Inflacja w styczniu jednak poniżej 10 proc. Zamiast cenowej apokalipsy i dwucyfrowej dynamiki mamy pierwszy raz od czerwca 2021 r. odczyt niższy od oczekiwań ekonomistów. Mało tego część ekonomistów przekonuje, że wzrost cen teraz wyhamuje i w kolejnych miesiącach będzie coraz niższy. Pamiętajmy jednak, że to wciąż najwyższy poziom od ponad dwóch dekad.
Inflacja w Polsce nie przebiła 10 proc. i jeśli wierzyć ekonomistom już tego nie zrobi. Oczywiście pod warunkiem, że nie wydarzy się jakiś dramat, typu eskalacja konfliktu na Ukrainie.
Konsensus wyliczony przez PAP Biznes na podstawie prognoz przedstawionych przez ekonomistów zakładał inflację na poziomie 9,3 proc. w ujęciu rocznym i 1,9 proc. miesiąc do miesiąca. W tym pierwszym wypadku ostatni raz z podobnie wysokim wzrostem cen mieliśmy do czynienia w listopadzie 2000 r. (+9,3 proc.).
Mimo to rozchwiany sytuacją na Ukrainie złoty, który od rana zyskiwał na wartości na wieść, że rosyjskie wojska wracają do baz, po ogłoszeniu danych przez GUS nabrał jeszcze większego wigoru.
Wzrosty do głównych walut są naprawdę imponujące, do euro nasza waluta zyskiwała przed południem około 1 proc., do dolara i franka 1,3 proc. Euro kosztowało 4.51016, dolar 3.97655, a frank 4,29700 zł.
Ceny energii i paliw podbiły inflację
Z przedstawionych przez GUS szacunków wynika, że ceny nośników energii wzrosły o 18 proc. rok do roku i 8 proc. miesiąc od miesiąca. W ujęciu rocznym mamy do czynienia z rekordowymi wzrostami cen w zakresie transportu (+17,5 proc.), w tym cen paliw, które w stosunku do stycznia 2021 r. wzrosły aż o 23,8 proc.
Żywność i napoje bezalkoholowe z kolei zdrożały o 9,4 proc. rok do roku i o 2,6 proc. w porównaniu z grudniem. Alkohol i papierosy odpowiednio o 3,7 i 1,7 proc.
Marcin Klucznik, analityk z zespołu makroekonomii PIE tłumaczy, że styczniowy wzrost cen energii to efekt nowych taryf URE. W przypadku dynamicznie rosnących ceny żywności (9,4 proc.), znaczenie miały przede wszystkim warzywa oraz nabiał.
Ekspert PIE uważa, że styczniowe 9,2 proc. to prawdopodobnie najwyższy odczyt w 2022 roku.
Jego zdaniem zauważalny spadek cen nastąpi dopiero w drugiej połowie roku.
Jeszcze w grudniu ceny będą wyższe o 6 proc.
– wskazuje.
Byle nie było wojny na Ukrainie. Wtedy inflacja spadnie
I tłumaczy, że konsekwencją napięć na Wschodzie będzie dalszy wzrost cen surowców energetycznych. W ostatnim tygodniu ropy naftowej podrożała o 3,2 proc., a gaz ziemny o 2,9 proc..
Jego zdaniem w takiej sytuacji Rada Polityki Pieniężnej będzie dalej podnosić stopy procentowe. PIE prognozuje, że główna stopa NBP wzrośnie w marcu o 0,25 pkt. do 3,0 proc..