REKLAMA

Rząd znowu chce chronić Polaków przed cenami prądu. Tym razem tylko tych najbiedniejszych

Produkcja prądu z węgla jest coraz droższa, więc rachunki za prąd także idą w górę. Minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka właśnie zapowiedział, że rząd będzie rekompensował Polakom tę drożyznę, ale tylko tym najuboższym.

ceny-pradu-rekordowe-marze
REKLAMA

Michał Kurtyka w piątek ogłosił w Radiu Warszawa, że trwają prace nad nową ustawą rekompensacyjną, która ma uchronić Polaków przed coraz droższą energią z węgla. Będzie inaczej niż poprzednim razem, gdy takim parasolem przed zbyt wysokimi rachunkami rząd postanowił objąć wszystkich. Teraz już tak nie będzie, a na jakąkolwiek ustawową osłonę będą mogli liczyć wyłącznie najubożsi. Reszcie pozostanie tylko sięgnąć głębiej do kieszeni.

REKLAMA

W połowie roku przedstawimy rozwiązania umożliwiające najuboższym ochronę przed cenami energii

– zapowiedział Kurtyka.

Wcześniej były minister energii Krzysztof Tchórzewski stwierdził, że „podwyżki cen prądu nie są dokuczliwe, bo coraz więcej zarabiamy”. Tym samym jego zdaniem „rekompensaty nie są potrzebne”. Teraz okazuje się, że jednak tak - chociaż nie dla wszystkich.

Ceny prądu, czyli czeka nas tsunami

Na razie zmiana taryf energetycznych przez URE oznacza wyższe rachunki za prąd o ok. 8 zł. Tyle można jeszcze przecierpieć i nie ma co robić burzy w szklance wody. Tylko że zdaniem ekspertów te drobne wstrząsy cenowe są niczym w porównaniu z tsunami, jakie nas czeka. Polski Instytut Ekonomiczny zakłada, że ceny energii elektrycznej będą rosnąć do 2030 r. Taki wynik wychodzi z dosyć prostego rachunku, na którego potrzeby trzeba porównać tempo polskiej dekarbonizacji oraz zwyżek cenowych w unijnym systemie handlu emisjami EU ETS. Stąd analizy PIE wskazujące, że za chwilę za prąd z węgla będziemy musieli płacić nawet 60 zł miesięcznie więcej.

O tym, że ceny prądu w węglowej Polsce muszą rosnąć, bo taki też jest trend dotyczący cen emisji w systemie EU ETS doskonale zdaje sobie sprawę Piotr Naimski, pełnomocnik rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej, który już ponad miesiąc temu mówił o tym w „Sygnałach Dnia”radiowej Jedynki. Jego zdaniem przełom nastąpi dopiero po 2030 r., kiedy w Polsce zmieni się wreszcie sposób produkcji energii.

ETS z rekordem za rekordem

REKLAMA

Tymczasem unijny system handlu emisjami EU ETS ma za sobą rekord za rekordem. Prawie od początku kwietnia cena za wyemitowanie jednej tony CO2 waha się między 43 a 44 euro. W czwartek, 22 kwietnia osiągnięto absolutny rekord wszech czasów na poziomie 47,29 euro za tonę dwutlenku węgla. Z kolei jak wynika z ankiety Reuters przeprowadzonej wśród ośmiu analityków rynkowych, w 2021 r. ceny emisji CO2 mają ostatecznie osiągnąć wartość 46,28 euro, a w 2022 r. - już 55,67 euro. 

Warto też przypomnieć wyliczenia Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami zawarte w „Raporcie z rynku CO2 – styczeń 2021”. Zgodnie z nimi w 2028 r. za wyemitowanie tony CO2 przyjdzie zapłacić prawie 60 euro, a w 2030 r. - to będzie aż ponad 72 euro. Takie rachunki oznaczają zapaść finansową dla wielu polskich kopalni i elektrowni węglowych.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA