Frank po 5 zł. Odliczamy dni do wyroku, który może zdrowo trzepnąć kursem euro i złotego
Ćwierć grosza – tyle zabrakło w środę, by frank szwajcarski przebił psychologiczną granicę 5 zł. A przecież po nerwówce z powodu wojny w Ukrainie na początku marca, kiedy też sięgaliśmy 5 zł, już było całkiem nieźle, w czerwcu CHF spadł nawet poniżej 4,4 zł. Czy to liźnięcie poziomu 5 zł to znów przykry, ale tylko incydent? Nie bardzo. Już przy tej barierze raczej zostaniemy na dłużej. I módlcie się o trzymanie w ryzach szwajcarskiej inflacji, bo jak jeszcze urośnie, frank pobije rekord i poniżej 5 zł długo nie zejdzie.
Dla frankowiczów to nie jest dobry czas. I raczej długo nie będzie. Niby już przyzwyczaili się do wysokiego kursu waluty, w której są zadłużeni, a mowa o 700 tys. polskich rodzin, a tu przychodzi kolejny cios.
Frank szwajcarski znów pokazał kły
Pewnie wielu przypomniał się 2015 r., kiedy Szwajcarski Bank Narodowy niespodziewanie przestał bronić waluty przed umocnieniem i jego kurs nagle przekroczył barierę 5 zł. To był szok. Potem jednak frank szybko spadł poniżej tego poziomu i to znacznie.
Czy tym razem będzie tak samo i to środowe liźnięcie poziomu 5 zł to tylko drobny incydent? Niestety nie. Choć wielu mogłoby tak pomyśleć. W środę rano niby tylko ćwierć grosza brakowało frankowi do poziomu 5 zł, a już po południu kurs padł do 4,95 zł.
W czwartek z samego rana kurs spadł jeszcze niżej, do 4,93 zł. Ale to wcale nie oznacza, że można odetchnąć. Przeciwnie.
Frank na fali. Strach i gaz ustalają reguły gry
Dopóki Europie w oczy zagląda groźba kryzysu energetycznego i głębokiej recesji, dopóty próg 5 zł może być naruszany
– uważa Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Frankiem będzie teraz sterował strach i gaz. Dlaczego gaz? Bo jak Putin wymachuje szabelką i grozi całkowitym odcięciem Europy od gazu, wtedy frank zyskuje. Było to widać już w lipcu, kiedy z powodu prac konserwacyjnych gaz przestał płynąć przez gazociąg Nord Steram 1. Niby tylko na chwilę, ale cała Europa drżała, że Putin wcale nie zdecyduje się odkręcić ponownie kurka po zakończeniu prac. Frank już wtedy przebił 4,9 zł.
Kolejne prace konserwacyjne są zaplanowane na przełom sierpnia i września. I znów pojawił się strach. Magazyny gazu mamy niby wypełnione w Europie na przyzwoitym poziomie, ale to i tak za mało. Kompletne zakręcenie rosyjskich kurków to dla Europy duży problem. Dlatego za każdym razem w takich sytuacjach dochodzi do osłabienia euro. A jak osłabia się euro, jeszcze bardziej osłabia się złoty. I tak z powodu rosyjskiego gazu frankowicze nie mają co liczyć na razie na to, że będzie lżej.
Niech frank rośnie – SNB porzuca swój wieloletni priorytet
Druga zła wiadomość to to, co dzieje się w samej Szwajcarii, a tam dokonał się niedawno przewrót, jeśli chodzi o politykę banku centralnego. Prawo stare jak świat (dobra, trochę przesadzam) dotąd mówiło: Szwajcaria się nie wychyla w polityce monetarnej, najpierw stopy procentowe musi podnieść Europejski Bank Centralny, dopiero w ślad za nim my. Dzięki temu Szwajcarzy dbali, by ich waluta nadto nie umacniała się wobec euro (w efekcie wobec złotego też nie).
Tylko że Szwajcarzy w ostatnich miesiącach tę zasadę porzucili. Nie wytrzymali i pierwsi, przed EBC podnieśli stopy, bo wystraszyli się inflacji. Tak na marginesie, w strefie euro inflacja w lipcu wyniosła 9 proc., w Polsce 15,6 proc., a w Szwajcarii zaledwie 3,5 proc. Ale Szwajcarzy są mocno zdeterminowani, by nie rosła bardziej, dlatego nagle zmienili nastawienie.
To, że SNB pierwszy, przed EBC podniósł stopy, to jeszcze nic. Jeszcze ważniejsze, że uznał, że boi się silnego franka. Tak jak przez lata był to dla Szwajcarów najwyższy priorytet, by nie pozwolić na zbyt dużą aprecjację franka, tak właśnie przestał być. Ba! W związku z inflacją Szwajcarzy uznali nagle, że silny frank to nie zło, a dobro!
Stopy procentowe podkręcą kurs franka
Kluczowe będzie to, co stanie się 22 września, kiedy odbędzie się kolejne posiedzenie szwajcarskich władz monetarnych. Ważne, że będzie ono dwa tygodnie po posiedzeniu EBC. Jeśli w strefie euro stopy wzrosną o 50 punktów bazowych, o tyle samo swoje stopy mogą ponieść Szwajcarzy. Wiecie, co dla waluty oznaczają wyższe stopy? Tak, dalsze jej umocnienie.
Ważniejsze, że byłoby to zaskoczenie w stosunku do tego, czego obecnie oczekuje rynek. Dotąd sądzono, że SNB podniesie stopy dwa razy po 25 pkt do końca pierwszego kwartału 2023 r. Ale jeśli EBC podniesie stopy o 50 pkt., to będzie oznaczało, że być może stopy w Szwajcarii wzrosną szybciej i mocniej już zaraz. Albo nawet, że docelowo wzrosną mocniej niż dziś sądzą inwestorzy – uważa Bartosz Sawicki.
Polskim frankowiczom pozostaje się już tylko modlić, żeby choć inflacja w Szwajcarii więcej nie rosła – i tak będzie źle, ale może być jeszcze gorzej. Przy splocie negatywnych czynników, czyli kryzysie gazowym, słabym euro i jeszcze wyższych stopach proc. w Szwajcarii, czeka nas rekord wszech czasów na franku.