Po danych Głównego Urzędu Statystycznego za kwiecień powiało optymizmem. Tak mało bezrobotnych nie mieliśmy w Polsce od ponad trzech dekad. Na papierze wygląda to całkiem nieźle, ale gdy przyjrzymy się bliżej sytuacji na rynku pracy, już tak różowo nie jest. Pracodawcy nie chcą zatrudniać, bezrobotni tkwią w zawieszeniu, bo nawet o prace sezonowe jest trudno.
Wskaźnik Rynku Pracy (WRP) informujący z wyprzedzeniem o przyszłych zmianach wielkości
bezrobocia w maju wzrósł o 0,5 pkt. z 68,5 do 69 pkt. WRP zwiększył się drugi miesiąc z rzędu, ale Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych, które opracowało wskaźnik, uspokaja, że wzrost jest dwukrotnie niższy niż przed miesiącem.
Obecnie pięć składowych, spośród siedmiu czynników określających wartość WRP, oddziałuje w kierunku spadku jego wartości. Zapowiadają one tym samym spadek wartości wskaźnika, czyli prognozują spadek stopy bezrobocia rejestrowanego – czytamy w komentarzu BIEC do wyników badania.
Biuro dodaje, że dwie składowe zapowiadają wzrost wartości wskaźnika, prognozując pogorszenie sytuacji na rynku pracy. Jednocześnie przypomina, że Główny Urząd Statystyczny podał, że w kwietniu stopa bezrobocia spadła o 0,2 punktu procentowego i wyniosła 5,1 proc.
Etatów coraz mniej? Spada liczba ofert i wyrejestrowań
W opinii ekonomistów Biura najgorsze dane GUS z rynku pracy dotyczą liczby bezrobotnych, którzy wyrejestrowują się po podjęciu zatrudnienia, oraz liczby ofert pracy napływających do powiatowych urzędów pracy. BIEC podkreśla, że problem niskiej zatrudnialności osób zarejestrowanych jako bezrobotne jest powszechnie znany.
Sytuacja ta powoduje coraz bardziej ograniczone możliwości dalszego obniżania stopy bezrobocia. Co więcej – nowo zatrudniane osoby częściej rekrutują się spośród nowo zarejestrowanych bezrobotnych (lub krótkotrwale bezrobotnych) niż długotrwale bezrobotnych, którzy potrzebują szerszego wsparcia celem aktywizacji zawodowej – podkreśla Biuro.
Więcej wiadomości na temat rynku pracy
W ubiegłym miesiącu, w porównaniu z marcem pracę znalazło o ponad 15 proc. mniej osób zarejestrowanych jako bezrobotne.
W ujęciu absolutnym wielkość odpływu z bezrobocia do zatrudnienia jest na podobnie rekordowo niskim poziomie, który odnotowano w połowie ubiegłego roku – wskazują ekonomiści BIEC.
Jak dodają – chociaż liczba ofert zatrudnienia w urzędach pracy wzrosła w ujęciu miesięcznym o nieco ponad 6 proc., to napływ wakatów był w kwietniu o 40 proc. niższy niż w styczniu i nieznacznie większy niż w kwietniu ubiegłego roku.
Napływ do bezrobocia wzrósł o nieco ponad 11 proc., ale całkowita kwota wypłaconych zasiłków dla bezrobotnych zmalała w ujęciu miesięcznym o blisko 3 proc. Może to oznaczać, że napływający nowi bezrobotni nie są uprawnieni do pobierania zasiłku.
Liczba bezrobotnych zwolnionych z przyczyn leżących po stronie zakładów pracy zmalała o 1 proc. w ujęciu miesięcznym.
Pracodawcy bardziej są skłonni zwalniać niż zatrudniać
W opinii analityków BIEC wyniki badań koniunktury GUS potwierdzają tendencje obserwowane w urzędach pracy.
Wprawdzie prognozy dotyczące ogólnej sytuacji finansowej przedsiębiorstw przemysłowych uległy niewielkiej poprawie, jednak saldo pytania pozostaje negatywne, co oznacza przewagę odsetka firm o pogarszającym się stanie finansów nad odsetkiem firm, gdzie stan finansów ulega poprawie – tłumaczą.
Dlatego – ich zdaniem – prognozy dotyczące zatrudnienia nie napawają optymizmem, zwłaszcza że koszty pracownicze nieustannie rosną i dla blisko 80 proc. przedsiębiorców stanowią poważny problem.
Przewaga odsetka firm planujących redukcje zatrudnienia nad odsetkiem firm planujących wzrost liczby pracowników sięga obecnie 11 proc. – przypomina BIEC.