Polska fabryką Europy? Jak tak dalej pójdzie, najlepsze fuchy zwiną nam sprzed nosa sąsiedzi
Eksperci są zdania, że nasz region Europy ma spore szanse, by w ciągu kilku-kilkunastu lat przejąć od państw azjatyckich niemałą część produkcji. Ale żeby tak się stało, trzeba spełnić szereg warunków. I tu zaczynają się schody.
Pisaliśmy niedawno, że w badaniu prezentowanym przez Polski Instytut Ekonomiczny naukowcy, biznesmeni i ludzie ze świata mediów wyrazili przekonanie, że nasz region umocni się w roli fabryki Europy do 2030 r. albo do końca przyszłej dekady.
Aby tak się stało, należy jednak spełnić szereg warunków. I tu pojawia się problem. W realizacji wielu z nich Polska wyraźnie sobie nie radzi. Ale najpierw przyjrzyjmy się, o co chodzi.
Poszczególnym działaniom został przypisany wskaźnik od 0 do 100, który określa ich wpływ na realizację wspomnianego scenariusza. Czołówka wygląda następująco:
Jak widać, drobnych elementów, które składają się na ogólny klimat inwestycyjny, jest naprawdę dużo. I co najmniej przez kilka możemy spektakularnie wywinąć orła.
Drogi prąd
Jednym z największych zagrożeń są galopujące ceny prądu. Michał Tabaka pisał, że podwyżki stały się faktem:
Obecnie, jeśli chodzi o ceny energii, plasujemy się jeszcze poniżej średniej unijnej. Niepokojący jest jednak fakt, że bijemy rekordy pod względem wysokości podwyżek. Analitycy Goldman Sachs twierdzą, że przez miks energetyczny oparty głównie na węglu, Polskę czeka jeszcze wiele lat wzrostów cen.
Ogólnie rzecz biorąc, w Europie ceny prądu w 2030 r. powinny być prawie połowę niższe niż dzisiaj. Polska będzie ten wynik zawyżać, u nas seria podwyżek ma się skończyć dopiero pod koniec bieżącej dekady. Z prymusów staniemy się maruderami.
Ucieczka Ukraińców
Problematyczny jest także punkt dotyczący zachęt imigracyjnych, bo zakłada on, że przybyszów z zagranicy będzie u nas przybywać. Tymczasem z badania „Barometru Polskiego Rynku Pracy” Personnel Service wynika, że polskie firmy chciałby dwa razy więcej pracowników ze Wschodu, niż zamierza do nas przyjechać.
Ba, Krzysztof Inglot, prezes Personnel Service, wskazuje, że wielu zarejestrowanych w Polsce Ukraińców wyjeżdża do pracy w Niemczech. Za Odrą pracują nielegalnie, ale złakniony siły roboczej kraj przymyka na to oko.
Inglot narzeka też na brak uproszczonych procedur dla cudzoziemców. W Czechach, zauważa, obcokrajowcy mogą korzystać z uproszczonej procedury imigracyjnej przez dwa lata. Nad Wisłą – przez pół roku.
Jak te braki mogą wpłynąć na polską gospodarkę? Eksperci z SGH i Narodowego Banku Polskiego oszacowali, że praca cudzoziemców w latach 2013-2018 zapewniała nam dodatkowe pół punktu procentowego do wzrostu PKB.
Kulejąca innowacyjność
Czy ze wzrostem inwestycji w B+R jest lepiej? No nie bardzo. Miernikiem naszej innowacyjności na tle reszty kontynentu jest Europejski Ranking Innowacyjności. W 2021 r. zajęliśmy w nim jedno z ostatnich miejsc obok Bułgarii, Słowacji, Węgier, Rumunii czy Łotwy. Tyle szczęścia, że to akurat kraje blisko nas.
Raport zwraca uwagę na to, że w ostatnich latach poczyniliśmy duży progres. Nie zmienia to faktu, że wylądowaliśmy w grupie państw określonych mianem „innowatorów wschodzących” (Emerging Innovators). Co w praktyce oznacza, że jesteśmy daleko za średnią unijną. O tu, w połowie pomarańczowej strefy:
Dzieje się tak pomimo tego, że nakłady na prace badawczo-rozwojowe rośnie. Ignacy Święcicki, kierownik zespołu gospodarki cyfrowej Polskiego Instytutu Ekonomicznego tłumaczył nam ten dysonans spadkiem wydatków na marketing i sprzedaż. Czyli elementów, które pozwalają wejść z innowacyjnym produktem na rynek. Ewaluacja NCBR pokazała, że 59-70 proc. beneficjentów programów wspierających bezpośrednio prace B+R nie doprowadziło do sprzedaży efektów swoich prac.
Polski Ład nie pomaga
Eksperci zwracali uwagę, że istotne jest też budowanie klimatu inwestycyjnego przez tworzenie stabilności legislacyjnej (szczególnie dla systemu podatkowego i sądowniczego)
- pisze PIE
Trudno w tym kontekście oceniać zmiany podatkowe zawarte w Polskim Ładzie na plus. Od kilku lat rząd regularnie zmienia zasady opodatkowania, a procedowana reforma diametralnie zmieni warunki prowadzenia firm. Ot, choćby w kwestii podatku dochodowego płaconego przez przedsiębiorców.
Może się więc okazać, że optymizm ekspertów w kwestii przenoszenia produkcji z Azji do Polski jest nieco na wyrost. Albo inaczej. Być może jest uzasadniony, ale tyczy się tej drugiej części mówiącej o „krajach regionu". Bo Polska z pewnością inwestorom decyzji o relokacji nie ułatwia.