Na walutach cały czas gorąco. Po rozpoczęciu handlu na Dalekim Wschodzie dolar znów się umocnił. Jego zakupy napędza na foreksie piątkowa zapowiedź podwyżek stóp procentowych. Z kolei euro, a razem z nim złoty, tracą w obawie przed eskalacją kryzysu energetycznego w UE i odcięciem dostaw gazu przez Rosjan. Im bliżej weekendu, tym może być gorzej. Dostawy mają zostać wznowione od soboty. Ale czy będą?
Kurs złotego rozpoczął nowy tydzień od osłabienia. Tuż po ósmej euro umocniło się do 4,7573 zł, dolar do 4,7913 zł, a frank szwajcarski do 4,9420 zł.
Na szczęście kolejne dwie godziny ostudziły zapał inwestorów do wyprzedaży naszej waluty, bo nie wyglądało to dobrze. Za sprawą gierek Kremla sytuacja na rynkach, nie tylko na walutach, jest mocno nerwowa, i niewiele trzeba, by spadki przybrały niebezpieczną skalę – niewspółmierną do wydarzeń, który za nimi stoją.
Euro od rana było na minusie do dolara. Kurs EURUSD spadł przed ósmą rano do 0,9914 dol. W ciągu dwóch kolejnych godzin europejska waluta próbowała odrabiać straty, ale wciąż pozostawała poniżej kreski i parytetu.
Cały czas daje znać o sobie zamieszanie na rynku gazu i widmo kryzysu energetycznego, przez które europejska waluta jest poniewierana przez dolara już kilkunastu tygodni.
Dolar w górę, a potem jeszcze bardziej w górę
Inwestorzy w końcu przetrawili piątkowe wystąpienie Jerome'a Powella w Jackson Hole i po raz kolejny okazało się, że ich pierwsza reakcja była zmyłką. Od pewnego czasu obserwujemy taką prawidłowość, że po opublikowaniu ważnych danych z amerykańskiej gospodarki tudzież wystąpieniu szefa Fed lub innej ważnej osobistości pierwsza reakcja niewiele ma wspólnego z tym, co się dzieje, gdy opada pierwszy kurz.
W piątek o szesnastej, gdy przewodniczący Rezerwy Federalnej zakończył kilkuminutową przemowę, dolar mocno zjechał do innych walut, w tym euro i złotego, osiągając najniższe poziomy od 19 sierpnia. Potem niby odbił, ale cały czas oscylował koło czwartkowego zamknięcia, które w przypadku USDPLN wynosiło 4,7510 zł. W poniedziałek szok. Zanim inwestorzy w Europie otworzyli oczy, na Dalekim Wschodzie indeks dolara (kurs do koszyka najważniejszych walut, m.in. euro, franka, funta czy jena) wzrósł do najwyższego poziomu od 20 lat.
W poniedziałek zaczęło się od umocnienia do jena i juana. Do japońskiej waluty dolar zyskał najwięcej od połowy lipca, do chińskiej – od dwóch lat. Podobne maksimum jak do juana dolar osiągnął do funta szterlinga.
Reakcję na wystąpienie Jerome'a Powella możemy też obserwować na rynku obligacji. Rentowności amerykańskich dwuletnich papierów wzrosły do 3,489 proc., najwyższego poziomu od 2007 r.
Inflacja ważniejsza niż wzrost gospodarczy
Co wydarzyło się w amerykańskim Jackson Hole na dorocznym spotkaniu szefów banków centralnych najważniejszych gospodarek świata? Przede wszystkim Jerome Powell zapowiedział, że Rezerwa Federalna pod jego przewodnictwem zamierza się skoncentrować na walce z inflacją, również kosztem wzrostu gospodarczego, a także pewnych kosztów społecznych. Jak to określił szef Fed, gospodarstwa domowe i przedsiębiorcy powinni przygotować się na „ból”.
Jak dodał Powell, ponieważ problem rosnących cen się nasila, nie należy oczekiwać, że Fed nie odpuści, dopóki problem nie zostanie rozwiązany. Zdania co do rozwoju sytuacji na amerykańskim rynku były do tej pory podzielone. Niektórzy byli zdania, że Rezerwa Federalna wstrzyma podwyżki stóp procentowych, kiedy bezrobocie zacznie rosnąć, inni, że należy się spodziewać podwyżek do końca tego roku, a także w 2023 r. bez względu na dane o PKB i z rynku pracy. Jak widać, mieli rację ci drudzy.
Inna sprawa, że przewodniczący Fed nie dał w piątek żadnych wskazówek, do jakiego poziomu mogą wzrosnąć stopy procentowe. Przekazał jedynie, że Rezerwa Federalna będzie zaostrzać politykę monetarną tak długo, jak to będzie konieczne.
Euro i złoty na celowniku
W opinii Carol Kong, ekspertki Commonwealth Bank of Australia, to wystarczyło, żeby umocnić dolara.
W opinii Charu Chanana, odpowiedzialnej za strategie rynkowe w Saxo Capital Markets, rynki zachodzą teraz w głowę, jak bardzo zdeterminowany będzie Fed w walce z inflacją.
Po piątkowym wystąpieniu Jerome'a Powella prawdopodobieństwo podwyższenia stóp procentowych na posiedzeniu Fed pod koniec września o 75 punktów bazowych rynek wzrosło do 76,5 proc. Nie tak dawno było to 50 proc.
Zła wiadomość jest taka, że nawet gdyby Europejski Bank Centralny zdecydował się na podobną, a nawet odważniejszą decyzję niż Amerykanie, nie uchroni nas to przed kolejnym tąpnięciem na euro i złotym. W Europie wciąż tematem numerem jest kryzys energetyczny i zagrywki Rosjan, takie jak wstrzymanie dostaw gazu do Europy od 31 sierpnia do 2 września. Strach, że Gazprom zakręci w końcu kurek na dobre, winduje ceny gazu do nigdy nieoglądanych poziomów, ale osłabia też euro i większość walut regionu.