Co czeka kierowców w 2024 r.? Na przykład nowy rekord i ostateczny koniec manuali
Rynek motoryzacyjny to jedna z niewielu branż, gdzie notuje się wzrost popytu i rejestracji nowych samochodów. Zdaniem ekspertów, jeśli popyt się utrzyma na tym samym poziomie jak u schyłku 2023 r., to możemy być światkami rekordowej sprzedaży. A co czeka nas jeszcze w rynku moto w 2024 r.? Zdaniem Michała Knittera, wiceprezesa Carsmile najprawdopodobniej spadek cen transakcyjnych oraz koniec ery samochodów z manualną skrzynią biegów.
Już we wrześniu ub.r. dane o sprzedaży okazały się wyraźnie lepsze od prognoz i widać, że ta tendencja ma szansę utrzymać się na dłużej. Z zeszłorocznych badań GUS motoryzacja to jedyny segment, który nie zanotował spadków. Jeżeli popyt utrzyma się na poziomie, jaki obserwujemy na rynku w tej chwili, to w 2024 r. sprzedaż nowych aut może być zbliżona do roku 2019, kiedy zarejestrowano w Polsce rekordową liczbę ponad 625 tys. samochodów osobowych i dostawczych do 3,5 t.
Rok 2023 zakończy się prawdopodobnie z liczbą rejestracji na poziomie ok. 550 tys. pojazdów, zatem osiągnięcie w kolejnym roku pułapu 625 tys., oznaczałoby wzrost o 14 proc., czyli utrzymanie tegorocznej dynamiki rynku.
Zachowania nabywców na rynku motoryzacyjnym są pochodną sytuacji gospodarczej. W tej chwili widzimy dużo pozytywnych zjawisk w szczególności: umocnienie kursu złotego, spadek inflacji, tzw. miękkie lądowanie gospodarki, wzrost siły nabywczej konsumentów i przedsiębiorców, płace rosną w tempie niemal dwukrotnie wyższym od inflacji – mówi Michał Knitter z Carsmile.
I dodaje, że są to czynniki pozytywnie wpływające na popyt na samochody, zwłaszcza gdy towarzyszy im spadek niepewności, która bardzo ograniczała sprzedaż nowych aut pod koniec 2022 r. i w pierwszej połowie 2023 r. Gdy jednocześnie ten ożywiony popyt trafia na podatny grunt w postaci bogatej oferty aut dostępnych od ręki, atrakcyjnych rabatów, a także niższych rat dzięki spadkowi WIBOR-u wówczas sprzedaż rośnie. Optymizm zastępuje niepewność, która dominowała, zwłaszcza w pierwszej połowie 2023 r.
Michał Knitter z Carsmile uważa, że ten optymizm może utrzymać się w przyszłym roku, ale niestety na horyzoncie widać też sporo ryzyk związanych z sytuacją polityczną na świecie, a także z realizacją obietnic wyborczych w Polsce, czego nieuniknioną konsekwencją będzie wzrost deficytu budżetowego co z kolei może uruchomić efekt domina w postaci osłabienia złotego, ponownego wzrostu inflacji, a skrajnym, scenariuszu doprowadzić nawet do podniesienia stóp procentowych w drugiej połowie roku. Dlatego w obecnej sytuacji z optymizmem spoglądam na pierwszą połowę roku, ale drugą połowę roku traktuję jako niewiadomą.
Korzyści dla kupujących samochód oraz polityka cenowa segmentu premium
Według danych Carsmile średnia cena nowego samochodu wynosi obecnie ok. 180 tys. zł i według ostatnich danych IBRM Samar z października 2023 r. jest wyższa o 11 proc. niż przed rokiem. O ile jednak ceny katalogowe rosną, to ceny transakcyjne są obecnie zbliżone, a w niektórych wypadkach nawet niższe niż przed rokiem. Średnia korzyść, jaką może obecnie uzyskać klient na rynku, wynosi 15 proc., biorąc pod uwagę takie elementy, jak:
- obniżka ceny,
- dodatkowe wyposażenia,
- zniżka na ubezpieczeniu,
- tańszy koszt finansowania.
W skrajnych przypadkach upusty mogą sięgać nawet 25 proc. Agresywnej polityce rabatowej sprzyja silny złoty, a także końcówka roku, kiedy to zwyczajowo następuje czyszczenie placów dilerskich i prowadzona jest wyprzedaż rocznika. A w tym roku zapasy niesprzedanych pojazdów są duże.
Jeżeli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, zwłaszcza w polityce międzynarodowej, gdzie mamy obecnie kilka ognisk zapalnych mogących spowodować ponowne ograniczenia w produkcji podzespołów, spodziewam się utrzymania agresywnej polityki rabatowej przez marki samochodowe przynajmniej w pierwszej połowie 2024 r. Dzięki temu nabywcy będą mieć odczucie, że po kilku latach znaczących podwyżek, ceny aut przestały rosnąć - przepowiada Michał Knitter.
W roku 2023 nastąpiło bardzo silne umocnienie segmentu premium. Według danych IBRM co czwarte auto rejestrowane w Polsce należy obecnie do tego segmentu. Sytuacja ta jest spowodowana kryzysem, który ograniczył popyt na auta masowe, a także polityką cenową marek premium, które jako pierwsze rozpoczęły agresywną walkę o klienta. Rok 2023 przyniósł polaryzację rynku: sprzedawały się albo auta drogie, albo najtańsze, środek rynku praktycznie nie istniał (z wyjątkiem crossoverów).
W roku 2024 spodziewam się powrotu do normalności, rozumianej jako wzrost zainteresowania pozostałymi segmentami rynku, czyli w szczególności B i C, choć crossovery i SUV-y nadal będą preferowanymi typami nadwozia - komentuje Michał Knitter.
Ekspert tłumaczy też, że w dalszej przyszłości spodziewa się, że segment premium będzie stopniowo tracił na znaczeniu na rzecz nowoczesnych aut reprezentujących cenowy środek rynku, których przykładem są dzisiaj marki koreańskie. Wynika to z rosnącej liczby stosunkowo młodych użytkowników aut, dla których logotyp marki premium nie ma tak dużego znaczenia, jak dla pokolenia, które swoje pierwsze auta sprowadzało z Niemiec w czasach komizmu.
Duże zainteresowanie automatami i zwiększona podaż aut używanych
Eksperci zauważają, że samochody z manualną skrzynią biegów powoli odchodzą do lamusa. W 2023 r. dwa na trzy auta zamawiane w Carsmile miały przekładnię automatyczną. Dla klientów dopłata za automat nie stanowi już problemu nawet w sytuacji, gdy automatyczna skrzynia idzie w parze z ogólnie wyższym, czyli droższym wyposażeniem auta. Manuale sprzedają się w najtańszych autach i samochodach dostawczych. W 2024 r. utrzyma się niskie zainteresowanie skrzynią manualną.
Z danych CEPIK wynika, że rok 2023 przyniósł wyraźny wzrost transakcji na rynku aut używanych po słabym roku 2022. Do końca listopada zarejestrowanych zostało niemal 2,6 mln tego typu pojazdów, o 13 proc. więcej niż rok wcześniej.
Spodziewam się, że w roku 2024 ta tendencja będzie kontynuowana ze względu na poprawę sytuacji gospodarczej, większą siłę nabywczą konsumentów oraz wzrost dostępności finansowania w postaci kredytów lub pożyczek dla kupujących auta używane - wskazuje wiceprezes Carsmile.
Efektem pośrednim wzrostu popytu na nowe samochody będzie zwiększona podaż aut używanych, ponieważ pojazdy te będą trafiać na rynek w rozliczeniu. Warto też zauważyć, że auta używane kupione w ostatnich 2-3 latach, a więc po wysokich cenach, będą mieć na rynku silną konkurencję ze strony samochodów nowych, a więc bez przebiegu, często w nowej lub odświeżonej stylistyce, oferowanych z dużym rabatem.
Więcej wiadomości o motoryzacji można przeczytać poniżej:
Agresywna strategia cenowa Tesli sprzyja sprzedaży elektryków
Carsmile uważa, że rok 2023 nie przyniósł oczekiwanego przełomu, jeśli chodzi o sprzedaż aut elektrycznych w Polsce. Czerwiec był jedynym miesiącem w mijającym roku, kiedy udział pojazdów z napędem elektrycznym przekroczył 5 proc. w rejestrach nowych samochodów. W całym roku ten odsetek kształtuje się w granicach 4 proc., a Polska pozostaje jednym z najsłabiej zelektryfikowanych rynków UE. Z ich analizy wynika, że sprzedaży elektryków sprzyja agresywna strategia cenowa Tesli, która jako marka znacząco umocniła się na rynku w 2023 r. Jednak pozostałe marki w swej polityce cenowej bardziej premiują obecnie samochody z tradycyjnym napędem. Poza tym dotacja z programu: Mój elektryk wymaga rewaloryzacji w związku z ogólnym wzrostem cen pojazdów.
Ten nieco pesymistyczny obraz rynku mogą jednak z dnia na dzień odmienić producenci z Chin, jeśli zdecydują się wejść na europejski rynek z ofertą naprawdę atrakcyjnych cenowo i faktycznie dostępnych elektryków wraz z usługami serwisowymi. Przy wsparciu Tesli mogą oni spowodować, że pojazdy zeroemisyjne staną się dostępne dla szerokiego grona nabywców. Już dziś widać pozytywne zmiany na rynku czego efektem jest coraz liczniejsza gama ciekawych modeli kosztujących z dotacją ok. 130 tys. zł – podsumowuje Michał Knitter z Carsmile.
I dodaje, że elektromobilność w Polsce mierzy się dużym hejtem, co utrudnia jej rozwój. Widać natomiast, że budowana na dużą skalę infrastruktura do ładowania przestaje już być czynnikiem ograniczającym wzrost rynku aut elektrycznych i można spodziewać się, że na koniec 2024 r. udział samochodów zeroemisyjnych w rejestracjach osiągnie 6-7 proc.