REKLAMA

Ceny ropy nie chcą spadać. Tym razem winnych jest dwóch

Arabia Saudyjska jak obiecała tak zrobiła. W dwa tygodnie praktycznie uporała się ze skutkami ataku dronowego na swoje rafinerie i znów wydobywa ropę pełną parą. Problemy nadeszły za to z innych zakątków świata – Rosji i USA, gdzie produkcja czarnego złota poleciała w dół.

Ceny ropy nie chcą spadać. Tym razem winnych jest dwóch
REKLAMA

Saudi Aramco, narodowy koncern paliwowy Arabii Saudyjskiej przywrócił pełną produkcję z okresu sprzed ataku na rafinerie – informuje Reuters. Wydawałoby się więc, że ceny ropy zaczną pikować w dół. Spadek rzeczywiście jest, tyle, że dość rachityczny. Poniedziałkowa sesja zakończyła się spadkiem cen ropy WTI o 3 proc. i zatrzymały nieco powyżej 54 dol. za baryłkę. W tym samym czasie ropa brent spadłą o 4 proc. na poziom 59,5 dolara.

REKLAMA

Zadyszka naftowych potęg

To, że ceny czarnego złota trzymają się wysoko, to efekt doniesień o spadku produkcji w trzecim kwartale 2019 r. u dwóch innych graczy, którzy trzęsą światowym rynkiem ropy. W trakcie września Rosjanie zjechali z wydobyciem z 11,29 do 11,24 mln baryłek. Produkcja spadła też w USA. W lipcu produkcja spadła tam o 276 tys. baryłek do poziomu 11,81 mln.

Co się stało? W przypadku Jankesów problem tkwi w nieprzewidywalnej naturze. W wakacje ich wybrzeże nawiedził huragan Barry. Z tego względu z platform w Zatoce Meksykańskiej ewakuowano wielu pracowników platform wydobywczych. Część z nich całkowicie zaprzestało pracy.

Nieco inaczej sytuacja wygląda u naszego wschodniego sąsiada. W kwietniu odkryto zanieczyszczenie ropy Ural, która za pomocą rurociągu Przyjaźń trafiała do Europy. Dostawy zostały wstrzymane, a przywrócono je (a i tak zaledwie częściowo) dopiero w połowie lipca.

Inna sprawa, że Rosjanom wyczerpują się po prostu źródła. Poważne tąpnięcie w wydobyciu ma nastąpić po 2022 r. W ciągu kolejnych 14 lat ilość wydobywanej ropy spadnie o połowę więc akurat z tego kierunku świata pozytywnych wieści nie należy się akurat spodziewać.

Idzie recesja

Wszystko wygląda jednak na to, że strach, który towarzyszył inwestorom po ataku dronów na saudyjskie złoża miał tylko wielkie oczy. Mówiło się wszak o przebiciu poziomu 70 dolarów za baryłkę. Tymczasem Tamas Varga z biura maklerskiego PVM przekonuje, że jeżeli coś światu grozi w najbliższym czasie to raczej nadmiar ropy na rynku. Ekspert opowiada Reutersowi, że rynek martwi się globalną recesją i być może nadwyżką podaży w przyszłym roku.

I nic w tym dziwnego, bo kolejne dane gospodarcze, które spływają do nas z całego świata pokazują, że jest ona tuż za rogiem. Wskaźnik PMI dla niemieckiego przemysłu spadł we wrześniu do najniższego poziomi od czerwca 2009 r. Podobnie sytuacja ma się zresztą w całej strefie Euro, co odbija się też na nastrojach w Polsce.

REKLAMA

Idą więc trudne czasy i to nie o ceny ropy naftowej będziemy się w najbliższym czasie martwić.  

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA