REKLAMA

Świat nie jest gotowy na OZE. Brytyjczycy uznali, że nie wyżyją tylko z wody i słońca

Wielka Brytania była stawiana za wzór wszystkim węglowym potentatom. Także w Polsce postrzegano ją jako przykład udanego przejścia od paliw kopalnych do odnawialnych źródeł energii. Ale to przeszłość, bo Brytyjczycy u progu gigantycznej transformacji energetycznej wystraszyli się ryzyka i planują zabudować kraj elektrowniami gazowymi.

Świat nie jest gotowy na OZE. Brytyjczycy uznali, że nie wyżyją tylko z wody i słońca
REKLAMA

Wielka Brytania przez zwolenników odnawialnych źródeł energii mogłaby być obwożona po świecie jak małpa w klatce. Patrzcie – pokazywaliby palcem – przejście z energii zasilanej węglem na wiatr, wodę i słońce jest możliwe.

REKLAMA

I mieliby rację, bo sukces Wyspiarzy w transformacji miksu energetycznego jest naprawdę spektakularny. Jeszcze na początku lat 90. prawie 80 proc. energii pochodziło ze spalania węgla. Dzisiaj ta proporcja została zaburzona przez gwałtowną ekspansję OZE. Dzięki temu poziom emisji CO2 w ciągu ostatnich 30 lat spadł prawie o połowę.

Ale właśnie teraz, gdy Brytyjczycy powinni zrobić ostatni krok i sfinalizować trwającą od trzech dekad transformację, coś w nich pękło. A co jeśli energia z biomasy, słońca i wiatru nie zapewni nam prądu w gniazdkach – zaczęli zastanawiać się.

Potrzebujemy gazu!

Firmy zajmujące się produkcją prądu z paliw kopalnych chcą zainwestować dziewięć miliardów funtów w budowę 17 elektrowni gazowych o łącznej mocy 14 GW. Brytyjski think-tank Carbon Tracker bije na alarm, twierdząc, że gaz jest dzisiaj droższym źródłem energii niż woda czy wiatr.

Ignorując najtańsze rozwiązanie w zakresie czystej energii, Wielka Brytania ryzykuje zejście ze ścieżki zerowej netto i ukaranie konsumentów, którzy poniosą koszty wyższych cen energii elektrycznej

– ostrzega Catharina Hillenbrand von der Neyen z Carbon Tracker

Niepokój zwolenników OZE nie ma jednak charakteru czysto finansowego. Wielka Brytania mierzy się dzisiaj z pytaniem, w jaki sposób wypełnić pustkę, która powstaje po wygaszeniu elektrowni węglowych. Ostatnia z nich ma zostać zamknięta do 2025 r.

 class="wp-image-1368904"
źr: raport UK ENERGY IN BRIEF
2020

Pięć lat później z systemu zniknie prąd wytwarzany przez starą generację elektrowni jądrowych. Z atomu Brytyjczycy rezygnować nie zamierzają. Rząd podjął już negocjacje z Electricite de France (EDF) i do 2024 r. chce ruszyć z inwestycją w co najmniej jedną atomówkę. W ciągu dekady na wymianę elektrowni przeznaczy 20 mld dol.

Kwestia zastąpienia węgla pozostaje jednak palącym problemem. Ekolodzy obawiają się, że Wielka Brytania zawróci z drogi w kierunku zeroemisyjności, którą to chce osiągnąć najpóźniej do 2050 r. Tymczasem, wskazuje raport Carbon Tracker, elektrownie gazowe będą wytwarzały 24 miliony ton dwutlenku węgla rocznie. To odpowiednik 7 proc. brytyjskiej emisji z 2019 roku.

OZE zawiodło

Jednym z niepokojących sygnałów była sytuacja z listopada 2020 r. National Grid, firma zajmująca się przesyłem i dystrybucją energii elektrycznej w Wielkiej Brytanii, ostrzegła o możliwości niedoboru energii elektrycznej. Operator wystraszył się, że w momencie największego zapotrzebowania na prąd może do spadku dostaw. Oszacował, że na wszelki wypadek przydałoby się dodatkowe 740 MW rezerwy.

Ostrzeżenie pojawiło się po tym, jak przez kraj przepłynęła masa zimnego, ale jednocześnie bardzo spokojnego powietrza. Spadek temperatury skłonił Wyspiarzy do podkręcenia kaloryferów i zwiększył zapotrzebowanie na energię. Tą trudno było jednak pozyskać, bo wiatr był zbyt słaby, by dostatecznie rozkręcić turbiny wiatrowe.

„Forbes” pisał, że choć morskie i lądowe farmy wiatrowe mogły teoretycznie dostarczyć 16,9 GW energii elektrycznej, tego dnia ich możliwości zmalały do 2,5 GW. A ze względu na „ograniczenia systemowe” były w stanie dostarczyć tak naprawdę tylko 1,3 GW.

Eksperci poczuli się zaniepokojeni. Tymczasowo pogodzono się ze starymi elektrowniami węglowymi i wprawiono je w ruch. W tle kołatało się jednak pytanie: Skoro problemy z dostawami prądu pojawiają się w listopadzie, co stanie się w trakcie fali upałów w lipcu albo sierpniu?

Na zeroemisyjną energię jeszcze poczekamy?

Odezwały się głosy, że pod względem technologicznym świat nie jest gotowy, by przejść na OZE. Między innymi ze względu na fakt, że wciąż nie potrafimy efektywnie magazynować energii elektrycznej, której dostawy w przypadku farm wiatrowych czy słonecznych mają szarpany charakter.

REKLAMA

Wielki zwrot ku OZE zakończy się więc prawdopodobnie kompromisem. Brytyjczycy skłaniają się dzisiaj ku kombinacji różnych źródeł energii, która ma być niezawodna i jednocześnie na tyle czysta, na ile to możliwe. Biogazownie, wiatraki panele solarne będą działać sobie w najlepsze, ale w pogotowiu wciąż pozostanie atom i gaz.

Świat na OZE nie jest jeszcze gotowy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA