Niebezpieczne zjawisko dotarło na polskie wybrzeże. Z każdym dniem będzie gorzej
Niestety, tego można było się spodziewać. Skoro jeszcze w trakcie panowania jesiennej aury czujniki smogowe, jak Polska długa i szeroka, wskazywały przekroczenie norm jakości o 1000 proc. i więcej, to kiedy nad nasz kraj nadciągnął w końcu mróz - smog też mocno przyspieszył. Efekt? Może i 2000 proc. nikogo nie dziwi, ale coraz brudniejsze powietrze też w miejscowościach nadmorskich - już trochę tak.
Meteorolodzy od tygodni sugerowali, że zima zaatakuje jeszcze w pierwszej połowie grudnia. Ostrzegali, że nie dość, że porządnie posypie śniegiem, to w dodatku jest spora szansa na to, że biały puch zostanie z nami jednak na dłużej, bo w kolejnych dniach na terenie całego kraju temperatura ma być mniej lub bardziej wyraźnie poniżej zera. I rzeczywiście, już w drugi weekend grudnia Polska znalazła się pod wpływem niżu Brygida z głównym centrum przemieszczającym się znad południowej Europy, w kierunku zachodniej Rosji. W najbliższym czasie temperatura ma spaść, miejscami nawet do -20 stopni C. A to w dobie zawieszenia nowych norm powietrza i norm jakości paliw stałych, w środku bezprecedensowego kryzysu energetycznego, oznacza tylko jedno: powietrza nad Polską staje się z dnia na dzień coraz bardziej zanieczyszczone i trujące.
Smog w Polsce, czyli normy przekroczone o 2000 proc. i więcej
Do tej pory wyniki wskazujące na kondycję powietrza nie mogły napawać optymizmem. Normy jakości powietrza dla pyłów zawieszonych PM2,5 i PM10 bywały przekroczone w październiku i listopadzie o co najmniej 1000 proc., co stało się niestety już standardem. A warto w tym miejscu przypomnieć, że nasze normy w tym względzie są mniej restrykcyjne niż te w UE czy od Światowej Organizacji Zdrowia. Można było więc z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że będzie jeszcze gorzej, jak tylko zacznie być bardziej zimno. I rzeczywiście, tak się właśnie stało. Np. 11 grudnia we wsi Wojtal (województwo pomorskie) mowa była o ekstremalnie dużym zanieczyszczeniu powietrza. Normy dla pyłów PM2,5 przekroczone były aż o 2148 proc., a te dla pyłów PM10 - o 1372 proc.
Niestety, okazuje się, że aż tak zanieczyszczone powietrza na północy kraju, to nie jest żaden wyjątek. Bo takich przypadków jest po prostu znacznie więcej. Np. 10 grudnia w Lęborku (woj. pomorskie) odnotowano normy dla PM2,5 przekroczone o 1622 proc. a te dla PM10 - o 559 proc. Nie inaczej było też w Gdyni: normy dla PM2,5 przekroczone o 1126 proc., a te dla PM10 - 0 479 proc.
Polskie pomorze dusi się od brudnego powietrza
Na początku grudnia zresztą przykładów na to, że powietrze na polskim Pomorzu pozostawia coraz więcej do życzenia, było znacznie więcej. Dobrze ukazuje to kondycja tego, czym oddychamy w miejscowościach z województwa pomorskiego, w pierwszej połowie grudnia. Np. w Kościerzynie normy dla PM2,5 przekroczono o 983 proc., a te dla PM10 - o 345 proc.; w Kobylnicy: 757 proc. dla PM2,5 i 340 proc. dla PM10; w Kończewie 886 proc. dla PM2,5 i 426 proc. dla PM10; w Dębnicy Kaszubskiej 774 proc. dla PM2,5 i 323 proc. dla PM10; czy w Chmielnie, gdzie 10 grudnia normy dla PM2,5 przekroczone były o 997 proc., a te dla pyłów PM10 - o 468 proc. Bardzo podobnie fatalna jakość powietrza panowała też w Leśniewie (woj. pomorskie), na terenie Puszczy Darżlubskiej. Dla PM2,5 - normy przekroczone o 1581 proc., a dla PM10 - o 665 proc.
Zawieszenie norm jakości powietrza będzie miało fatalne skutki
Łukasz Adamkiewicz, European Clean Air Centre, w rozmowie ze SmogLab, uważa że powinniśmy się spodziewać większych emisji zanieczyszczeń tej zimy niż rok wcześniej. Wszystko przez zawieszenie nowych norm. Tymczasem na stole są wyniki badań na ten temat Zespołu Roboczego ds. Wpływu Zanieczyszczenia Powietrza na Zdrowie, działającego przy Ministerstwie Zdrowia.
Ale odłożenie na bok nowych norm jakości powietrza to jeszcze nie wszystko. Rząd dopuścił też palenie węglem brunatnym. Tymczasem opracowanie Instytutu Technologii Paliw i Energii wskazuje, że w takim przypadku można spodziewać się emisji większych nawet o 70 proc.
Druga kwestia to wilgotność, która w przypadku węgla brunatnego jest na poziomie 50 proc. Jak mówi Łukasz Adamkiewicz, to oznacza, że w każdej tonie tego surowca pół tony stanowi woda. Co do zasady, będzie więc bardzo dymić, co porównać można do palenia ogniska z użyciem bardzo wilgotnego drewna.