
Wszystkie te szalone ruchy wskaźnika w górę i w dół nie będą jednak oznaczać wstrząsów w gospodarce. Ceny będą sobie rosnąć systematycznie, mniej więcej w tym samym tempie (za wyjątkiem stycznia). Większy wpływ na inflację w najbliższych miesiącach będzie mieć drugi koniec dwunastomiesięcznego okresu, a więc to, co z obliczeń wypada, a nie to, co się w nich dopiero pojawi. Warto o tym pamiętać, gdy będziemy nieustannie słyszeć o tym, że inflacja, która szybko rosła teraz szybko spada, chociaż nie zauważymy żadnej większej zmiany w sklepach.
Rafał Hirsch – dziennikarz ekonomiczny, nagradzany między innymi przez NBP (Najlepszy dziennikarz ekonomiczny 2008) i Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych (Heros Rynku Kapitałowego 2012). Współtwórca m.in. TVN CNBC i next.gazeta.pl. Obecnie współpracownik Business Insidera i Tok FM.