Polski węgiel drogi jak diabli! I kto za to zapłaci? Oczywiście podatnicy
Miesiącami trwało utyskiwanie górników na temat zbyt niskiej, ich zdaniem, ceny polskiego węgla. W tym też upatrywali gorszą kondycję sektora, którego roczne straty idą w miliardy złotych. I wreszcie mają to, co chcieli. Czarne złoto z naszych rodzimych kopalni jest już wyraźnie droższe od tego sprzedawanego w europejskich portach ARA. Tylko co zrobią elektrownie i ciepłownie kupujące po tak wysokiej cenie opał?
Co tam podwyżki inflacyjne, gwarancje zatrudnienia, czy jednorazowe odprawy. Rząd wiedział, że tylko takimi argumentami nie zapanuje nad górniczymi nastrojami. Przecież władza zawsze stara się uniknąć nieporozumień z górnikami w roku wyborczym i tego typu zagrożenia omija bardzo szerokim łukiem. Inna sprawa, że to w większości zapisy umowy społecznej, która miała być notyfikowana przez Komisje Europejską, ale teraz nie do końca wiadomo, co się dzieje z tym dokumentem. Bardzo możliwe, że trzeba będzie jeszcze raz usiąść przynajmniej nad harmonogramem zamykania kopalni, co sugeruje wicepremier i szefa aktywów państwowych Jacek Sasin. Wszystko jest więc w zawieszeniu, bez konkretów. I w ten sposób z pewnością nie uda się udobruchać górników. No chyba, że coś się nagle stanie z ceną węgla. Wszak o to górnicy zabiegają od miesięcy.
Cena węgla z Polski wreszcie na oczekiwanym przez górników poziomie
I rząd koniec końców postanowił tych argumentów wysłuchać. W efekcie byliśmy świadkami astronomicznej podwyżki cen opału dla energetyki zawodowej i ciepłownictwa. W pierwszym przypadku za tonę jeszcze w lipcu płaciło się ok. 344 zł, a w sierpniu już 641 zł. Dane za październik mówią o ok. 545 zł za tonę węgla. Jeszcze gorzej wygląda to dla ciepłowni. Tutaj na przełomie lipca i sierpnia cena podskoczyła z 455 zł aż do 1338 zł. W październiku te stawki wynosiły 1051 zł.
To wyraźnie więcej niż obecnie płaci się za czarne złoto w portach ARA, gdzie teraz obowiązuje cena 194 dol., co przy obecnym kursie (4,38 zł) daje niecałe 850 zł. Jak to tłumaczy Agencja Rozwoju Przemysłu? Wszystko przez renegocjacje wcześniejszych kontraktów, ze względu na taką, a nie inną sytuacją na rynku węgla.
Kto za to zapłaci? W pierwszej kolejności podatnicy
Nawet po lekkim obniżeniu cen węgla dla energetyki i ciepłownictwa dalej jest znacznie drożej. W przypadku ciepłowni wzrost jest na poziomie 130 proc., a dla energetyki zawodowej - 58 proc. Część tych kosztów pokryją podatnicy. Wszak rząd ustalił system rekompensat z budżetu centralnego dla przedsiębiorstw energetycznych, posiadających koncesję i wykonujących działalność gospodarczą w zakresie wytwarzania ciepła, jak i też dla wytwórców ciepła. W okresie od 1 października 2022 r. do 30 kwietnia 2023 r.
Bardzo możliwe też, że te harce z ceną polskiego węgla skończą się znowu koniecznością wyrównania strat PGG. Ponownie z budżetu państwa. Przecież bardzo prawdopodobny jest scenariusz, w którym ceny węgla na europejskich rynkach jeszcze bardziej spadają. Wtedy PGE ponownie zacznie omijać szerokim łukiem zakontraktowany, drogi polski węgiel i skupi się na tańszym imporcie. W takiej sytuacji zaś PGG nie będzie mogła pokryć kosztów ze sprzedaży węgla i kółko się zamknie. Trzeba będzie sięgnąć do budżetu.
Sprzedaż polskiego węgla najgorsza od 15 lat
Okazuje się, że wcale nie musimy czekać tak długo na taki obrót sprawy. Już teraz bowiem sprzedaż rodzimego węgla jest na tragicznie niskim poziomie. Tak źle nie było od co najmniej 2008 r. Październik był już trzecim miesiącem z rządu, w którym ta sprzedaż była poniżej 4 mln t. W sierpniu to było 3,96 mln t, we wrześniu - 3,72 mln t, a w październiku - 3,96 mln t. W ostatnich latach tak kiepsko było tylko raz: w maju 2020 r., kiedy sprzedaż polskiego węgla wyniosła 3,46 mln t. Poza tym jednym przykładem na próżno szukać na wykresach podobnych danych. Cofając się nawet do 2008 r. i dalej.
Na szczęście lekko odbiło wydobycie, które od lipca do września też było poniżej 4 mln t. W tym przypadku równie złe statystyki były w ostatnich latach tylko raz: także w maju 2020 r. (wydobycie węgla na poziomie 3,19 mln t).