Górnicy sieją zgorszenie. 19 000 zł – tyle wyniosła średnia pensja na kopalni pod koniec ubiegłego roku
Najnowsze dane GUS nie pozostawiają złudzeń: zarobki w górnictwie należą do najwyższych w polskiej gospodarce. Trochę słabo, biorąc pod uwagę sytuację finansową spółek węglowych, prawda?
W lutym tego roku średnie zarobki w sektorze wydobycia węgla kamiennego i brunatnego wyniosły średnio blisko 11,1 tys. zł brutto. Walnie do tego przyczyniła się wypłata czternastek. Tylko Polską Grupę Górniczą kosztowało to ponad 300 mln zł.
Z podobnym zjawiskiem mieliśmy do czynienia pod koniec ubiegłego roku. Nagrody i premie spowodowały, że średnia pensja w górnictwie wyniosła wtedy 18 778 zł, ponad trzykrotnie więcej niż średnia płaca w gospodarce, która w tym czasie (5973 zł).
Ze wzrostem górniczych pensji mamy do czynienia od dłuższego czasu. W pierwszym półroczu 2019 r. zarobki górników wzrosły rok do roku o 7 proc. Biorąc pod uwagę ostatnie pięć lat, mamy do czynienia ze wzrostem górniczych pensji o prawie 25 proc. W 2015 r. średnia pensja górnika wynosiła 7206,14 zł.
Górnictwo wiedzie w tym prym w polskiej gospodarce
Dane za ubiegły rok są nieco słabsze. GUS wylicza, że średnia pensja górnika w 2020 r. wyniosła niecałe 9 tys. brutto, co nie zmienia faktu, że wciąż jest to jedna z najlepiej opłacanych branż w polskiej gospodarce. Dla porównania w tym samym czasie średnie zarobki w budownictwie były znacznie mniejsze i wyniosły 5251,50 zł brutto. W całym sektorze przedsiębiorstw w 2020 r. średnie wynagrodzenie miesięczne wyliczono na 5411,45 zł.
Nie ma też znaczenia, że górnictwo to jedna z najbardziej deficytowych branż, która od stycznia do listopada 2020 r. osiągnęła stratę sięgającą 4 mld zł, i do której rząd chce dopłacać co roku z publicznych pieniędzy jakieś 2 mld zł, wierząc, że Bruksela pójdzie na taki układ.
Pensje górników zabezpieczone przed inflacją na następne lata
Nie dość, że górnicy wysokością wynagrodzeń już teraz mocno działają na nerwy pracownikom innych branż, to nie ustają w wysiłkach, by wkurzyć Polaków jeszcze bardziej. Właśnie wywalczyli sobie indeksację wypłat, doprowadzając do powiązania ich wzrostu z inflacją. W tym celu wykorzystali negocjacje dotyczące umowy społecznej.
Najpierw rząd nie chciał o tym nawet słyszeć, wyliczając, że wyrównywanie górniczych wynagrodzeń w następnych latach już pal licho, że nie będzie sprawiedliwie w stosunku do innych grup zawodowych, to w dodatku koszty pracownicze w ten sposób podskoczą w jednym roku o 2,5 mld zł.
Górnicy obstawali przy swoim, a negocjacje w tej sprawie z Brukselą najlepiej jakby zakończyły się zanim w Polskiej Grupie Górniczej zabraknie pieniędzy (pożyczony 1 mld zł z Polskiego Funduszu Rozwoju ma starczyć raptem na kilka miesięcy), dlatego w końcu rząd przystał na żądania górników. Ustalono, że pracownicy trzech spółek górniczych: PGG, Tauron Wydobycie oraz Węglokoks Kraj mogą liczyć na indeksację wypłat o 3,8 proc. w 2022 r., 3,5 proc. w 2023 r., 3,4 proc. w 2024 r. i 3,3 proc. w 2025 r.